Twierdza „Ukraina”
Kijów powraca do taktyki z początku wojny, kiedy to przyjął rosyjskie natarcie na wybranych przez siebie pozycjach. Czy i tym razem skrwawi przeciwnika, otrzyma pomoc, a potem przejdzie do ataku?
16-04-2024
>> Nie masz czasu czytać? Posłuchaj nagrania ! <<
Po jesienno-zimowej rosyjskiej ofensywie front nadal pozostaje w stagnacji, a przesunięcia linii mają charakter taktyczny, nie mogący rozstrzygać o losach wojny. Siły ukraińskie pozostają w trybie strategicznej obrony, ograniczając się jedynie do operacji dywersyjnych i rażenia infrastruktury krytycznej wroga, podczas gdy armia rosyjska utrzymuje inicjatywę na całej linii frontu, skupiając większość uwagi na zajęciu Donbasu.
Skala działań
Zyski terenowe jakie Rosjanie poczynili od końca października 2023 r. do końca marca 2024 r. odpowiadają powierzchnią ok. 65-70% tego, co odbiła armia ukraińska w poprzednim półroczu w trakcie tzw. wiosenno-letniej kontrofensywy. W większości nie chodzi jednak o te same tereny.
Największym sukcesem Rosjan jest zdobycie miejscowości Awdijiwka w połowie lutego 2024, które osiągnięte zostało kosztem ok. 50 tys. strat osobowych oraz blisko 700 utraconych pojazdów, a więc porównywalnym do równie krwawej bitwy o dużo większy Bachmut, z zimy ubiegłego roku.
Przyjęta przez rosyjskie dowództwo taktyka stanowi optimum pomiędzy zdolnościami do uzupełnienia potencjału a dążeniem do utrzymania ustawicznej presji na ukraińską armię, przekładającą się na niewielkie, ale miarowe postępy. Ukraińskie dowództwo opiera obronę o umocnione punkty oporu i naturalne przeszkody terenowe, a w razie ich braku, stosuje jedynie działania opóźniające.
W ten sposób obrona na zachód od Awdijiwki oparta została o rzekę Wołczę i jej dopływy, w rejonie Bachmutu o wzgórza i zabudowę Czasiw Jaru oraz kanał wodny Doniec-Donbas, a na północnej Ługańszczyźnie o rzeczkę Żerebiec. To obecnie najważniejsze dla Rosjan punkty frontu. Tradycyjnie przykładają mniejszą uwagę do strat osobowych, jeśli spełniają one swój główny cel, którym jest doprowadzenie do zmęczenia i wyczerpania obrońców, a także rozciągnięcie ich zasobów. Pozwala im na to przewaga liczebności oddziałów.
Od początku 2024 roku rosyjskie wojenkomaty werbowały ok. 30 tys. rekrutów miesięcznie, co pozwoliło im uzupełniać straty frontowe, a jednocześnie budować rezerwy osobowe. W miesiącach zimowych uzyskali dużą przewagę w artylerii oraz lotnictwie, co zapewniło im dogodne warunki prowadzenia działań ofensywnych.
Przyczyną tego stanu rzeczy była wymuszona kryzysem politycznym w amerykańskim Kongresie przerwa w dostawach amunicji artyleryjskiej i przeciwlotniczej. Trudności po stronie ukraińskiej dodatkowo pogłębione zostały błędami dowództwa (np. nieprzygotowaniem drugiej linii obrony, spóźnionymi reakcjami itp.), oraz brakiem decyzji politycznej w sprawie przeprowadzenia nowej fali mobilizacji, co przełożyło się na braki kadrowe.
Obecnie, sytuacja została chwilowo opanowana. Dzięki aktywnej postawie państw Europy, Ukraina ponownie zaczęła otrzymywać znaczne zapasy amunicji (patrz: „Przebudzenie” – 02.03.2024), a po czeskiej inicjatywie mogącej pozyskać nawet do 1.5 mln pocisków, pojawiła się kolejna – estońska, zbierająca fundusze na zakup następnego miliona sztuk.
Z kolei Kijów obniżył minimalny wiek poborowych do 25 lat (z 27), a także rozpoczął reorganizację mającą zmniejszyć liczbę oddziałów tyłowych i żołnierzy zajętych m.in. pracą biurową, dając im przydziały frontowe. Na początku kwietnia Werchowna Rada przegłosowała długo odwlekaną nowelizację ustawy o mobilizacji. Jednak na pozytywne efekty tych działań będzie trzeba jeszcze poczekać, stąd tak ważne jest utrzymanie obecnych pozycji.
