Rozejm czy pauza?

W dwunastym dniu operacji „Powstający Lew” Iran i Izrael zgodziły się na nieformalne zawieszenie broni. Chwilę wcześniej amerykańskie B2 zbombardowały ośrodek w Fordow. Wiele przesłanek przekonuje mnie, że mamy do czynienia jedynie z pauzą, a nie trwałym rozejmem.


25-06-2025


Minęły dwa dni i wydaje się, że jak na razie strony faktycznie wstrzymały działania, chociaż nie obyło się bez problemów. Po wystrzeleniu pojedynczych pocisków balistycznych, już po ogłoszeniu rozejmu, Izrael przystąpił do kolejnych nalotów na Teheran, które jednak zostały powstrzymane poprzez bezpośrednią interwencję Donalda Trumpa. Według doniesień prasy, miał on zadzwonić do premiera Benjamina Netanjahu i krzycząc, oskarżyć o próbę sabotowania pokoju. Po tej rozmowie izraelskie F-16 zawróciły do swoich baz.

Bez wątpienia wstrzymanie działań zbrojnych to efekt presji wywieranej przez amerykańskiego prezydenta na władze Izraela. Po nalocie wykonanym w nocy 22 czerwca przez bombowce B2 na instalacje nuklearne w Fordow, Natanz i Isfahanie, Waszyngton natychmiast zasygnalizował chęć powrotu do negocjacji z Teheranem. Nalot miał być jednostkową operacją zmierzającą do przerwania irańskiego programu nuklearnego. Dawał zadość prośbom Izraela, który sam nie posiada bomb pozwalających na penetrację obiektów położonych głęboko pod ziemią, ale jednocześnie nie dopuszczał do zaangażowania USA w kolejną, długotrwałą bliskowschodnią wojnę, czego obawiają się amerykańscy wyborcy, szczególnie środowisko MAGA. Stanowił więc dla Trumpa idealne rozwiązanie na błyskawiczne zakończenie konfliktu i wyjście z całej sytuacji bez większych kosztów, a wręcz w laurach zwycięzcy.

Izrael kontynuował naloty, licząc na dalszy udział Amerykanów oraz możliwość doprowadzenia do upadku reżimu, ale wobec jednoznacznego sprzeciwu Waszyngtonu, musiał zatrzymać się w pół kroku. Trump, w typowy dla siebie sposób, bez czekania na weryfikację skuteczności nalotu, ogłosił pełen sukces i całkowite zniszczenie irańskich instalacji (lista wypowiedzi przedstawicieli Białego Domu). Jednocześnie zapowiedział zaprowadzenie natychmiastowego pokoju między walczącymi stronami. Iran, zmuszony z powodów wizerunkowych do demonstracyjnej odpowiedzi, posłał na amerykańską bazę al-Udeid w Katarze kilkanaście pocisków. Jednakże Waszyngton został o tym fakcie odpowiednio uprzedzony, a wszystkie rakiety balistyczne strącono. Według Trumpa była to jedynie niestanowiąca realnego zagrożenia demonstracja, co zamknęło temat. Nic dziwnego, baza została prewencyjnie ewakuowana wiele dni wcześniej. Świat odetchnął. Po chwilowych zwyżkach, ceny ropy spadły do poziomu ok. 66 USD za baryłkę Brent.

Donald Trump obserwujący operację „Midnight Hammer” – nalot samolotów B2 na Iran. Źródło: The White House

Biały Dom twierdzi, że program nuklearny został definitywnie zatrzymany, Iran nie zamierza już wzbogacać uranu, a myśli jedynie o odbudowie po zniszczeniach. Problem w tym, że obraz ten wydaje się rozmijać z rzeczywistością. Wczesne analizy amerykańskiego wywiadu, opublikowane przez media (jednym z pierwszym było CNN), twierdzą, że instalacje uszkodzono jednak najważniejsze elementy programu pozostały prawdopodobnie nienaruszone (dość dokładną analizę wykonali badacze z ISIS: David Albright i Spencer Faragasso). Co więcej, Irańczycy mieli wywieźć i ukryć zapasy wzbogaconego uranu, wobec czego nadal zachowują możliwość budowy ładunku jądrowego. Wytworzenie procentowej zawartości izotopu uranu z poziomu 60% do 90% zajmuje dużo mniej czasu niż osiągnięcie poziomu 60% z wartości cywilnych (do 5%). Wywiad ocenia, że program udało się opóźnić zaledwie o kilka miesięcy, ale nie dłużej niż pół roku. Podobnej treści komentarze padają w izraelskich mediach.

Co więcej, minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi powiedział, że Iran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu, a irański parlament przegłosował rezolucję o zawieszeniu współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Wygląda więc na to, że Teheran zamierza kontynuować program, ale już bez nadzoru zagranicznych obserwatorów. Mówi się także o kilku innych tajnych ośrodkach rozmieszczonych na terenie kraju. Mają być dużo mniejsze od tych głównych, ale wyposażone w wirówki umożliwią dalsze wzbogacanie materiału. Brak wykonania ostatniego kroku, poprzez metodyczne zniszczenie tych instalacji może przynieść opłakane skutki w przyszłości. Trudno oczekiwać aby Teheran dwa razy popełnił ten sam błąd. Jeśli z różnych przyczyn nie zdecydował się na odstraszanie atomowe wcześniej, teraz nie powinien mieć wątpliwości, że będzie to jedyna skuteczna metoda.

Netanjahu w ślad za Trumpem ogłosił pełen sukces operacji, jednakże wydaje się, że jest to zabieg marketingowy. Podobnie jak amerykański prezydent, musi brać pod uwagę zdanie opinii publicznej. Obrona lotnicza wykazywała się dużą skutecznością, przechwytując między 80% a 90% irańskich pocisków, jednakże część pocisków dosięgała celu powodując straty. Należało także brać pod uwagę, że zapas przeciwrakiet przechwytujących jest ograniczony. Wysokie tempo operacji miało więc poważne uzasadnienie, zniszczyć wyrzutnie przeciwnika redukując jego zdolność do odpowiedzi, zanim zdolności OPL zaczną się wyczerpywać. Wstrzymanie działań odwróci ten wyścig. Strony zaczną odbudowywać potencjał ścigając się, kto zgromadzi więcej zapasów przed kolejną konfrontacją.

Skoro mowa o zniszczeniach, pora powiedzieć kilka słów o tym co się udało. Izraelskie lotnictwo oprócz wymienionych ośrodków nuklearnych, zbombardowało także stary zakład w Arak, oraz kolejny pod Teheranem (Parchin), poważnie uszkodziło także przedsiębiorstwo produkcji części do wirówek (TESA) i jednostkę badawczą Uniwersytetu Imama Husajna (placówki IRGC). Zbombardowano ministerstwo obrony, spraw zagranicznych, sprawiedliwości, wywiadu, oraz telewizję publiczną, siedziby organizacji paramilitarnych (np. Basidżu) i policyjnych. Atakowane były koszary i dowództwo IRGC, sił Kuds, bazy wojskowe (doliczyłem się 13 rakietowych i 16 pozostałych), lotniska i porty. Do tego bardzo poważnie uszkodzono dwie rafinerie naftowe, dwa zakłady przetwórstwa gazu oraz skład ropy w Teheranie. Zginęło kilkunastu naukowców i co najmniej 30 generałów, dowódców najwyższego szczebla.

Życie ocalił jak na razie rahbar Ali Chamenei. Netanjahu w wypowiedzi dla stacji ABC News nie wykluczył jego wyeliminowania, choć Trump miał nieoficjalnie sprzeciwiać się podejmowaniu takich kroków (a oficjalnie sam sugerował zmianę reżimu). Izrael zbombardował nawet miejsca, w których ajatollah urzędował, jednak on sam ukryty został w podziemnym bunkrze, a ze światem komunikował się jedynie za pośrednictwem pojedynczego zaufanego współpracownika, co utrudniało kierowanie państwem. W pewnym momencie opublikowano jego testament polityczny, w którym wyznaczał swoich potencjalnych następców, oraz kolejnych dowódców wojskowych. Powodem aż takiej przezorności było nie tylko wrogie lotnictwo, ale także liczne grupy dywersyjne (w tym wojskowych specjalsów) operujące na terenie kraju oraz w samym Teheranie. To prawdopodobnie właśnie z obawy przed desantem Irańczycy zasypali ziemią wejścia do tuneli Fordow.

B-2 Spirit wracający z misji nad Iranem. Baza Whiteman, Missouri, czerwiec 2025. Źródło: Department of Defense

Reasumując. Izraelska operacja mimo wymienionych sukcesów, nie zrealizowała głównych, oficjalnie zadeklarowanych celów – powstrzymania irańskiego programu nuklearnego oraz obalenia reżimu. Netanjahu udało się doprowadzić do zaangażowania Amerykanów (ciekawie pisze o tym w Axios Barak Ravid), ale było ono zbyt mało efektywne, a ponadto ceną tego działania było wstrzymanie dalszych nalotów, co de facto uniemożliwiło realizacje założeń operacji. Ot, paradoks. W krótkoterminowej perspektywie Izrael umacnia się na dominującej pozycji, a Iran został znacznie osłabiony. Izraelowi będzie dużo łatwiej odbudować się ze zniszczeń, niż obłożonemu sankcjami Iranowi, choć nie wiadomo jakiego wsparcia udzielą Iranowi Rosja i Chiny, także w zakresie wzmocnienia zdolności wojskowych.

Tymczasem USA po raz pierwszy zademonstrowały nie tylko marchewkę, ale też kij. Jak ujął to JD Vance podczas niedawnego wykładu, to „doktryna Trumpa” polegająca na trzech elementach. Pierwszym jest jasne zakomunikowanie amerykańskich oczekiwań, drugim użycie przeważającej siły militarnej do osiągnięcia celu, jeśli negocjacje nie przyniosły efektu, a trzecim natychmiastowe wycofanie się z walki, tak aby nie angażować się w długotrwałe wojny. Dokładnie tak było w przypadku Iranu, któremu przed dwoma miesiącami Waszyngton postawił ultimatum. Problem tylko w tym, że nie ma pewności czy irański program nuklearny został zniszczony, a skoro tak naloty powinny trwać. Na razie temat ten jest przedmiotem wewnętrznej walki politycznej w USA, przez co marketing bierze górę nad rozsądkiem.

Z powyższych powodów za wysoce prawdopodobne uważam, że jeszcze w tym roku konflikt zostanie pod byle pretekstem odmrożony.


Globalna Gra jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę:

buycoffe.to/globalnagra/

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *