Przerwane negocjacje

Śmierć prezydenta Iranu nastąpiła bezpośrednio po spotkaniu delegacji na azersko-irańskiej granicy, podczas którego oba państwa starały się zacieśnić współpracę. Tym samym przerwany został proces poszukiwania kompromisu w sprawie należącego do Armenii tzw. korytarza Zangezur.


21-05-2024


>>Nie masz czasu czytać? Posłuchaj nagrania ! <<


W niedzielę 19 maja 2024 roku śmigłowiec Bell 214 przewożący delegację z prezydentem Iranu Ebrahimem Raisim oraz ministrem spraw zagranicznych Hosejnem Abdollahijanem, rozbił się w górzystym terenie północnego Iranu. Trudne warunki pogodowe i gęsta mgła, bardzo utrudniły akcję ratowniczą, a zarówno lokalne władze jak i media prześcigały się w podawaniu wzajemnie sprzecznych informacji. W poszukiwaniach pomagała Turcja i Azerbejdżan, a swoje satelity udostępniła Unia Europejska (program Kopernik). Ostatecznie, ekipy ratunkowe dotarły na miejsce dopiero po kilkunastu godzinach, rankiem 20 maja, potwierdzając śmierć wszystkich dziewięciu pasażerów.

Stop klatki z nagrań przedstawiających miejsce katastrofy oraz pracę ratowników. Rezerwat Arasbaran – 20.05.2024.

Reakcja w Iranie

Mimo że urząd prezydenta nie jest w Islamskiej Republice Iranu szczególnie uprzywilejowany, katastrofa była dla władz szokiem, na który nie były przygotowane. Wszelkie przetasowania w strukturach władzy, w trakcie, gdy nastroje społeczne są nadal napięte, a Iran prowadzi bardzo niebezpieczną grę na Bliskim Wschodzie, z perspektywą na kolejną konfrontację z Izraelem, komplikują działania reżimu.

W teorii jest drugą osobą w państwie po Najwyższym Przywódcy, oraz szefem władzy wykonawczej. Faktycznie, jego wpływy zależą w dużej mierze od statusu osoby pełniącej tę funkcję. Od tego jakie ma poparcie wewnętrznych grup interesu. Podczas gdy relatywnie liberalny Hasan Rouhani był powstrzymywany w swoich reformatorskich zapędach i sukcesywnie marginalizowany, wybrany po nim Ebrahim Raisi, prezentujący konserwatywne poglądy, miał realną szansę stać się następcą Chameneiego.

Zmarły prezydent był znienawidzony przez sporą część społeczeństwa. Nazywany „rzeźnikiem Teheranu” ze względu na skazanie na śmierć tysięcy oskarżonych o zdradę więźniów politycznych w 1988 roku, dał się poznać jako zwolennik „twardej ręki”. Od 2019 r. pełnił funkcję Głównego Sędziego, kierując całym wymiarem sprawiedliwości kraju, co nałożyło się na wybuch pierwszych od lat masowych protestów, które brutalnie stłumiono. Z początku ich podłożem była sytuacja ekonomiczna, następnie wolność osobista obywateli. Wybory z sierpnia 2021 roku, w których Raisi zdobył urząd, zostały zbojkotowane przez dużą część społeczeństwa bojącego się ograniczenia swobód obywatelskich.

Obawy te okazały się słuszne. W lipcu 2022 roku, nowy rząd powrócił do twardego egzekwowania zasad obyczajowych, co po śmierci pobitej za „nieobyczajne zachowanie” Mahsy Amini wywołało trwające wiele miesięcy protesty. Nic więc dziwnego, że na wieść o katastrofie w poszczególnych irańskich miastach miały być wystrzeliwane fajerwerki, powodując nerwową interwencję władz. W tym kontekście, mechanizm represji utracił jedną z głównych figur, co może przełożyć się na nastroje społeczne i ośmielić do wznowienia niepokojów przy kolejnej, nadarzającej się okazji.

Następcą Raisiego został wiceprezydent Mohammad Mochber, człowiek świecki, odpowiedzialny za wypracowanie porozumienia o dostarczeniu irańskich dronów dla Rosji. Obowiązki pełnić będzie przez okres 50 dni, aż do przeprowadzenia nowych wyborów. Według znawców tematu, po śmierci Raisiego, aktualnie jedynym realnym kandydatem na następcę Chameneiego jest jego syn, Motjaba. Ten brak równowagi może powodować oskarżenia o próbę przekształcenia Iranu w dziedziczną monarchię i tarć w establishmencie, stąd logicznym krokiem wydaje się wyłonienie nowego kontrkandydata, co na jakiś czas zaabsorbuje irańskie elity.