Z początkiem zimy ruszyły intensywne prace przy budowie umocnień i fortyfikacji, które dotąd wstrzymywano. Podobno ze względów politycznych, z obawy o morale społeczeństwa, oraz z przekonania o powodzeniu ubiegłorocznych działań.
Fortyfikowanie linii nie dotyczy tylko aktywnych odcinków frontu, ale też obwodów sumskiego i charkowskiego (północ kraju), gdzie według ukraińskiego dowództwa, Rosjanie mogą chcieć ponownie uderzyć. W mojej ocenie, obserwowane na początku roku rajdy „białych Rosjan” miały te plany opóźnić lub pokrzyżować, utrudniając przeciwnikowi koncentrację sił i środków.
Według Kiryło Budanowa (wywiad dla ARD), kolejna rosyjska ofensywa ma nastąpić na późną wiosnę lub wraz z początkiem lata, a jej głównym celem będzie Donbas.
Niezależnie od tego czy opisana operacja faktycznie dojdzie do skutku, komunikaty te potwierdzają, że w ciągu kilku kolejnych miesięcy, Kijów skupi większość uwagi na obronie i dopiero w razie jej powodzenia i posiadania odpowiednich zasobów, przejdzie do działań zaczepnych.
Patrząc na minione półrocze trudno uciec od wrażenia, że pomimo dogodnych warunków, użycia znacznych sił, całkowitej przewagi w powietrzu i artylerii, poprawy komunikacji, skrócenia procesu decyzyjnego oraz pojawienia się na froncie licznych środków WRE, Rosjanie nadal nie byli zdolni do przełamania linii frontu.
Nie udało im się zlikwidować ukraińskich włamań poczynionych podczas ubiegłorocznej kontrofensywy, ani doprowadzić do istotnych postępów w realizacji podstawowego planu minimum Kremla, tj. zajęcia całości Donbasu.
Posunęli się kilka kilometrów na zachód od miasta Bachmut, zajęli najbardziej wysunięte pozycje ukraińskie w wyłomie Robotyne, ale gros postępów dotyczy rejonu Awdijiwki. To na tym kierunku skupiony jest główny wysiłek rosyjskiej armii. Jednakże tempo tych postępów jest, póki co, naprawdę niewielkie.
Według danych WarMapper, od początku listopada 2023 r. do końca marca 2024 r. siły rosyjskie zajęły tereny o łącznej powierzchni 262,31 km2 (netto).
Bilans zysków terenowych między stronami, w podziale na miesiące, wygląda następująco:
listopad 2023: +4 km2
grudzień 2023: +32.22 km2
styczeń 2024: +33.14 km2
luty 2024: +137.95 km2 (Awdijiwka)
marzec 2024: +55 km2
To prawie dokładnie tyle, ile liczy powierzchnia Poznania, jednakże mówimy o terenach rozproszonych na kilkuset kilometrach linii frontu.
Dla porównania, w toku nieudanej, ukraińskiej wiosenno-letniej tzw. kontrofensywy wyzwolono terytorium o powierzchni ok. 370 km2. Ledwie połowę tego co na jesieni 2022 roku, a wielokrotnie mniej od dynamicznych operacji z początku wojny.
Obie strony próbowały przełamać tę trwającą już ponad rok stagnację, na razie jednak bez oczekiwanych efektów. Tak jak wcześniej dowództwo ukraińskie, tak teraz Rosjanie starają się zniszczyć potencjał przeciwnika na tyle, aby możliwe było przełamanie linii.
Potencjał stron
O ile rosyjskie dowództwo jest w stanie uzupełniać straty osobowe, o tyle nadal problemem są ubytki w technice wojskowej. Łączna produkcja (w tym przywracanie pojazdów zmagazynowanych i naprawa) pozostaje niewystarczająca w stosunku do potrzeb.
Według raportu RUSI z lutego 2024 roku, rosyjski przemysł w szczycie swoich możliwości jest w stanie dostarczać w granicach 1500 czołgów oraz 3000 wozów bojowych rocznie, z czego jedynie 20% tej liczby to faktyczna produkcja.
