Raport z Hongkongu – część #3
Część #1 naszych wywiadów znajdziesz pod tym linkiem a część # 2 tutaj.
Informacje o autorach oraz zastrzeżenie wyłączenia odpowiedzialności dostępne są tutaj.
Osoby, które chciałyby podzielić się z nami swoimi osobistymi doświadczeniami z hongkońskich protestów, prosimy o kontakt. Zapewniamy pełną anonimowość.
Data przeprowadzenia: 4 października 2019
Rozmówca: X, lat 27, kobieta, urodzona w Hongkongu (pochodzenie chińskie).
GG: Czy możesz nam coś o sobie opowiedzieć?
X: Jestem 27-letnią kobietą. Urodziłam się i wychowałam w Hongkongu. Studiowałam w Wielkiej Brytanii, skąd jako absolwentka wróciłam cztery lata temu. Dzisiaj pracuję w marketingu. Mieszkam z rodzicami. Moi dziadkowie przyjechali do HK 40 lat temu z kontynentu. Moi rodzice byli wtedy nastolatkami. Tak dziadek jak i ojciec prowadzą własny biznes. Mam młodszego brata, z który razem ze mną popiera „pięć żądań”. Nosimy „żółte wstążki” pomimo że nasz ojciec należy do „ciemnoniebieskich wstążek”.
1. Jakie cele stawiają sobie obecnie protestujący? Jakie jest Twoje zdanie na ich temat?
- Wycofanie ustawy o ekstradycji.
- Specjalna komisja do zbadania rzekomej policyjnej brutalności.
- Wycofanie klasyfikacji protestujących jako „zadymiarzy”.
- Amnestia dla uczestników protestów.
- Podwójne, wolne wybory zarówno dla legislatury jak i na stanowisko przewodniczącej.
Pięć żądań i ani jednego mniej! Ponieważ Carrie Lam zapowiedziała wycofanie ustawy (chociaż formalnie jeszcze to nie nastąpiło), czekam na realizację kolejnego punktu.
Wielu protestujących, członków służb pomocniczych czy dziennikarzy zostało bez powodu postrzelonych. Istnieją nagrania pokazujące, że strzelający policjanci nie byli w sytuacji zagrożenia życia, tak jak to opisywał rząd. Mimo to, oddawali strzały nie tylko gumowymi kulami ale i ostrą amunicją. Mierzyli z bliskiej odległości i strzelali bez ostrzeżenia, prosto w głowy.
Poniżej szczegóły zajścia z dnia 1 października, kiedy to postrzelono ucznia:
Wyraźnie widać, że nie było tak jak stwierdzono na policyjnej konferencji prasowej, uczestnik protestów wcale nie skrócił dystansu atakując policjanta, który bojąc się o swoje życie użył broni palnej w swojej obronie. Przeciwnie, policjant gonił protestujących, podbiegając do jednej z grup z wyciągniętą bronią i to protestujący był w sytuacji zagrożenia życia.
Tutaj mamy kolejny film, kręcony pod innym kątem i w szerszej perspektywie. Po oddaniu strzału w klatkę piersiową protestującego (a nie ramię, jak twierdzi policja), nikt z innych policjantów nie sprawdza w jakim stanie jest postrzelony. Policjant powala innego protestującego krzyczącego by pomóc jego koledze. Również nie reaguje, mimo że w odpowiedzi informuje, iż sam ma ukończony kurs pierwszej pomocy. Dopiero po pięciu minutach jeden z funkcjonariuszy woła by wezwać karetkę. I to jest dopiero napaść, zagrożenie życia i zabójstwo.
Policja poinformowała, że postrzelony uczeń trzymał zaostrzony, metalowy pręt. Powyższy filmik pokazuje wyraźnie, że znowu kłamią. Pręt musieli znaleźć gdzieś indziej i podłożyć go jako „dowód”. W rzeczywistości chłopak trzymał jedynie gumową, białą rurkę i deskę do pływania.
Komisarz hongkońskiej policji Stephen Lo oświadczył podczas konferencji, że działania funkcjonariusza były w pełni uzasadnione i legalne, chociaż niewłaściwie ocenił on sytuację.
Inny przykład, postrzelenie indonezyjskiej fotoreporterki 29 września.
Na widocznej na filmie kładce dla pieszych stali wyłącznie dziennikarze, o czym zresztą mówili policji prosząc by do nich nie strzelano. Funkcjonariusze zaczęli schodzić po schodach. W pewnym momencie jeden z policjantów odwrócił się i strzelił (gumowym pociskiem – przyp. GG), trafiając indonezyjską fotoreporterkę prosto w prawe oko (w szpitalu potwierdzono, że straciła w nim wzrok). W jakiej sytuacji „zagrożenia życia” znalazł się ten policjant, która uzasadniałaby strzelanie prosto w głowę? A przecież schodząc, mógł celować tylko w górną część ciała dziennikarki (nie widział już jej nóg – przyp. GG).
Zdarzeń podczas których policjanci bez powodu strzelali, bili i ubliżali protestującym i postronnym gapiom było wiele. Ale policja nadal twierdzi, że ma podstawę prawną do wszystkiego co robi. Tymczasem gdy niesławny przestępca Yip Kai Foon trzymał w rękach karabin AK-47, podczas zatrzymania postrzelono go jedynie w nogę.
(Yip Kai Foon to legendarny hongkoński bandyta, zasłynął napadami z użyciem automatycznego karabinu maszynowego. Nakręcono o nim popularny film akcji. Podczas ostatniego aresztowania w 1996 roku, został postrzelony w plecy, co skończyło się paraliżem od pasa w dół – przyp. GG).
Niezależna Policyjna Rada ds. Skarg (The Independent Police Complaints Council) nie wykonuje swojej pracy. Są na to dowody.
Na pewno nie pomogło jej wprowadzenie do składu dwóch dobrych znajomych Carrie Lam. Jest wiele udowodnionych przypadków podkładania dowodów przestępstw (nie tylko te podane wcześniej).
Nie ma innego sposobu by ulżyć złości i nienawiści wobec policji, niż poprzez powołanie specjalnej komisji badającej brutalność funkcjonariuszy. Tylko ona może zapewnić nam sprawiedliwość, jedną z podstawowych wartości Hongkongu. To sprawiedliwość odróżnia HK od całej reszty, stanowiąc o wyjątkowości tego regionu Chin.
2. Czy to prawda, że młodych ludzi nie stać na kupno mieszkania?
Mieszkam z moimi rodzicami. Tak jak większość moich znajomych równieśników.
Niedawno jedna moja pracująca w banku znajoma, kupiła sobie mieszkanie. Zaproponowano jej lepsze warunki, ponieważ kredyt wzięła w tym samym banku, w którym pracuje. To jednak łączyło się z wyrzeczeniami zawodowymi, porzuceniem innych ofert pracy.
Mieszkanie nie należy do nowych, położone jest w starej dzielnicy. Ma ok. 28 m2 i maleńki taras. Kosztowało ponad 7 mln HKD (ok. 3.5 mln zł).
Nieźle zarabiający ludzie są w stanie kupić mieszkanie, ale na pewno nie takie jakiego potrzebują i nie bez wyrzeczeń zawodowych. To nie jest niemożliwe, ale zdarza się rzadko. A brak mieszkania stanowi dla nas poważną przeszkodę w rozwoju, także w założeniu rodziny. Nawet tak prozaiczna sprawa jak uprawianie miłości stanowi problem, większość z nas mieszka przecież z rodzicami. To dlatego społeczeństwo, zwłaszcza młodzi, tak nienawidzą władzy. Nie da się zaprzeczyć, że wielu z nich bierze udział w marszach właśnie z powodu braku perspektyw.
Jednakże, znam wiele osób i sama do nich należę, które nie maszerują z powodu trudności z kupnem mieszkania, a przynajmniej nie tylko dlatego. Wiemy przecież, że mamy przyszłość przed sobą. Pracujemy i rozwijamy kariery, możemy wynajmować mieszkania albo emigrować do innych państw itd. Upraszczając sprawę, nie padniemy nagle trupem jeśli ustawa ekstradycyjna zostanie przegłosowana. A jednak czujemy, że musimy jak najszybciej się jej sprzeciwić , ponieważ stanowi zagrożenie dla konceptu „jednego państwa, dwóch systemów”, który zostałby bardzo szybko zniszczony.
A nie chcemy by nasz ukochany, cieszący się wolnością słowa Hongkong rozpadł się. Nie chcemy żyć tutaj tak, jak żyją Chińczycy z kontynentu, tracąc wszelki kontakt ze światem zewnętrznym.
Wyobraź sobie, że publikujesz swój status w mediach społecznościowych, ale okazuje się, że zawiera on słowa zakazane. Albo jakiś twój współpracownik w mediach albo reklamie, np.: copywriter czy pisarz, nie może opublikować swojej pracy tak jak chce, tylko musi zmieniać treść. To zabije kreatywność. Zabije chęć do poszukiwania prawdy, poprzez zaszczepienie strachu w każdym z nas. Co więcej, powstrzymywanie się od występowania przeciwko rządowi to dzisiaj za mało. Celebryci zostali zmuszeni do publikowania statusów (weibo) świętujących dzień Święta Narodowego CHRL (National Day). Nawet dzisiaj, siećobywatele (w oryginalne „netizens” – od net i citizen, bardzo aktywne i skoordynowane grupy społeczne w Chinach i Korei Południowej – przyp. GG) z kontynentu opublikowali listę celebrytów, którzy nie napisali niczego tego dnia.
Dlatego nikt nie chce żyć w świecie bez wolności słowa. Byłaby to inna forma więzienia.
Zastanawiasz się, czemu przegłosowanie ustawy miałoby mieć wpływ na ograniczenie wolności słowa? Prawo pozwoliłoby wtedy na ekstradycję podejrzanych na każde żądanie Chin. A nie wierzymy w ułomną chińską sprawiedliwość. Przypadek Causeway Bay Books (było o tym także w raporcie #1– przyp. GG) jest tutaj dobrym przykładem.
Jeśli ustawa zostałaby przegłosowana, bardzo możliwe, że za mówienie lub robienie czegoś przeciwko chińskiemu rządowi, łapano by nas pod innymi (fikcyjnymi) zarzutami. Moglibyśmy znikać albo nawet gorzej. Takie jest moje i wielu innych zdanie na ten temat.
3. W jaki sposób Chiny mieszają się w wewnętrzne sprawy Hongkongu?
Nie ma co do tego wątpliwości.
Na przykład sprawa projektu deweloperskiego Lantau Tomorrow Vision:
Mówi się, że zakłada on wybudowanie ponad 100 tys. mieszkań komunalnych. Rząd powtarza, że sposobem na wyjście z kryzysu mieszkaniowego jest budowa sztucznych wysp ale opinia publiczna żąda by projekt powstał zamiast tego na parcelach poprzemysłowych (tzw. „brownfield lands”). Byłoby to nie tylko tańsze ale i bezpieczniejsze dla środowiska rozwiązanie (tereny poprzemysłowe trzeba najpierw rekultywować – przyp. GG). Uważam, że cały projekt Lantau Tomorrow to tylko wymówka by stworzyć połączenie z Chinami. Sama Carrie Lam powiedziała, że sztuczne wyspy połączą rejon Greater Bay (Wielkiej Zatoki – to rządowy projekt utworzenia jednego megalopolis – przyp. GG) siecią kolei i dróg. Nic więc dziwnego, że jest to sposób na szybsze połączenie kontynentu z Hongkongiem i to na ogromną skalę, z nakładem ogromnych środków. Prawdziwi hongkongersi, tacy jak ja, obawiają się, że niedługo nie będzie już terytorium nazywanego Hongkongiem.