Dalsze rozważania na temat wpływu tych wydarzeń na wewnętrzną politykę kraju pozostawię ekspertom, jak Łukasz Przybyszewski, Tomasz Rydelek czy Wojciech Szewko, których cenię za fachową wiedzę i jednocześnie polecam. Tymczasem chciałbym zwrócić Państwa uwagę na szerszy kontekst międzynarodowy, w tym szczególnie spotkanie poprzedzające katastrofę. Śmierć Raisiego razem z ministrem spraw wewnętrznych, może przynajmniej chwilowo, wpłynąć na intensywnie prowadzone próby złagodzenia napięcia między Iranem a Azerbejdżanem. Otóż pechowa delegacja powracała z irańsko-azerskiej granicy, gdzie spotkała się z azerskimi oficjelami na czele z prezydentem Ilhamem Alijewem. Okazją było oficjalne otwarcie dwóch elektrowni wodnych na granicznej rzece Araks, jednej na tamie „Qiz Qalasi”, a drugiej na „Choda Afarin”.

Azersko-irańskie podchody

Historia budowy tam na Araksie jest dość skomplikowana. Pierwotne plany powstały jeszcze za czasów ZSRR. Po rozpadzie Związku Sowieckiego, sytuacja uległa jednak komplikacji (nowe granice, brak funduszy), a karabaski konflikt dodatkowo utrudnił dalsze prace i eksploatację. Prawdopodobnie w okolicach roku 2007, Teheran zawarł z Erywaniem (i separatystycznym Stepanakertem) ciche porozumienie, na mocy którego siły irańskie zabezpieczyły teren terenu budowy tamy, zalewu, mostów i systemu irygacyjnego w rejonie zabytkowych mostów Choda Afarin w promieniu 10 km. Podobny, równie dyskretny układ zawarł następnie w 2016 roku z Baku. Nadal jednak brakowało odpowiednich warunków do uruchomienia pełnego potencjału inwestycji.

Tama Choda Afarin w 2013 r. Źródło: A. Talebpour /R. Leysi, CC BY-SA 3.0

Oba wspomniane projekty wyszły z cienia dopiero po przejęciu kontroli nad większością terytorium Karabachu przez wojska azerskie pod koniec 2020 roku, kiedy to przystąpiono do ich rozbudowy i wykończenia. Mimo że główny ciężar prac wziął na siebie Iran, to docelowo oba państwa mają czerpać takie same korzyści, w tym dzielić się wytworzoną energią. Azerskie elektrownie oparte są głównie na gazie, z których pochodzi 82% krajowej produkcji energii elektrycznej. Jednak większe znaczenie od wytwarzania energii (obecnie o mocy 270 MW, z perspektywą rozbudowy do 500 MW), ma przede wszystkim dostęp do wody.

Geografia południowego Kaukazu sprawia, że Azerbejdżan zmuszony jest czerpać wodę pitną ze źródeł będących w 75% poza terytorium kraju (sytuacja uległa niewielkiej poprawie po zajęciu całości Arcach wraz ze zbiornikiem Sarsang we wrześniu 2023 roku). Z kolei Iran wykorzystuje rzekę Araks do nawodnienia pól uprawnych północno-zachodniej części kraju (prowincji Azerbejdżan Wschodni). Tamy powstają w Turcji, Armenii, Azerbejdżanie i Iranie, a kwestia dostępu do wody i regulacji biegu rzek regularnie doprowadza do napięć międzypaństwowych. W ujęciu regionalnym, budowie infrastruktury na rzece towarzyszą zaawansowane prace drogowe i kolejowe mające stać się elementem Międzynarodowego Korytarza Transportowego Północ-Południe (INSTC) oraz Wschód-Zachód, którymi popłyną towary z Azji do Europy.