Pozostałe 80% sprzętu przywracana jest do użytkowania z magazynów, lub uszkodzeń bojowych. Część czołgów jak np. te z rodziny T-72, poddawane są modyfikacjom do nowszych standardów (Obr. 2022), ale gros techniki prezentuje coraz niższą jakość i potencjał bojowy. Ostatni skok ilościowy stał się możliwy dzięki wsparciu Chin, np. dostarczeniu optyki celowniczej do czołgów.
Licząc od początku listopada do końca marca, rosyjskie straty w ciężkim sprzęcie odnotowane na zdjęciach i nagraniach, wg danych WarSpotting, wyniosły 442 czołgi i 982 wozy bojowe. Dodatkowo potwierdzono zniszczenie m.in. 96 samobieżnych armatohaubic, 48 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych i 182 pojazdów transportowych.
Podkreślę jeszcze raz, są to pojazdy i inna technika wojskowa, którą udało się rozpoznać na nagraniach i zdjęciach satelitarnych.
Do tej liczby można bezpiecznie doliczyć przynajmniej 30% uszkodzeń przypadających na awarie eksploatacyjne i użytkowe, nie wspominając o zniszczeniach, które nie zostały udokumentowane przez otwarte źródła. Informacji o stratach w rosyjskim sprzęcie, choćby z ukraińskich raportów frontowych, jest znacznie więcej, ale najczęściej nie posiadamy narzędzi do ich pełnej weryfikacji.
Najtrudniej o potwierdzenie strat w ludziach. Według danych ukraińskiego sztabu, w ciągu pół roku z walki wyeliminowano 141.360 rosyjskich żołnierzy, przy średniej 23.560 strat osobowych w miesiącu. Prosty rachunek różnicy między opisanym „ubytkiem”, a przywołanym potencjałem mobilizacyjnym (30 tys.) daje nam liczbę ok. 7.000 żołnierzy, którzy mogą być kierowani albo na dłuższe szkolenia, albo do utworzenia nowych jednostek bojowych.
Nawet jeśli stosunek strat pozostaje pozytywny dla broniących się Ukraińców, a tak można wnioskować porównując wizualnie potwierdzone zniszczenia sprzętu ukraińskiego (liczone co najwyżej w dziesiątkach, w stosunku do „setek” u przeciwnika), kluczem do sukcesu jest amunicja i mobilizacja. Bez nich wojska ukraińskie mogą się jedynie cofać. Za jakiś czas zaczną się też pojawiać problemy z dostępnością ciężkiego sprzętu.
Straty, nawet jeśli relatywnie mniejsze, trzeba na bieżąco uzupełniać, a większość z nich pochodzi od ognia artyleryjskiego i dronów. Tych ostatnich obie strony produkują coraz więcej, przy czym wydaje się, że ukraińskie firmy skupiają się na wariantach o dalszym zasięgu, a państwowe rosyjskie zakłady na amunicji krążącej używanej w bezpośredniej walce.
W tle walk na froncie, trwają nie mniej ważne zmagania na morzu i w powietrzu. Uderzenia w Krym i polowanie na Flotę Czarnomorską przyniosły stronie ukraińskiej spektakularne sukcesy w postaci zatopienia (tylko od początku roku) czterech rosyjskich okrętów i uszkodzenia kolejnego.
Wyjątkowo skuteczna jest też kampania uderzeń dronów na rosyjskie tyły (patrz „Drony i rafinerie” – 16.03.2024). Znaczne uszkodzenia poniósł rosyjski przemysł naftowy, a najnowsze ukraińskie bezzałogowce zaczynają sięgaj nawet ponad 1200 km w głąb terytorium Federacji Rosyjskiej, atakując zakłady przemysłowe. W ostatnim czasie celem stały się placówki odpowiedzialne za produkcję dronów.
Skuteczność tych nalotów wzbudziła obawy w Waszyngtonie, przez co administracja prezydenta Bidena zaczęła naciskać na Kijów aby ten odstąpił od uderzeń w rosyjskie rafinerie, argumentując ten pogląd przekonaniem, że ataki mogą przełożyć się na wzrost światowego poziomu cen paliw.
Jednocześnie Kreml zareagował z furią, odpłacając się bombardowaniami ukraińskiej infrastruktury energetycznej. Oprócz trafienia elektrowni wodnej na Dnieprze, poważnym uszkodzeniom uległo aż 80% ukraińskich elektrociepłowni, a system energetyczny zbalansowano importem z Europy, oraz produkcją m. in. z atomu (nadal działają 3 elektrownie atomowe).