4. Czy dysproporcje majątkowe, rozdźwięk między uprzywilejowanymi kastami biznesu, a przeciętnymi pracownikami nie mogącymi związać końca z końcem jest według Ciebie jedną z przyczyn buntu?
(Tak, ale) Wyrażam swój sprzeciw poprzez wydawanie pieniędzy w małych, niezależnych sklepach.
5. Co według Ciebie jest największym problemem Hongkongu? Co jest źródłem protestów?
Jeśli chodzi o mnie to głupi i uparty hongkoński rząd. Z kolei młodzi manifestanci poruszyli mnie swoją postawą i zmobilizowali do kontynuowania protestu. Tak szczerze, to tych pięć żądań nie powinno budzić niczyjego sprzeciwu. Żądamy prowadzenia dobrej polityki i sprawnej komunikacji, które oddadzą ludziom sprawiedliwość. Upór Carrie Lam i odmowa wycofania ustawy, jej fatalne podejście, uczyniły z niej naszego wroga. Prochińska partia DAB i policja stanowią kolejny czynnik. Cały problem w tym, że DAB (Demokratyczna Koalicja na Rzecz Poprawy i Rozwoju Hongkongu – przyp. GG) kontroluje legislaturę, a policja jest brutalna. (Kolejna sprawa to, że)Do Hongkongu codziennie przybywają nowe grupy chińskich imigrantów i wyczuwamy, że chodzi tutaj o (cichą) czystkę etniczną. Prędzej czy później, hongkongersi o liberalnych poglądach staną się mniejszością, a lojalni wobec Pekinu chińscy imigranci staną się uprzywilejowaną, dominującą grupą.
6. Czy obawiasz się chińskiej interwencji wojskowej? Czy istnieje taka linia, po przekroczeniu której protest musiałby się załamać?
Nikt nie wie jak to wszystko się zakończy. Nie sądzę by istniała jakaś granica. Jestem świadoma możliwości interwencji chińskiego wojska. Słyszałam pogłoski, że chińska armia już tu jest, z bronią przerzuconą przez granicę, Podobnie, wiele osób uważa, że niektórzy policjanci to w rzeczywistości Chińczycy, którzy nawet nie potrafią mówić po Kantońsku. Czy boję się interwencji? Tak i nie. Jeśli wojsko naprawdę wkroczy do Hongkongu, tym samym Chiny udowodnią światu jak bardzo niedorzeczny, słaby i niecywilizowany jest to kraj.
Mamy takie powiedzenie:
„Jeśli mamy spłonąć, spłoniecie razem z nami.”
7. Czy zastanawiałaś się nad emigracją?
Staram się o tym nie myśleć ponieważ kocham to miejsce. To był jeden z powodów dla których nie zostałam w Wielkiej Brytanii po skończeniu studiów. Ale tak, rozważam emigrację. To będzie ostateczność. Kobiety w moim wieku poważnie zastanawiają się czy zachodzić w ciążę i dyskutując między sobą często dochodzimy do wniosku, że pozostanie tutaj oznacza porzucenie macierzyństwa.
W Hongkongu dzieje się coraz gorzej i nie będzie to dobre miejsce dla rozwoju dzieci.
8. Jak postrzegasz relacje z Chinami?
W kontekście „jednego państwa, dwóch systemów”, nasz wymiar sprawiedliwości powinien pozostać odrębnym. Powinno się rozpocząć działania zmierzające do wprowadzenia wolnych wyborów do legislatury i na stanowisko przewodniczącego. Tak jak przewidziano w konstytucji )(tzw. „Basic Law”).
9. Co sądzisz o niepodległości Hongkongu?
Jeśli tylko Chiny przestaną się wtrącać w system prawny Hongkongu, porzucając próby by wszelkimi sposobami przekształcać nas na podobieństwo chińskich miast, mieszkańcy Hongkongu z radością zadowolą się mianem specjalnego regionu autonomicznego. Gdyby jednak sytuacja miała się stale pogarszać, sama bym się zastanowiła nad ideą niepodległości. A póki co, ani ja ani ludzie, których znam nie popieramy i nie oczekujemy secesji Hongkongu.
10. Jak sobie wyobrażasz przyszłość, jeśli wasze protesty zakończą się sukcesem?
Nie myślałam o tym. Na tym etapie, mamy nadzieję na realizację pięciu żądań. Wprowadzenie wolnych wyborów (jeśli się uda), pozwoli na wyłonienie władz nie zdominowanych przez frakcję prochińską. Przyszły przewodniczący, lub legislatura będą przez to bardziej otwarte na głos ludzi i dadzą odpór nierozsądnej polityce, która szkodzi naszym lokalnym sprawom.
11. Czy dopuszczasz myśl, że manifestacje mogą być inspirowane przez zagraniczną agenturę wpływu? Czy zdajecie sobie sprawę, że Wasz protest może być elementem wojny informacyjnej, w szerszym kontekście konfliktu między USA a Chinami?
Nawet jeśli tak jest, nic nas to nie obchodzi, wiemy czego chcemy. Zwłaszcza teraz, po nadużyciach służb policyjnych i ignoranckim postępowaniu Carrie Lam w odpowiedzi na masowe marsze. Inspirowani czy nie, robimy co chcemy. Zagraniczna agentura nie wyprała naszych mózgów, a nasze działania są szczere. Wielu ryzykuje życie dla wspólnego dobra, dla naszego ukochanego domu. Hongkong zawsze był i będzie (kulturową) mieszkanką Wschodu i Zachodu.
12. Czy spotkałaś się z próbami opłacania protestów? Czy ktokolwiek oferował ci pieniądze za wzięcie udziału w manifestacjach? Albo czy słyszałeś o takich przypadkach?
Absolutnie nie.
13. Czy Hongkończycy naprawdę nie uważają się za Chińczyków? Pomimo wspólnej kultury i języka?
Nie wypieram się bycia Chinką z pochodzenia, ale zapytana zawsze odpowiem, że jestem z Hongkongu. To tak jak mieszkańcy Nowego Jorku, mówią że są z Nowego Jorku (a nie USA). Hongkong jest w Chinach. Niechętnie mówimy o sobie jako o Chińczykach, bo od mieszkańców kontynentu odróżnia nas język i kultura.
Mówimy po Kantońsku, a ludzie z kontynentu po Mandaryńsku. Piszemy w tradycyjnym chińskim, a oni w uproszczonym. Mamy angielskie i chińskie uniwersytety. W angielskich większość wykładów jest po angielsku, są to zresztą lepiej notowane szkoły. Korzystamy z Facebooka, Instagrama, Google’a i Whatsappa, a oni z Weibo i Wechat. My czytamy wszystkie wiadomości ze świata, a oni mogą czytać tylko te prokomunistyczne. Upraszczając, my cieszymy się wolnością a kontynentalni Chińczycy są jej pozbawieni od urodzenia. Hongkong to miejsce mieszania się kultur Zachodu i Wschodu. A my akceptujemy i korzystamy z obu. Mamy święto państwowe z okazji Bożego Narodzenia, ale też urodzin Buddy, a kontynentalsi nie.
Mamy też inne paszporty. Paszport Specjalnego Regionu Autonomicznego Hongkongu pozwala na swobodną podróż po świecie, bez ubiegania się o wizy. Kiedy kupuję bilet lotniczy, to w rubryce nie podaję kraju jako Chiny, tylko Hongkong. HK jest traktowany zupełnie inaczej przez świat.
Reasumując, jest bardzo wiele różnic między HK a Chinami. A nie wspomniałam nawet o systemie zdrowotnym i wymiarze sprawiedliwości. Wszystko to powoduje, że większość mieszkańców uważa się za hongkongersów (a nie Chińczyków – przyp. GG).
14. Jak wygląda społeczny odbiór protestów? Jak reagują poszczególne grupy?
Moi rodzice i dziadkowe są raczej zwolennikami niebieskich wstążek, ewentualnie delikatnie żółtych (tzn. że mają pewną sympatię dla manifestantów, ale nie na tyle by ich otwarcie popierać – przyp. GG). Wielu z ich pokolenia to kontynentalni imigranci, którzy od wielu lat mieszkają w Hongkongu. Wykształcenie tych ludzi jest często gorsze niż młodszego pokolenia. Większość życia ciężko pracowali by związać koniec z końcem, przez co są dużo mniej zainteresowani problematyką społeczną. Za swój życiowy cel obierają to by dobrze zjeść i wygodnie żyć we własnym mieszkaniu (które kupili kiedyś za dziesięciokrotnie niższą cenę niż dzisiejsza). Wielu ze znajomych moich rodziców nie akceptuje tego co robią protestujący, ponieważ przeszkadza im to w codziennym życiu. Większość ludzi starszej daty czyta tylko oficjalne wiadomości i gazety, ogląda tylko główną telewizję (TVB), ewentualnie słucha informacji przekazywanych wewnątrz zamkniętego kręgu społecznego. Nie mają dostępu do innych źródeł wiedzy, dlatego nie rozumieją o co chodzi młodym.
Chociaż z drugiej strony, sama obserwuję to o czym mówi się od pewnego czasu, czyli coraz większą liczbę ludzi w średnim i starszym wieku dołączających do protestów. Przybywa ich z każdą kolejną manifestacją. Podczas ostatnich, spokojniejszych pochodów, zauważyłam wielu rówieśników moich rodziców. Poza tym, nawet chińscy imigranci rozumieją, że HK jest lepszym miejscem do rozwoju niż kontynent. Dlatego część z nich do nas dołącza.
15. Czemu atakujecie policję? W Internecie można znaleźć filmy, na których widać jak protestanci zachowują się agresywnie wobec ludzi, którzy ich nie popierają.
Sama nie mam z tym nic wspólnego. Jestem raczej spokojna i wspierająca innych. (ale) Mamy taką zasadę (wśród protestujących – przyp. GG):
„Nie zrywaj z nikim więzi i nie donoś na nikogo.”
Nie wiemy jak dany protest się skończy ani w jakim kierunku się rozwinie, ale pozostajemy zjednoczeni, bo uważamy, że to jedyna droga do sukcesu. Uważamy, że stać nas na więcej ale nie możemy dopuścić by liczba protestujących była mniejsza, może co najwyżej rosnąć.
Jak dla mnie, niszczenie mienia jest i tak dość pokojową formą sprzeciwu, biorąc pod uwagę w jaki sposób policja nas atakuje i to jak uczestnicy ryzykują życiem gdy strzela się do nich z użyciem ostrej amunicji. Ostatnio grupa policjantów kopała leżącego na ziemi, ubranego na żółto człowieka. Był nieuzbrojony. Później na konferencji temu zaprzeczono mówiąc, że policjanci kopali po prostu jakiś „żółty przedmiot”.
Wielu obywateli popiera palenie stacji MTR (metra), albo uważa że jest to dopuszczalne. Uważamy, że koleje MTR są dziś narzędziem i środkiem transportu w rękach policji. Dlatego je bojkotujemy. Nawet ci którzy z różnych powodów obawiają się dołączyć do strajku, są wdzięczni gdy zniszczone stacje zostają wyłączone z użytku. Mają wtedy wygodną wymówkę by nie pracować (strajkować).
16. Na pewno zdajecie sobie sprawę z negatywnego wpływu protestów na gospodarkę HK. Czy warto narażać się na takie konsekwencje z pobudek politycznych?
Tak, mam taką świadomość i uważam, że warto płacić tę cenę. Jeśli nie zrobimy tego teraz, to i tak w przyszłości sytuacja ekonomiczna i kulturalna ulegnie pogorszeniu. Jeśli nie będziemy protestować próbując zmusić rząd do powrotu na właściwą ścieżkę, to i tak HK wkrótce utraci swój status międzynarodowego centrum finansowego. Albo w najlepszym wypadku, wszyscy hongkongersi staną się obywatelami drugiej kategorii wobec imigrujących Chińczyków.
17. Czy możesz nam wytłumaczyć dlaczego zachowanie tajemnicy tożsamości jest tak dla was ważne? Czego się obawiacie?
Wszyscy
Chińczycy wiedzą, że nie należy mówić negatywnych rzeczy o
partii komunistycznej. Wychowuje się ich w przeświadczeniu, że
złamanie tego zakazu może sprowadzić na nich nieprzewidywalne
zagrożenia. A ponieważ „kontynent” już zaczął się wtrącać
w sprawy HK, dobrze wiem, że powinnam trzymać język za zębami.
Mogliby dopaść dowolną liczbę protestujących jeśli tylko by
chcieli (mieli czas i środki). Mogliby mnie z łatwością
namierzyć, przedstawić mi zarzuty, pobić, maltretować, wsadzić
do więzienia itp. Nie musiałabym nawet popełnić przestępstwa
żeby wylądować w areszcie. Sądzę, że nie tylko my
(hongkongersi) tak uważamy, ale też większość Chińczyków.
18. Może chciałbyś coś dodać od siebie?
Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
To my dziękujemy, wszystkiego dobrego!
>>Kalendarium protestów przygotowane przez uczestników<<
Wszystkie prawa zastrzeżone:
Przygotowanie pytań oraz przeprowadzenie wywiadu: Paweł Żentała
Redakcja, tłumaczenie i publikacja: Filip Dąb-Mirowski [Globalna Gra]
Data: 31-10-2019
Poniższy wywiad przeprowadził Paweł Żentała, polski programista pracujący we francuskim startupie IoT w Hongkongu, w latach 2018-2019. Polityczne dyskusje prowadzone z zarówno wykształconymi Chińczykami z kontynentu, jak i hongkongerami (jak lubią się nazywać), zainspirowały go do przybliżenia rodakom sytuacji politycznej, w tym tak ostatnio niespokojnym mieście.
Pytania przygotowane zostały na podstawie sugestii uczestników grupy dyskusyjnej Geopolityka, a ich zróżnicowany ton, od apologetycznego po prowokacyjny, wynika z indywidualnych postaw dyskutantów wobec wydarzeń w Hongkongu. W naszej ocenie (Filip&Paweł) takie holistyczne podejście pozwala na lepsze zrozumienie toczących się wydarzeń, oraz stanowi najlepsze udokumentowanie chwili, daje wejrzenie w nastroje społeczne. Wywiad przeprowadzony został w języku angielskim (do przeczytania tutaj), a jego tłumaczenie miało, na ile to było możliwe, zachować treść i oryginalną formę przy uwzględnieniu wymogów redakcyjnych. Wszelako, pamiętać należy, że:
1. Przedstawione opinie i treści, wynikają z indywidualnej percepcji i wiedzy prezentowanej przez osobę, z którą przeprowadzany jest wywiad. Wobec powyższego nie należy ich utożsamiać z opiniami autora/autorów [Globalnej Gry].
2. Ze względu na możliwą odpowiedzialność prawną, ryzyko aresztowania lub prześladowania, dane rozmówcy zostały utajnione, a tam gdzie to istotne z punktu widzenia redakcyjnego – zmienione (np: imię). Musicie nam uwierzyć na słowo, że ta osoba rzeczywiście istnieje.
3. Publikacja wywiadu odbywa się za zgodą wszystkich zainteresowanych stron. Ma za zadanie konfrontować naszą rodzimą publicystykę w temacie, z wiedzą i opiniami uczestników protestów.
(Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat protestów w Hongkongu, koniecznie przeczytaj artykuł Niebezpieczny stan.)
0 komentarzy