E. Raisi i I. Alijew na tamie Choda Afarin – 19.05.2024. Źródło: Prezident.az

Gdy prezydenci Iranu i Azerbejdżanu spotkali się na granicy po to, by formalnie inaugurować otwarcie dwóch, niekoniecznie nowych elektrowni wodnych, to jest to coś więcej niż polityczna kurtuazja i pogratulowanie sobie udanych inwestycji infrastrukturalnych. W rzeczywistości chodzi o geopolitykę i zamknięcie jednego z wątków dość trudnej historii oraz stabilizację regionu. Nadal brak ostatecznej odpowiedzi na pytanie, co po likwidacji Górskiego Karabachu? Na razie Iran przestał działać za plecami Azerbejdżanu, a ten wziął na siebie część kosztów inwestycji oraz uznał prawo Teheranu do decydowania o statusie Karabachu. Kością niezgody pozostaje m.in. azerska współpraca z Izraelem, ambitna polityka panturkijska prowadzona z Turcją, czy konflikt na tle narodowościowym, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Iran uważa Azerbejdżan za zbuntowaną prowincję, a Azerowie z sentymentem patrzą na swoich żyjących w Iranie pobratymców, co budzi w ajatollahach obawę (na razie raczej nieuzasadnioną), czy aby przypadkiem nie doprowadzi to do destabilizacji sytuacji wewnętrznej i wystąpień na tle narodowościowym.

Mapa poglądowa z zaznaczonym Azerbejdżanem, Nachiczewanem, Zangezurem oraz tamami na rzece Araks.

Najważniejsze jednak jest to, że o ile Teheran od początku stał na stanowisku, pełnej przynależności Karabachu do Azerbejdżanu o tyle nie toleruje dążenia Turków i Azerów do przejęcia tzw. korytarza Zangezur, łączącego eksklawę Nachiczewanu z Azerbejdżanem. To właśnie z tego powodu, w latach 2021, 2022 i 2023 siły Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej prowadziły manewry wojskowe przy azerskiej granicy, demonstrując swoją gotowość do interwencji, w przypadku gdyby Armenia miała zostać fizycznie odcięta od Iranu. Tłumaczy to też powody, dla których Iran udzielał politycznego i materialnego wsparcia władzom w Erywaniu. Zbliżenie ma posłużyć Baku do złagodzenia napięcia i osłabienia, lub przerwania irańsko-armeńskiej współpracy.

Pragmatyczne zbliżenie

Ilham Alijew prowadzi dziś zręczną grę, której nadrzędnym celem wydaje się zajęcie kolejnych części armeńskiego terytorium w sposób generujący jak najmniejsze koszty geopolityczne. Jeszcze w styczniu 2024 roku w jednym z publicznych wystąpień argumentował, że Erywań jest „starożytnym” azerskim miastem i jego przekazanie Armenii było bezpodstawne. Taka retoryka obliczona była na uzyskanie określonych reakcji i nie ma wiele wspólnego z rzeczywistą chęcią zajęcia armeńskiej stolicy. Pokazuje jednak wyraźnie, że odzyskanie Górskiego Karabachu to nadal zbyt mało dla rozbudzonych azerskich ambicji. Jest także znakomitym narzędziem presji na premiera Armenii Nikolę Paszyniana.

W tym samym kontekście należy moim zdaniem czytać pozorną kordialność relacji z Rosją i Władimirem Putinem, z którym Alijew chętnie się spotyka. Relacje osobiste jakie stara się budować z innymi politykami, mają zaskarbić mu ich przychylność. Tak się składa, że zarówno Iran jak i Rosja znajdują się w połowicznej izolacji, potrafią więc docenić tego typu gesty. Z tego samego powodu dążenie do osaczania osamotnionej Armenii jest najlepszym narzędziem do wymuszenia jej uległości. Ormianie czują się (nie bez powodu) zdradzeni przez Federację Rosyjską, która była ich sojusznikiem i gwarantem suwerenności. W chwili próby zawiodła, a jej wpływy na Kaukazie zostały zmarginalizowane przez tandem Turcji i Azerbejdżanu. W odpowiedzi Armenia zawiesiła swoje członkostwo w OUBZ a możliwe, że w niedalekiej przyszłości formalnie z niego wystąpi.

Spotkanie prezydentów I. Alijewa i W. Putina – 22.04.2024. Źródło: Prezident.az

Premier Paszynian robi co może, aby uniknąć wznowienia konfliktu. Jego dotychczasowa postawa (odcięcie się od Arcach) uchroniła Armenię od uwikłania w otwartą wojnę z Azerbejdżanem, jednakże polityczne położenie władz w Erywaniu pozostaje niekorzystne. Spór o delimitację granic nie wygasa, mimo że Armenia jednostronnie zrzekła się roszczeń do czterech wiosek, które pozostawały pod jej kontrolą po likwidacji karabaskiego quasi-państwa, co wywołało żywą reakcję erewańskiej ulicy. Podsycający antyrządowe nastroje Rosjanie robią wszystko, aby doprowadzić do jego obalenia i przywrócenia do władzy polityków o prorosyjskich sympatiach. Baku godzi się na rosyjski udział w negocjacjach właśnie ze względu na wrogie relacje między Moskwą a Erywaniem.