Spadek efektywności ukraińskiej obrony przeciwlotnicznej powodowany jest deficytami amunicji, oraz poniesionymi na początku roku stratami bojowymi w sprzęcie (np. utracono 2 wyrzutnie Patriot). To największy sukces rosyjskiego lotnictwa od początku wojny, jednak jego skutki zostały zminimalizowane przez ciepłą, wiosenną pogodę.
Kijów prosi Zachód o kolejne zestawy przeciwlotnicze, a sam atakuje lotniska starając się odepchnąć bombowce z dala od własnego terytorium. Jednak najskuteczniejszym obecnie czynnikiem ograniczającym ilość rosyjskich ataków jest dostępność pocisków rakietowych.
Większe naloty, z udziałem łącznie ponad setki dronów i rakiet, potrafią jednorazowo wykorzystać niemal całą miesięczną produkcję, dlatego nie mogą być zbyt często powtarzane. Nie zmienia to faktu, że także pod tym względem Ukraina przeżywa trudny okres.
Perspektywy
Ukraina pozostaje w bardzo trudnej, choć relatywnie stabilnej sytuacji. Przy niemal całkowitej bierności USA, reszta Zachodu zdwaja wysiłki by kompensować ją własnymi działaniami. Jednakże wystarczają one jedynie na tyle by Kijów próbował utrzymać status quo. Jak dotąd, Rosja nie była w stanie w pełni wykorzystać słabości przeciwnika, choć z pewnością nie powiedziała w tym zakresie ostatniego słowa.
Inaczej niż w ubiegłym roku, tym razem to Ukraina wchodzi w wiosnę na pozycjach obronnych, fortyfikując się w oczekiwaniu na rosyjską ofensywę i amerykańską pomoc. To czy nadejdzie, nie zależy jednak od postawy władz w Kijowie, tylko od światowej geopolityki i walki o fotel prezydencki w Waszyngtonie. Od tego co się dzieje na Bliskim Wschodzie i Pacyfiku. A to komplikuje układ sił. Prezydentowi Zełenskiemu pozostaje wiara, że trudny okres można przeczekać, a Zachód ponownie zwycięży.
Nadal za bardzo mało prawdopodobne uważam rosyjskie przełamanie na poziomie strategicznym i dojście do Dniepru, albo skuteczne i głębokie wkroczenie w północne terytoria Ukrainy w rejonie np. Charkowa. Medialne doniesienia mówiące o zbliżającej się tragedii, uważam za element budowania presji na zachodnich sojuszników.
Co innego Donbas, tu sprawy mają się zgoła inaczej. Najważniejszą bitwą nadchodzących tygodni będzie starcie o Czasiw Jar. Ta dogodnie zlokalizowana i ufortyfikowana miejscowość stanowi punkt wyjścia do marszu na położoną na zachód Konstantyniwkę, oraz na Słowiańsk. Rosyjskie dowództwo otrzymało cel zajęcia miasta do dnia 9 maja. To teoretycznie możliwe, choć tak jak wspomniałem, jest to teren dogodny do obrony, dla którego największym zagrożeniem będą flankujące włamania od północy i południa mogące zmusić obrońców do wycofania.
Wydaje się, że będzie to pierwszy tak poważny test dla gen. Syrskiego, działającego w roli głównodowodzącego. Biorąc pod uwagę fakt, że w minionych dwóch latach miał okazję dowodzić operacjami obronnymi, być może odniesie sukces i tym razem. Skrwawienie idącej do ataku rosyjskiej armii już kilkukrotnie doprowadzało ją do stanu bliskiego załamania. Ale do tego potrzebna będzie amunicja. Bez niej, utrata Czasiw Jaru jest niemal pewna, a tym samym Rosjanie zmuszą Ukraińców do zrolowania tego odcinka frontu i zajmą kolejny kawałek Donbasu ustawiając się na dogodnych pozycjach do jego ostatecznego podbicia.
Wbrew obawom, jak na razie wymiana naczelnego dowództwa armii nie przyniosła widocznych zmian na gorsze. Czy poprawiła sytuację? Być może w pewnym stopniu tak, choć tę poprawę trudno zauważyć z uwagi na ogólnie trudne położenie. Wydaje się, że głównym hamulcowym bardziej dynamicznych reform pozostaje prezydent Zełenski i jego otoczenie. Ujawnione plany mobilizacyjne zostały znacznie zredukowane, wobec pierwotnych zapowiedzi powołania 500 tys. poborowych i zrotowania do cywila części walczących od dwóch lat weteranów. Prace nad tymi zapisami trwają w parlamencie.
Mimo wszystko, Ukraińcy nadal zachowują zdolności do prowadzenia rajdów na tyły przeciwnika i niewielkich kontrataków na mniej aktywnych odcinkach frontu. Uważam, że nie można wykluczyć rozbudowy lub zajęcia nowych przyczółków na lewym brzegu Dniepru oraz różnego rodzaju desantów na terytorium Federacji Rosyjskiej oraz Krymu, jednakże na większe operacje i głębokie włamania zwyczajnie brak jest zasobów. Gdyby amerykańska pomoc została wkrótce odblokowana, ukraiński zwrot zaczepny mógłby nastąpić pod koniec lata lub na jesieni.
Gen. Kiryło Budanow jeszcze na początku roku zapowiedział, że jednym z głównych celów GUR jest ponowne zburzenie mostu krymskiego. Razem z SBU, obie ukraińskie służby przejmują ciężar operacji ofensywnych, wobec słabości własnej armii i lotnictwa. Jednak zniszczenie krymskiej przeprawy może odnieść mniejszy skutek od oczekiwanego, jeśli nie nastąpi szybko. Rosjanie bowiem kończą kolejne odcinki wiodącej przez Donbas trasy kolejowej, która pozwoli lepiej zaopatrywać oddziały walczące na Zaporożu. To odciąży transport kierowany przez Krym, choć oczywiście po ewentualnym zburzeniu mostu, sam półwysep znalazłby się w izolacji.
Wkroczenie, czy też odbicie Krymu jest jednym z dyskutowanych sposobów na korzystne dla Ukrainy zakończenie wojny. Należy jednak stanowczo stwierdzić, że bez zwiększonych dostaw sprzętu i amunicji, w tym w szczególności z przepastnych magazynów USA, oraz utrudnienia wspierania Rosji przez Chiny i Iran, Ukraina pozostanie w głębokiej defensywie bez szans na przejęcie inicjatywy.
W najbliższych dniach po raz kolejny ważyć się będą losy wojskowych ustaw pomocowych w amerykańskim Kongresie. Obecna taktyka spikera izby Mike’a Johnsona polega na próbie wprowadzenia pod obrady republikańskiego pakietu ustaw pomocowych dla Izraela, Tajwanu i Ukrainy, inaczej niż łączący je razem, przegłosowany przez Senat pakiet Demokratów. Minęło już pół roku odkąd republikańska obstrukcja wiąże ręce prezydenckiej administracji, a ponad dwa miesiące odkąd jej efekty zaczęły mieć wpływ na wydarzenia na froncie.
Reasumując, w nadchodzących miesiącach Ukraina będzie chciała wytrwać na pozycjach niczym w oblężonej twierdzy, czekając aż USA oraz Zachód zmobilizują się na tyle, aby dokończyć to co zapowiedziały – przegłosować pakiety pomocowe, wykorzystać zamrożone na rachunkach bankowych rosyjskie fundusze, zwiększyć skalę produkcji amunicji, dostarczyć wcześniej zamówiony sprzęt wojskowy, oraz utrudnić Rosji produkcję wojskową i omijanie sankcji. Jednocześnie sama dołoży starań aby zwiększać koszty dla rosyjskiej gospodarki i przemysłu, poprzez ataki dronów i dywersję.
Jeśli USA nadal pozostaną bierne, prawdziwe kłopoty Ukrainy zaczną się dopiero w drugiej połowie roku. Alternatywnie, przełamanie impasu politycznego da szansę na oddech i złamanie rosyjskiej ofensywy w lecie, co z kolei ponownie otworzy okienko możliwości do przejścia do własnych działań ofensywnych. Nie wcześniej jednak niż na koniec lata, lub początek jesieni.
Jedno jest pewne od samego początku wojny, bez zachodniej pomocy Ukraina ją przegra.
Materiały:
https://www.tagesschau.de/ausland/ukraine-geheimdienstchef-interview-100.html
https://ukr.warspotting.net/analytics/daily/russia/9/
https://www.warmapper.org/interactive-map
Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ
Możesz też postawić mi kawę:
1 komentarz
Marcin Ludwiczak · 2024-04-17 o 21:18
Dziękuję za wyczerpujący raport! Pozdrawiam.