Rozmowy Zachód-Rosja
Właśnie zakończyły się trwające w dniach 9-13.01.2022 rozmowy prowadzone pomiędzy Federacją Rosyjską a Zachodem. Warto więc zrobić podsumowanie.
14-01-2022
Zaczęło się od szczytu w Genewie i roboczej kolacji 9 stycznia. Kolejnego dnia odbyło się właściwe spotkanie, na którym obecni byli zastępca sekretarza stanu USA Wendy R. Sherman oraz wiceminister SZ FR Siergiej Riabkow. Po ośmiogodzinnych rozmowach, które prowadzone były w raczej chłodnej atmosferze, nie doszło do porozumienia. Na podstawie wydanych oświadczeń sądzić można, że Rosjanie odbili się od ściany ze swoimi żądaniami. Amerykanie kategorycznie odmówili ustępstw w sprawie poszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję, ustanawiania strefy buforowej itp. propozycji. Jedynym koncyliacyjnym gestem z ich strony była propozycja dalszych rozmów na temat lokalizacji i liczby rozmieszczanych rakiet średniego i pośredniego zasięgu oraz ćwiczeń wojskowych, przy czym oczekiwano zachowania formuły „lustrzanego odbicia” tj. obowiązkowej wzajemności. Jednakże jako warunek powrócenia do konsultacji na linii NATO-Rosja postawiono deeskalację w stosunku do Ukrainy, co zostało natychmiast odrzucone.
Na zwołanej po spotkaniu konferencji prasowej Riabkow wyraźnie spuścił z tonu w stosunku do wcześniejszych, agresywnych wypowiedzi. Zapowiedział, że Rosja poczeka na wynik kolejnych rozmów przed podjęciem decyzji co dalej, ale według niego „Ukraina i Gruzja nigdy nie będą w NATO”. Powtórzył, że w razie niezadowalających efektów rozmowy nie będą kontynuowane, choć jednocześnie dość obłudnie zapewnił, iż Rosja „nie zamierza eskalować napięć wobec Ukrainy”. Według niego jednostki rosyjskie przy ukraińskiej granicy „jedynie trenują” do czego przecież mają pełne prawo znajdując się na rosyjskim terytorium.
Odnośniki:
https://ria.ru/20220110/ryabkov-1767224359.html
https://www.state.gov/deputy-secretary-shermans-participation-in-an-extraordinary-session-of-the-strategic-stability-dialogue-with-russian-deputy-foreign-minister-sergey-ryabkov/
Tak stanowcza postawa Amerykanów dobrze wróżyła przed kolejnymi rundami rozmów. Chaotyczna polityka zagraniczna Waszyngtonu w ostatnich miesiącach wprowadziła wielu sojuszników, szczególnie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, w stan napięcia nerwowego. W kontekście Ukrainy główną obawą była możliwość wprowadzenia ustępstw wobec rosyjskiego szantażu, tzw. appeasementu. Szczęśliwie, w moim odczuciu, do niczego podobnego nie doszło. Przeciwnie, amerykańskie stanowisko uległo usztywnieniu, co dało sygnał do konsolidacji dla Zachodu.
Utwierdziłem się w tym przekonaniu, obserwując kolejny szczyt, tym razem w formule NATO-Rosja w Brukseli w dniu 12 stycznia. Tym razem do wiceministra Riabkowa dołączył wiceminister Gruszko. Przez cztery godziny Rosjanie słuchali od 30 przedstawicieli państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, że ich żądania są nie do zaakceptowania. Nie może być państw drugiej kategorii, a każdy suwerenny naród ma prawo wybrać, czy chce dołączyć do paktu, usłyszeli.
Ponadto ponowiono wezwanie do wycofania wojsk rosyjskich znad ukraińskiej granicy, co z kolei umożliwiłoby podjęcie rozmowy na temat poruszanej w Genewie kwestii rozmieszczania rakiet, wzajemnej kontroli i otwarcia kanałów komunikacji. Przy czym należy zauważyć, że takie mechanizmu od dawna funkcjonowały w kontaktach między stronami, do czasu aż Federacja Rosyjska postanowiła je zerwać, lub ich nie honorować. Byłoby to więc nic więcej jak tylko powrót do „normalności”. Dokładnie tak jak dwa dni wcześniej apelowała do Riabkowa Wendy Sherman.
W imieniu władz rosyjskich wypowiadał się wiceminister Gruszko. Potwierdził, że Rosja nie ma zamiaru iść na kompromis ws. „otwartych drzwi” i poszerzania NATO na wschód. Wyraził chęć dalszych rozmów, ale przede wszystkich w sprawie ustanowienia nowego systemu bezpieczeństwa w Europie. Zaprzeczył by NATO było sojuszem obronnym. Według niego, Federacja Rosyjska jest osaczana przez siły paktu. Powiedział także coś, co wyjątkowo zbulwersowało zachodnich komentatorów, ale dobrze pokazuje rosyjską wizję geopolityki. Według niego coś takiego jak „wolność wyboru państw”w ogóle nie istnieje w polityce międzynarodowej, więc nie można mówić, że Ukraina i Gruzją mają prawo dołączyć do NATO. W tym kontekście przywołał kryzys kubański z lat 60’tych XX wieku jako równoważny z obecną sytuacją. Potencjalne rozmieszczenie natowskich rakiet i wojsk na Ukrainie stanowiłoby dla Kremla śmiertelne zagrożenie. Na koniec dodał, że brak rozwiązań dyplomatycznych oznaczać będzie konieczność przystąpienia do rozwiązań militarnych.
W odpowiedzi Wendy Sherman pozwoliła sobie na coś, co odczytuję jako drwinę. Wyraziła opinię, że Rosja to potężny kraj, a czuje się zagrożona przez Ukrainę, co trudno jest zrozumieć. Do tej przytomnej konstatacji można też dodać stwierdzenie, że dzisiejsza Federacja Rosyjska, to nie ZSRR Nikity Chruszczowa.
Odnośniki:
https://www.state.gov/deputy-secretary-wendy-r-sherman-at-a-press-availability-2/
https://www.pism.pl/publikacje/rozmowy-usa-i-nato-z-rosja-bez-przelomu
Kolejnego dnia (13.01) odbyło się spotkanie w Wiedniu, w ramach szczytu z OBWE. Rosja po raz kolejny usłyszała, że jej żądania są niemożliwe do spełnienia, a groźby nie robią wrażenia. Ton nadawał polski minister Zbigniew Rau w roli przewodniczącego zgromadzenia. Osobne oświadczenia złożyły Unia Europejska i USA, ale poza innym tonem, były one w gruncie rzeczy jednolite. Ambasador przy OBWE Aleksandr Łukaszewicz wyraził rozczarowanie takim podejściem. Zapowiedział, że jeśli rosyjskie gwarancje bezpieczeństwa (czerwone linie) nie zostaną uszanowane, grozi to „katastrofalnymi konsekwencjami”.
Wiceminister Riabkow dodał, że najwyraźniej strony dobrnęły w ślepy zaułek i dalsze spotkania na razie nie mają sensu. Zaznaczył, że prezydent Putin otrzymał propozycje „wojskowe” od swoich doradców, które mogą być zastosowane w razie pogorszenia sytuacji na granicy z Ukrainą. Wiceminister zapowiedział też ewentualne rozmieszczenie rosyjskich instalacji wojskowych w Wenezueli i na Kubie. Jego wypowiedź spowodowała natychmiastowy spadek kursu rubla oraz wyprzedaż rosyjskich pięcioletnich obligacji skarbowych.
W tym samym czasie Demokraci złożyli w Senacie propozycję pakietu sankcji, które obejmowałyby nie tylko szereg rosyjskich instytucji finansowych, ale też osobiście Władimira Putina. Rzecznik Kremla Pieskow natychmiast stwierdził, że takie sankcje byłyby równoznaczne z zerwaniem relacji dyplomatycznych. Dodał, że Rosja czeka na odpowiedź na piśmie ws. żądań i dopiero wtedy zadecyduje o następnych krokach.
Odnośniki:
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2022-01-14/rozmowy-na-forum-obwe-perspektywa-rosji-ukrainy-i-zachodu
https://www.mk.ru/politics/2022/01/13/rossiya-otkazalas-ot-novogo-raunda-peregovorov-po-garantiyam-bezopasnosti.html
**
Reasumując, Zachód nie dał się zastraszyć i powiedział: sprawdzamy!
Jednocześnie trudno uciec od wrażenia, że ze strony Federacji Rosyjskiej od początku nie było żadnej woli do osiągnięcia porozumienia. Kategoryczne żądania w tak zasadniczych dla całego Zachodu kwestiach były w oczywisty sposób nie do zaakceptowania. Poza tym, przez cały ten okres trwało nieprzerwane gromadzenie dalszych sił w rejonie Ukrainy.
Czy więc cokolwiek się zmieniło? Niewiele.
Wydaje się, że rosyjskie plany zostały nieco opóźnione przez wydarzenia w Kazachstanie, ale nie uległy zasadniczej zmianie. Dzisiaj możemy już z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że oddolne protesty na tle ekonomicznym zostały wykorzystane do walki pomiędzy kazachskimi grupami wpływu. Zarówno ich eskalacja, zachowanie służb, jak i późniejsze rabunki wpisały się w scenariusz pozwalający na całkowite przejęcie władzy przez prezydenta Tokajewa i jego otoczenie, co doprowadziło do marginalizacji wpływów rodziny Nazarbajewów.
Interwencja sił OUBZ (szczególnie rosyjskich) okazała się krótkotrwała i służyła jedynie podżyrowaniu nowej władzy przez Kreml, który tym samym znacznie rozbudował swoje wpływy w kraju. Ustanowił też istotny precedens interwencyjny (złamanie prawa międzynarodowego – interwencja nastąpiła bez wymaganego w układzie zagrożenia zewnętrznego). W chwili gdy piszę te słowa rozpoczęło się już wycofywanie wszystkich zagranicznych jednostek wojskowych, które zakończy się w ciągu 10 dni. Dopóki trwał tumult w Azji Centralnej, Moskwa zachowywała werbalną powściągliwość wobec Zachodu. Gdy sytuację opanowano, powrócił język agresji.
Pomimo trwającej nieustannie od początku grudnia presji oraz pewnych wewnętrznych drgań i różnic, konsolidacja Zachodu została utrzymana.
Dla przykładu, w Republice Federalnej Niemiec trwa publiczna dyskusja na temat zasadności istnienia niemieckiego wsparcia dla rurociągu Nordstream 2. Za jego podtrzymaniem optuje SPD i kanclerz Olaf Scholz, przeciwnego zdania są koalicyjni Zieloni. Teoretycznie, porozumienie z Amerykanami zakłada, że rurociąg zostanie zablokowany, jeśli nastąpi nowy etap agresji na Ukrainę. W praktyce politycy SPD nawet wtedy byliby niechętni anulowaniu inwestycji argumentując, że jest to projekt ekonomiczny, niezależny od geopolityki. Co jest narracją w pełni zgodną, z tą kierowaną z Kremla.
To dlatego w dniu 14 stycznia, w amerykańskim senacie po raz kolejny wstrzymano nałożenie na NS2 nowych sankcji, do czego próbował doprowadzić republikański senator Ted Cruz. Przeciwko uchwale lobbował sam Biały Dom, argumentując, że nie jest to właściwa pora, a ewentualne ich wprowadzenie oznaczałoby pogrzebanie szans na deeskalację sytuacji i rozsierdziło Kreml.
Jednocześnie jednak, Demokraci zaproponowali inny projekt sankcji, takich które dotyczyłyby osobiście W. Putina (o czym było wcześniej). Warto także odnotować, że jeszcze w grudniu Waszyngton odblokował dodatkową transzę pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 200 mln USD. Zrobiono to bez rozgłosu, zmieniając wcześniejszą decyzję o jej zamrożeniu.
Odnośniki:
https://energetyka24.com/gaz/wiadomosci/senat-usa-odrzucil-projekt-sankcji-na-nord-stream-2-braklo-kilku-glosow
https://nytimes.com/2022/01/10/world/europe/us-russia-europe-ukraine-nato.html
Innym przykładem słabego ogniwa jest wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Josep Borrell. Co prawda na początku nowego roku odwiedził Donbas, dając wyraz poparcia dla integralności terytorialnej Ukrainy, ale jednocześnie starał się za wszelką cenę doprowadzić do bezpośrednich rozmów Unii Europejskiej z Moskwą na temat regionalnego bezpieczeństwa. Przyznał się nawet do prowadzenia „dyskretnej” korespondencji z Siergiejem Ławrowem. To wzbudziło konsternację wśród zachodnich polityków, ponieważ wcześniej ustalone stanowisko dopuszczało jedynie przyjęty trójstopniowy format USA-NATO-OBWE. Próba dokooptowania do tej triady instytucji unijnych, które w zakresie bezpieczeństwa – szczególnie militarnego – mają najmniej do powiedzenia, wywołało nieprzyjemny zgrzyt.
Można przyjąć za pewnik, że Rosjanie będą dalej próbowali rozbijać jedność Zachodu właśnie poprzez Niemcy (spotkanie A. Baerbock z S. Ławrowem planowane jest na 18.01) oraz poszczególnych polityków Unii Europejskiej. Jednocześnie jednak każdy kolejny agresywny krok tylko wzmaga konsolidację wśród sojuszników. Na tyle mocno, że w publicznym dyskursie, nie tylko w mediach ale nawet wśród czołowych polityków, pojawiły się poważne rozważania na temat wstąpienia Szwecji i Finlandii do NATO.
Odnośniki:
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2022-01-04/finlandia-powrot-debaty-o-czlonkostwie-w-nato
https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1042629%2Cfinlandia-wejdzie-do-nato-noworoczna-mowa-prezydenta-wywolala-lawine
Nie miejmy złudzeń, perspektywa nowego etapu wojny Rosji z Ukrainą pozostaje realna, a jej następstwa musiałyby doprowadzić do jeszcze większego napięcia na linii Zachód-Rosja. Według słów Jensa Stoltenberga, NATO stawia na środki dyplomatyczne, ale przygotowuje się na najgorsze. W razie konieczności dyslokuje na wschodnią flankę dodatkowe siły. Na razie nic nie wskazuje by Kreml chciał zrezygnować ze swojej dotychczasowej polityki. Przeciwnie, zarządzono sprawdzenie gotowości bojowej i manewry na terenach przy granicy rosyjsko-ukraińskiej (także w separatystycznym mołdawskim Naddniestrzu). Za chwilę podobne ćwiczenia rozpoczną się po stronie białoruskiej. Z rosyjskiego Dalekiego Wschodu ściąganych jest przynajmniej 10 kolejnych batalionowych grup taktycznych (BGT) ciężkiego sprzętu. Takie prężenie muskułów nie dziwi. Władimir Putin nie uzyskał tak naprawdę niczego, a wycofanie się bez jakichkolwiek koncesji oznaczałoby wielką kompromitację.
Dlatego zaraz po zakończeniu serii rozmów (14.01), doszło do wielkiego cyberataku na blisko setkę ukraińskich państwowych stron internetowych. W kilku przypadkach hakerzy podmienili ich treść na grafikę mającą nie tylko zastraszyć Ukraińców, ale też zasugerować polską odpowiedzialność za nie. Napisany łamaną polszczyzną tekst sugerował, że włamanie było aktem zemsty polskich nacjonalistów. Próby kreowania podziałów i wrogości pomiędzy Polakami i Ukraińcami należą do standardowych zabiegów dezinformacyjnych rosyjskich służb specjalnych.
Co najmniej na nieszczęśliwy zbieg okoliczności zakrawa fakt, że w tym samym czasie portal Onet opublikował informację, o wycieku danych z polskiego, wojskowego systemu logistycznego. MON stwierdził w oświadczeniu, że „ujawniony w internecie katalog to część Jednolitego Indeksu Materiałowego prowadzonego przez Inspektorat Wsparcia czyli jednostkę odpowiedzialną za zakupy w Wojsku Polskim. Indeks zawiera wyłącznie informacje powszechnie dostępne”. Media postawiły tezę, że w wyniku wycieku mogło dojść do ujawnienia informacji, które po poddaniu analizie dostarczyłyby wrogim służbom wiedzy na temat stanu technicznego oraz uzbrojenia sił zbrojnych RP.
Użycie środków cybernetycznych może poprzedzać atak kinetyczny, ale wcale nie musi. Co prawda po porażce negocjacyjnej Kreml natychmiast przystąpił do kolejnych aktów agresji, ale pozostają one w „szarej strefie” poniżej fizycznego starcia wojskowego. Atak na systemy informatyczne nadal znajduje się w jej zakresie, mimo że trwają prace nad podobnym traktowaniem sfery cyber i fizycznej, a co za tym idzie, zrównania ataków informatycznych z kinetycznymi, tak w prawie jak i doktrynie wojennej.
Wszystkie te wydarzenia budzą duży niepokój w regionie. W związku z rosnącym napięciem rząd Szwecji w trybie natychmiastowym podniósł gotowość bojową jednostek wojskowych na Gotlandii. Żołnierze mają patrolować ulice wyspiarskiego Visby z bronią w ręku, a szwedzkie samoloty wywiadowcze zaczęły loty w pobliżu Kaliningradu. Podobnie zareagowało NATO, wysyłając w ten rejon samolot AWACS, oraz wywiadowczy P-8 Posejdon. Gotlandia nazywana jest bałtyckim lotniskowcem i ma absolutnie kluczowe znaczenie dla kontroli akwenu. Scenariusz jej zajęcia w niespodziewanym desancie, a następnie rozmieszczenia na wyspie systemów antydostępowych znajduje się w rosyjskiej strategii wojennej.
Odnośniki:
https://www.polskieradio24.pl/7/129/Artykul/2884609,Szef-NATO-dla-Polskiego-Radia-odeprzemy-kazdy-atak-przeciwko-ktoremus-z-sojusznikow
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/gigantyczny-wyciek-danych-z-wojska-ponad-17-mln-pozycji-w-internecie/1mknjtf
https://sverigesradio.se/artikel/forsvaret-okar-sin-synliga-verksamhet-pa-gotland
Mimo niewygodnej pozycji, potrzebę doprowadzenia do rzeczowych rozmów dostrzega nawet Kijów. Dnia 14 stycznia administracja prezydenta Zełenskiego oznajmiła, że chciałaby powołania formatu negocjacyjnego w trójkącie USA-Rosja-Ukraina. To próba złamania impasu, który towarzyszy tzw. normandzkiej czwórce (Francja, Niemcy, Ukraina, Rosja). Kreml chciałby widzieć bezwarunkową implementację porozumień mińskich, które dla Kijowa są nie do zaakceptowania. Za próbę polepszenia pozycji negocjacyjnej uznać należy spotkanie Zełenski-Alijew i zbliżenie w relacjach z Azerbejdżanem. Po cichym przewrocie w Kazachstanie, Turcja staje się coraz bardziej zainteresowana balansowaniem rosyjskich wpływów, w czym Kijów jest nieodzowny.
Tymczasem Putin czeka jeszcze na pisemną odpowiedź Zachodu na swoje żądania. Być może liczy na złagodzenie stanowiska w dokumencie. To musi chwilę potrwać. W dodatku, rosyjski prezydent zapowiedział osobistą obecność na otwarciu olimpiady w Pekinie (4 lutego), a ścisła kooperacja z Chinami ma zasadnicze znaczenie dla wygrania ogólnie pojętej konfrontacji z Zachodem. Pozostajemy więc w stanie zawieszenia pomiędzy pokojem a wojną. W kontekście Ukrainy, nadal ta druga opcja wydaje się być bardziej realna od pierwszej.
Niniejsza strona jest utrzymywana z wpłat darczyńców i dzięki wsparciu Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ.
https://patronite.pl/globalnagra
2 komentarze
JSC · 2022-01-16 o 01:40
Coś Amerykanie ostatnio wpadli w panikę… Najpierw jeden oficjel żalił się na ciągłe fake newsy, a następnie drugi wyskoczył z wieścią, że mają dowody na szykowanie false flage, który ma uzasadnić najazd… Tylko, że ich nie przedstawił co powystąpieniu danej prowokacji łatwo może stać się adresem ataków w stylu (…)dopasowujecie zmyśloną historyjkę do zaistniałej sytuacji(…).
Z tego cyrku można wnioskować, że Amerykanie stracili wszelkie wąpliwości do tego, że wybuchnie wojna.
JSC · 2022-01-16 o 01:41
Przepraszam. Zapomniałem dać link o tezie o false flag… https://businessinsider.com.pl/gospodarka/niepokojace-doniesienia-z-usa-rosja-planuje-prowokacje-by-zaatakowac-ukraine/dg4vsly