Jakąś nadzieję daje Paszynianowi aktywna postawa Zachodu, w tym głównie Francji, starającej się wypełnić lukę pozostawioną przez Rosję, szczególnie w wymiarze wojskowym (dostawy uzbrojenia i szkolenia). Jednakże jedynym sąsiadem oferującym realną pomoc jest Iran, a ten, mimo uważnego spoglądania na Turcję i Azerbejdżan, w ostatnim czasie zacieśnił współpracę z Moskwą. Gdyby do podobnego zbliżenia miało dojść na linii z Baku, Erywań utraci ostatnią deskę ratunku pozwalającą na zachowanie niezależności kraju. Zostanie zmuszony do daleko idących ustępstw.

Spotkanie nad rzeką Araks

Za dowód sformułowanych powyżej tez, posłuży mi transkrypcja z wypowiedziami obu polityków, Ilhama Alijewa i Ebrahima Raisi, które wygłosili w dniu 19 maja 2024 podczas oficjalnych uroczystości nad rzeką Araks (do przeczytania tutaj: https://president.az/en/articles/view/65901). Każdy z nich budował pozory bliskości, jednakże dysonans poglądów i polityki był wyczuwalny.

Ten pierwszy komplementował wyjątkową zażyłości stosunków z Iranem, opartych o braterstwo i partnerskie porozumienie. Podkreślał znaczenie współpracy dla stabilności i bezpieczeństwa regionu, argumentując że żadne zewnętrzne, odległe o „tysiące kilometrów” państwa nie powinny ingerować w „nasze sprawy”. Argumentował, że Armenia liczyła na pomoc innych, ale się przeliczyła i lepiej żeby nie popełniła drugi raz tego samego błędu.

Nie damy się poróżnić! – stwierdził.

Skrytykował przy okazji powstałą po pierwszej wojnie karabaskiej Grupę Mińską OBWE, za to, że „doprowadziła do zamrożenia konfliktu”, zamiast jego rozwiązania. To udało się jego zdaniem dopiero Baku, z pomocą środków politycznych i militarnych, ale z poszanowaniem prawa międzynarodowego.

Pozostałą część wystąpienia wypełniły zapewnienia o owocnej i dynamicznej współpracy w zakresie rozbudowy infrastruktury pogranicza, w tym powstaniu autostrady i linii kolejowej, które połączą kraj z Nachiczewanem, a szerzej, wepną cały region do budowanych od wielu lat międzynarodowych korytarzy transportowych. Przy czym przemilczał fakt, że połączenia te powstają głównie po azerskiej stronie granicy.

W mojej interpretacji, Alijew starał się osłodzić Iranowi koncept korytarza Zangezur, opisując go jako element budowy międzynarodowej trasy transportowej, na której można dobrze zarobić. Na przykładzie rozbudowy infrastruktury (elektrowni i tam) wskazywał, że współpraca daje lepsze efekty niż rywalizacja czy wrogość. Brał Iran pod włos, starając się sugerować mieszanie się zewnętrznych mocarstw w sprawy regionu, co miało stanowić ukłon w kierunku antyamerykańskiej retoryki teokratów. Jednocześnie przemycał obliczone na użytek wewnętrzny wątki sprawiedliwej wojny, którą trzeba ostatecznie zakończyć pokojem, jeśli Armenia wykaże się rozsądkiem.

Wspólna konferencja E. Raisiego i I. Alijewa nad rzeką Araks – 19.05.2024. Źródło: Prezident.az

Przemawiający po Alijewie Raisi był równie wylewny, celebrując współpracę i wyraźnie nawołując do jeszcze większego zbliżenia, a jednocześnie nie dawał się zwodzić. Podchwycił temat gospodarczy, wskazując na korzyści płynące z budowy projektów dla prowincji Wschodniego Azerbejdżanu i całego regionu. Wskazał na głęboką wspólnotę historii, kultury, religii oraz bliskie pokrewieństwo obydwu narodów, jednakże jego zdaniem to Iran i Najwyższy Przywódca „zdecydowali się” na pogłębienie relacji z Azerbejdżanem. W podobnie tonie dodał, że rozwój Azerbejdżanu „jest naszym własnym rozwojem”, odnosząc się tym samym do faktu wspomnianej budowy nowych dróg głównie po azerskiej stronie granicy. Zaznaczył przy okazji, że Iran chętnie przystąpi do odbudowy Karabachu, co stanowiło moim zdaniem zakomunikowaną publicznie cenę dalszej kooperacji w tym zakresie. Wyraził także oczekiwanie, że współpraca polityczna przeniesiona zostanie na fora międzynarodowe, np. Szanghajską Organizację Współpracy, a Azerbejdżan wykaże się „solidarnością” w sprawie Palestyny.

Powiedział:

– Nie mamy wątpliwości, że mieszkańcy Azerbejdżanu gardzą syjonistycznym reżimem.

Oczywiście, miał na myśli rząd w Jerozolimie, z którym Baku nieustannie współpracuje. Podejrzewa się zresztą, że azerskie terytorium było wykorzystywane do ataków na Iran.

Na koniec przekonywał, że każdy czynnik zagrażający statusowi granicy między oboma państwami może stanowić dla nich potencjalne zagrożenie. Iran nie chciałby się o to martwić, przeciwnie, wolałby aby granice dawały nadzieję na współpracę i rozwój polityczno-gospodarczy.

Trudno mi uciec od wrażenia, że Raisi całkowicie pominął element partnerstwa, ustawiając Azerbejdżan w roli młodszego brata, któremu potrzebna jest tak pomoc, jak i pewna dyscyplina. Można wręcz powiedzieć, że użyta retoryka była paternalistyczna i zaborcza, wyraźnie w kontrze do powszechnie przyjmowanej wśród Azerów koncepcji wspólnoty z Turkami („dwa państwa, jeden naród”). Pod lukrową polewą zachęcającą do zbliżenia, Raisi dał do zrozumienia, że Iran oczekuje konkretów. Wsparcia na arenie międzynarodowej, przy czym nie toleruje współpracy Azerbejdżanu z Izraelem, jak i nie wyrazi zgody na siłowe rozwiązanie statusu korytarza Zangezur.

Podsumowanie

Iran i Azerbejdżan postanowiły załagodzić narastające od kilku lat napięcia, skupiając się na pragmatycznej współpracy w obszarach, które niosą korzyści dla obydwu państw. Spotkanie na granicy było pierwszym tego typu, niosło więc wiele symboliki skierowanej także do obywateli obydwu państw. Jednak zasadnicze różnice polityczne pozostały, a praca nad nimi wymaga czasu.

Ilham Alijew podjął próbę budowy bliższych relacji zarówno na poziomie ministerialnym, jak i osobistych, z irańskim prezydentem. Powolne „zmiękczanie” Teheranu poprzez zacieśnianie kontaktów gospodarczych mogłoby ostatecznie przynieść efekt, w postaci skłonienia Armenii do kolejnych ustępstw i zgody Iranu na przejęcie faktycznej kontroli nad Zangezurem. Wbrew pozorom, Raisi mógł być wdzięcznym partnerem w negocjacjach, jako że w polityce międzynarodowej wykazał się zdolnościami negocjacyjnymi i chęcią osiągnięcia kompromisu. To za jego kadencji zakończono konflikt z Arabią Saudyjską i powrócono do rozmów z Amerykanami na temat umowy JCPOA (porozumienia atomowego).

Proces ten został przerwany przez katastrofę śmigłowca. Na jak długo? Polityka zagraniczna Iranu zależeć będzie ostatecznie od postanowień Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz akceptacji Najwyższego Przywódcy, jednakże prezydent jest w tej układance bardzo ważnym elementem na poziomie kontaktów bilateralnych. Do tematu powrócić może nowy kandydat, ale dopiero za dwa-trzy miesiące, gdy obejmie urząd i wybierze współpracowników.

Jeśli Azerbejdżan chciał doprowadzić do politycznego przełomu, zanim we wrześniu lub październiku po raz kolejny przystąpi do działań zbrojnych przeciwko Armenii, jak to z wyjątkową regularnością czynił w ostatnich latach, to na realizację tego planu może zabraknąć czasu.

Co zrobi Ilham Alijew? Poczeka, czy niesiony sukcesami sięgnie po więcej? Na Kaukazie nie ma prostych odpowiedzi.


Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę:

buycoffe.to/globalnagra 

Materiały:

O budowie tam w latach 2007-2020:
https://jamestown.org/program/iran-completes-controversial-hydropower-project-on-aras-river/
Transkrypcja wystąpień z 19.05.2024:
https://president.az/en/articles/view/65901
O panturkizmie:
https://www.osw.waw.pl/sites/default/files/komentarze_595.pdf
O znaczeniu wody dla regionu:
https://www.planetarysecurityinitiative.org/news/water-security-and-nagorno-karabakh-conflict


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *