Prognoza 2023

Co czeka świat w 2023 roku? Jakie trendy i zdarzenia zdominują nagłówki gazet i portali? Czy wojna na Ukrainie dobiegnie końca? Oto prognoza na nadchodzący rok.
31-12-2022
Poniższe spekulacje stanowią zbiór przemyśleń dokonanych na podstawie obserwowanych trendów i wydarzeń. Nie są proroctwem. Zakładam, że w części przewidywań na pewno się pomylę. To, że poprzednia prognoza była bardzo udana, nie znaczy, że tym razem nie przestrzelę. Niemniej, pisanie ich stało się coroczną tradycją Globalnej Gry i stanowi dla mnie dobrą okazję do intelektualnej gimnastyki. A tej nigdy za wiele.
I jeszcze jedno. Historia niewiele sobie robi z gorsetu kalendarza. Trendy czy wydarzenia mogą, ale nie muszą realizować się w dniach od 1 stycznia do 31 grudnia. Może to potrwać dłużej.
W minionym roku wszystko kręciło się wokół wojny na Ukrainie. Być może nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, ale jej następstwa sięgają daleko poza terytorium, na którym się toczy. Jak bardzo łączy ona wszystkie regiony świata, starałem się pokazać w „Podsumowaniu roku 2022”, do którego lektury zachęcam.
Niezależnie od końcowego rezultatu tego konfliktu, Rosja już w tej chwili widocznie osłabła, co uruchomiło poważne i nieodwracalne procesy w globalnym układzie sił. Jestem jednak przekonany, że wojna będzie przez nią przegrana, dlatego zacznę od tego punktu.
Spis treści:
1. Przegrana Rosji.
2. Wojna domowa na Białorusi.
3. Rozchwianie Bałkanów i Kaukazu.
4. Konflikt Turcja-Rosja.
5. Kłopoty Iranu.
6. Zwrot Kazachstanu.
7. Chiński spokój.
8. Polska.
PROGNOZY
#1 Przegrana Rosji.
W wyniku porażek na polu bitwy poniesionych w okresie do lata 2023 roku Federacja Rosyjska przegra wojnę na Ukrainie. Działania zbrojne mogą toczyć się dłużej, ale będzie to tylko próba ewentualnego umniejszenia rosyjskiej porażki na wzór działań III Rzeszy w 1945 roku. Prognozę taką przedstawiłem we wrześniu 2022 roku w tekście „Kolaps Rosji” i nadal ją podtrzymuję.
W rezultacie wojska ukraińskie wejdą na Półwysep Krymski oraz terytorium tzw. separatystycznych republik, w ich kształcie sprzed daty 24 lutego 2022 roku. Pojawi się realna szansa na ich odzyskanie, choć czy dojdzie do tego w wyniku działań zbrojnych, czy negocjacji trudno mi dzisiaj orzec.
Taki efekt będzie miała ukraińska kontrofensywa, która przerwie korytarz lądowy prowadzący z Krymu do Federacji Rosyjskiej. To na polach Zaporoża dojdzie do przypieczętowania losów wojny. Warunkiem koniecznym do realizacji tego zadania jest utrzymanie, a nawet zwiększenie zachodniej pomocy wojskowej. Na razie wszystko na to wskazuje.
Także w tym roku wojna albo się zakończy, albo ulegnie długotrwałemu zawieszeniu z uwagi na wyczerpanie potencjału obu stron, ogromne koszty i presję międzynarodową. Intensywność walk będzie bowiem większa niż w roku 2022. W wyniku przegranej dojdzie do przetasowań w kremlowskiej strukturze władzy, a w dalszej perspektywie do upadku Federacji Rosyjskiej, tj. jej systemu społeczno-politycznego, ale jest to perspektywa co najmniej kilkuletnia.
Zanim jednak do tego dojdzie, przewiduję kolejne, potężne uderzenie Rosjan obliczone na próbę odwrócenia losów wojny. Jego wsparciu służyć będą kolejne fale mobilizacji. Nastąpi ono najwcześniej pod koniec zimy. Ewentualne rosyjskie uzupełnienia wprowadzane do boju w lecie (czyli mobilizowane na początku 2023 r.), będą jedynie łatać dziury w liniach, na wzór działania z jesieni 2022 roku, ale nie doprowadzą do wznowienia istotnych działań zaczepnych.
W obecnej chwili najbardziej dyskutowane scenariusze zakładają ponowne natarcie na północne obwody Ukrainy z marszem na Kijów włącznie, ewentualne ponowne podejście pod Charków, atak od południa na kierunek miasta Zaporoże oraz Dniepr, a także rozwinięcie już trwającego uderzenia w kierunku Donbasu. Żadnego z tych scenariuszy nie można wykluczyć, choć pomysł ataku na Kijów wydaje mi się zupełnie niedorzeczny. Bezsens takiego czy innego postępowania jak dotąd nie powstrzymywał Kremla przed jego podjęciem, stąd nie mogę go skreślić.
Gdybym miał się kierować jedynie logiką wojskową, uznałbym za najbardziej sensowny atak z terenu Białorusi w kierunku Wołynia (ewentualnie równolegle z Naddniestrza), obliczony na podejście pod Łuck i nękanie ogniem artylerii lufowej tras transportowych z Polski. Takiemu działaniu mogłyby towarzyszyć ataki pozorowane w rejonie miasta Sumy lub Charkowa, ale główna oś rosyjskiego natarcia musiałaby skupić się na południowym froncie, po to aby poszerzyć korytarz lądowy i tym samym zabezpieczyć go, oraz zająć całość Donbasu. Byłby to warunek minimum, aby Kreml zgodził się na podjęcie rozmów. Ewentualne szanse powodzenia tego planu widziałbym jedynie w przypadku zniszczenia przepraw mostowych na Dnieprze.
Uważam jednak, że ukraińska armia jest lepiej przygotowana i po pierwsze powstrzyma rosyjskie natarcie, a po drugie wyprowadzi kilka swoich, które przełamią rosyjskie linie. Jest lepiej wyszkolona, ma wyższe morale, dużo lepszy wywiad i komunikację, a co więcej, otrzyma zachodni sprzęt (np. samoloty, transportery, czołgi).
Roboczo przyjmuję mniej więcej taką kolejność (choć nie jestem do niej szczególnie przywiązany): w styczniu przełamanie linii Swatowe-Kreminna, a w kolejnych tygodniach wejście manewrem na Starobielsk, a w dalszej perspektywie także na tyły Siewierodoniecka. Następnie powiązane z wyczerpaniem sił rosyjskich, uderzenie w Donbasie na odcinku między Donieckiem i Bachmutem (styczeń/luty?), a pod koniec tego manewru, zależnie od tego czy Rosjanie ruszą już ze swoją ofensywą – potężne (główne) natarcie w Zaporożu w kierunku Morza Azowskiego. Jak na razie nie obserwujemy większych działań zaczepnych ale jest to związane z pogodą, wyjątkowo ciepłym grudniem i anomalią temperatury dającą kilkanaście stopni na plusie na przełomie roku. W takich warunkach, wśród gęstego błota pokrywającego ukraińskie pola, nie ma mowy o prowadzeniu większych ataków i szerokiego manewru wojskami pancerno-zmechanizowanymi.
Wiem, że wszyscy mówią o Zaporożu, dlatego wydaje się to mało prawdopodobne (Rosjanie też wiedzą), ale jest to imperatyw. Ukraińcy po prostu muszą zdobyć ten kawałek terenu, choć np. wcale nie muszą szturmować większych miast, wystarczy im wejście na tyle by uchwycić artylerią trasy transportowe. Najlepiej nadawałyby się do tego wzgórza między Werchnij Tokmakiem oraz Komysz-Zorią. Dopiero w następnym ruchu, po ponownym zniszczeniu Mostu Krymskiego, pojawi się szansa na wyzwolenie całości obwodu oraz wejściu na Krym (na początku lata). O szczegółach takich potencjalnych scenariuszy ataku postaram się napisać w kolejnym artykule.
W mojej ocenie, Rosjanie nie posiadają już środków do przeprowadzenia operacji o skali wymaganej do wygrania wojny, a sama tylko liczba źle wyszkolonych poborowych nie niweluje strukturalnych problemów armii, do których należą: braki amunicji i precyzyjnych środków ogniowych, brak zabezpieczonej komunikacji, niewydolność logistyczna, niewydolność przemysłowa nie pozwalająca szybko uzupełnić strat frontowych, brak panowania w powietrzu, czy niemożność zabezpieczenia tyłów. Kreml zakłada, że konflikt potrwa nawet kilka lat, ale uważam, że jest to ocena, która nie uwzględnia dewastacji jaką jej prowadzenie czyni w rosyjskim społeczeństwie i gospodarce. Pomijając wpływ sankcji, brak wykwalifikowanych pracowników na rynku, brak lekarzy (np. powołanych do wojska chirurgów), spadek dochodów i recesja, bardzo szybko wydrenują przygotowane zasoby finansowe i rozchwieją sytuację wewnętrzną. A dla Kremla pojawią się też nowe wyzwania w innych regionach świata (o czym później).
Dodatkowym parametrem będzie coraz częstsze atakowanie celów na terenie Federacji Rosyjskiej przez siły ukraińskie. Uważam za możliwe, że prócz atakowania instalacji wojskowych (lotnisk, składów, OPL), infrastruktury drogowej i kolejowej (wiaduktów i mostów), urządzeń naftowych i gazowych (sieci przesyłowej i magazynów), ukraińskie jednostki specjalne zechcą np. z użyciem dronów zaatakować prestiżowe cele głęboko na terytorium Rosji, choćby i samą Moskwę.
Powyższe przewidywania mogą zostać opóźnione np. o kilka tygodni/miesięcy, przez rosyjskie działania, ale uważam, że prędzej czy później zostaną zrealizowane, a Ukraina ten konflikt zdecydowanie wygra uruchamiając procesy opisane poniżej.
#2 Wojna domowa na Białorusi.
Rosyjska niemoc zdestabilizuje sytuację na Białorusi, którą w nadchodzącym roku Kreml będzie chciał całkowicie podporządkować łącznie ze zmuszeniem do bezpośredniego zaangażowania w konflikt z Ukrainą. Niezależnie od tego czy Mińsk ulegnie tej presji, za wysoce prawdopodobny scenariusz uważam wybuch wojny domowej pomiędzy wspieranymi przez Zachód i Ukrainę siłami demokratycznej opozycji reprezentowanymi m.in. przez białoruskie oddziały walczące dotąd pod rozkazami Kijowa, a siłami reżimu Łukaszenki i przebywającymi na terenie Białorusi jednostkami rosyjskimi.
Rok 2023 rozstrzygnie przyszłość tego kraju. Jego funkcjonowania jako niezależnego bytu, albo jako faktycznej składowej Federacji Rosyjskiej (pod złudną egidą ZBiR). Być może, jeśli porażka Kremla będzie wyjątkowo dotkliwa, Łukaszenka zechce sam zmienić stronę po której stoi, a może w wyniku okoliczności, zostanie usunięty. Całkowite wchłonięcie Białorusi jest niestety realną ewentualnością. Reasumując, do głębokiej destabilizacji wewnętrznej kraju dojść może z trzech niezależnych od siebie przyczyn: presji rosyjskiej na inkorporację, zaangażowania w wojnę, przegrania wojny przez Rosję.
#3 Rozchwianie Bałkanów i Kaukazu
Słabość Rosji, widoczna już teraz w relacjach międzynarodowych, spowoduje dalszą redukcję jej strefy wpływów, destabilizując przy tym punkty zapalne, za pomocą których Moskwa prowadziła swoją politykę zagraniczną. Należą do nich przede wszystkim Naddniestrze (Mołdawia), Mitrowica (Kosowo), Republika Serbska (Bośnia i Hercegowina), Górski Karabach (Armenia), Abchazja i Osetia Południowa (Gruzja) oraz Syria. Jest to prognoza długoterminowa, ale uważam, że zacznie się realizować już w 2023 roku.

Mechanika tego procesu jest banalnie prosta. W ujęciu ogólnym, słabość rosyjskich gwarancji i wsparcia kierowanego do państw całkowicie od Rosji uzależnionych, zmusi lokalne władze do poszukiwania oparcia wśród innych graczy polityki międzynarodowej, ale nie od razu. Oczekuję, że w nadchodzącym roku Moskwa będzie dalej próbować destabilizować Bałkany za pośrednictwem zależnej od niej Serbii. Mowa o kosowskiej Mitrowicy oraz Bośni i Hercegowinie. Zbliżony mechanizm stosowany jest poprzez Naddniestrze w relacji z Mołdawią.
Celem tych działań będzie stworzenie dźwigni negocjacyjnej, poprzez zaangażowanie uwagi i zasobów państw Europy w nowy kryzys, którego rozstrzygnięcie zależne będzie od udziału Moskwy. Będzie to proces o zmiennej dynamice, a okazjonalnie może mieć gwałtowny przebieg (także w zbrojnej postaci). Uważam jednak, że Rosjanie przeliczą się w tych rachubach. To prawda, że są w stanie zdestabilizować sytuację na wybranych odcinkach, jednocześnie jednak brak im potencjału do wykorzystania powstałego chaosu na swoją korzyść.
Dla przykładu, jeśli Putinowi uda się zmusić Białoruś do bezpośredniego zaatakowania Ukrainy, wysoce prawdopodobne będzie równoległe przeprowadzenie natarcia z terytorium Naddniestrza. Udział Tyraspola w wojnie, skończy się wkroczeniem sił ukraińskich na to terytorium i jego podporządkowanie władzom w Kiszyniowie, czego i tak nie można wykluczyć po wojnie. Nie wspominając o przeniesieniu wojny na teren Białorusi, co byłoby dla Kijowa zupełnie naturalnym krokiem. W podobnym przypadku, rozpętanie kolejnego nacjonalistycznego konfliktu przez Serbię i zależne od Belgradu grupy, doprowadzi do upadku rząd Aleksandra Vučića i przekreśli perspektywę zbliżenia z Zachodem do czasu ponownego uregulowania sytuacji. Mówiąc w skrócie, gwałtowna gorączka pokona rosyjską chorobę.
Idąc dalej uważam, że w dłuższej perspektywie destabilizacji ulegnie rosyjskie pogranicze na Kaukazie: Abchazja i Osetia Południowa (Gruzja), oraz Dagestan i Czeczenia (Federacja Rosyjska). Ewentualny konflikt zmierzający do odzyskania gruzińskich terytoriów przez Tibilisi możliwy byłby wyłącznie w przypadku obalenia władzy aktualnego rządu (np. w wyniku śmierci M. Saakaszwilego w więzieniu) i powrotu gruzińskich jednostek walczących pod rozkazami Kijowa, do kraju.

Podobnie, destabilizacja Dagestanu i Czeczenii możliwa byłaby tylko w przypadku przegranej przez Rosję wojny, oraz śmierci samego Władimira Putina, z uwagi na jego osobistą relację z Ramzanem Kadyrowem. Sam czeczeński watażka, zamierza wziąć udział w walce o władzę, wobec czego stanie się celem dla innych grup interesu. Nie można też zapominać o czeczeńskich bojownikach walczących po stronie Kijowa na Ukrainie i stratach jakie ponoszą tam oddziały tzw. kadyrowców. Takie okoliczności rodzą szanse na przesilenie na północnym Kaukazie.
#4 Konflikt Turcja-Rosja
Obserwowana już dzisiaj emancypacja Azji Środkowej spod wpływów rosyjskich, doprowadzi do kolejnych tarć między Federacją Rosyjską, a Turcją. Konfliktu pośredniego, połączonego z ostrym wypychaniem wpływów. Rozważając to zagadnienie, doszedłem do wniosku, że wstrzymywanie ratyfikacji przystąpienia Szwecji i Finlandii do NATO, nie musi być wcale związane wyłącznie z kwestią ekstradycji przeciwników politycznych Erdoğana, ale może posłużyć jako karta przetargowa dająca Ankarze swobodę działania w bezpośrednim sąsiedztwie (np. na wspomnianym Kaukazie).
Potencjalna rozgrywka dotyczyć będzie uzyskania pełnej kontroli nad korytarzem Zangezur, komunikującym Autonomiczną Republikę Nachiczewańską z Azerbejdżanem (co już obserwujemy), oraz profitów z transportu gazu z Turkmenistanu. Dla Ankary istotne znaczenie ma wymuszenie zgody na budowę Gazociągu Transkaspijskiego oraz wybudowanie rurociągu Iğdır-Nachiczewan, mającego uniezależnić azerską eksklawę od dostaw z Iranu. Wydaje mi się, że szczególnie ten drugi projekt, pozwoliłby rozpocząć rozgrywkę o Zangezur, czego przeciwnikiem prócz Rosji i Armenii, jest też Iran. Na tym tle dojdzie do rozpadu OUBZ, jako formatu niespełniającego swojej podstawowej funkcji. W szerszym kontekście, złączenie Turcji i Azerbejdżanu, będzie istotnym krokiem w drodze do budowy unii turańskiej, o czym obaj przywódcy (Erdoğan i Alijew) od dawna marzą.

Istniejące już napięcia pomiędzy Baku a Teheranem, mogą przerodzić się w coś więcej, niż tylko demonstracyjne manewry wojskowe prowadzone przy azersko-irańskiej granicy. Scenariusz pełnowymiarowej wojny wydaje się w tej chwili mało prawdopodobny, ale nie niemożliwy – dlatego nie mogę go zupełnie wykluczyć. W odpowiednich okolicznościach prawdopodobieństwo konfliktu wzrośnie. Wiele będzie zależało od nastrojów społecznych wielomilionowej mniejszości azerskiej w Iranie oraz tego co będzie działo się w konflikcie Armenii z Azerbejdżanem. Warto go obserwować właśnie pod tym kątem.
#5 Kłopoty Iranu
Uwaga Teheranu powinna w 2023 roku ogniskować się właśnie na Syrii i Armenii, które staną się (już są) polem rywalizacji z Turcją. A ta nie kryje przecież planów inwazyjnych na północne terytoria syryjskie, zamieszkane w większości przez Kurdów. Z kolei napięcia na linii Teheran-Baku, rosną z uwagi na ciche wsparcie Izraela.
W obu tych przypadkach sojusznikiem ajatollahów pozostanie Rosja. Dla Iranu, istotnym zagrożeniem jest wzrost znaczenia Azerbejdżanu, traktowanego trochę niczym zbuntowana prowincja. W razie dalszej destabilizacji wewnętrznej, związanej z masowymi, antyreżimowymi protestami społecznymi, istnieje pewna szansa, że bunt w zamieszkanych przez Azerów północno-zachodnich regionach kraju, przerodzi się w zbrojne starcia. Gdyby do tego doszło, oczekuję zaangażowania się Ankary i Baku we wsparcie lokalnej ludności.

Natomiast z uwagi na coraz większe zaangażowanie Chińskiej Republiki Ludowej w Zatoce Perskiej (strategiczne umowy z Teheranem i Rijadem, gazowa z Katarem) zakładam, że pod wpływem presji Pekinu, relacje Iranu z państwami sunnickimi będą dalej normalizowane. Być może efektem tego będzie zakończenie konfliktu w Jemenie i małe „zawieszenie broni” w konflikcie z Królestwem Arabii Saudyjskiej. W wyniku toczących się w roku 2022 negocjacji, udało się doprowadzić do wciąż przedłużanego zawieszenia broni pod egidą ONZ, a to dobry prognostyk.
Niejasna jest dalsza perspektywa negocjacji w sprawie przywrócenia umowy denuklearyzacyjnej (JCPOA), na czym już nie zależy Waszyngtonowi, ale co leży w interesie Pekinu. Wsparcie Iranu dla Rosji (sprzedaż dronów i rakiet) bardzo zaszkodziło rozmowom. Kolejne kroki Teheranu wykonane na drodze do pozyskania broni jądrowej mogą sprowokować z Izrael do prewencyjnego uderzenia rakietowo-lotniczego. Niebezpieczeństwo to (destabilizacja konfliktem) wisi nad Bliskim Wschodem już od wielu lat i pozostanie możliwą ewentualnością także w 2023 roku. Od wypowiedzenia umowy JCPOA przez USA w 2019 roku, Iran zbliża się do osiągnięcia zdolności wytwarzania wzbogaconego uranu, koniecznego do budowy bomby jądrowej. Czynnikiem ryzyka jest też powrót do władzy Benjamina Netanjahu, w rządzie złożonym z radykalnych nacjonalistów.
#6 Zwrot Kazachstanu
Kazachstan zaczął odwracać się od Rosji i spodziewam się, że proces ten w następnym roku ulegnie nasileniu. Moskwa już pokazała, że gotowa jest na taką zmianę reagować blokowaniem eksportu kazachskiej ropy do Europy. Gdyby szantaż miał się powtórzyć, zmusi Astanę do większego zaangażowania się po stronie Turcji i Azerbejdżanu, szczególnie że w żywotnym interesie Kazachstanu będzie wymuszenie zgody na położenie rurociągów na dnie Morza Kaspijskiego. Wszystkie ten państwa należą zresztą do Organizacji Państw Tureckich (OPT – dawniej Turkic Council). A to z kolei może sprowokować Moskwę do próby podpalenia północnego Kazachstanu zamieszkiwanego przez etnicznych Rosjan. Tego typu groźby przyczyniły się zresztą w ubiegłym roku do wzrostu napięcia między Moskwą a Astaną.

W takim scenariuszu możliwe są także, kolejne po tegorocznych, starcia zbrojne pomiędzy stawiającym na zbliżenie z Rosją, Iranem i Chinami Tadżykistanem, a współpracującym z Turcją Kirgistanem. To drugie państwo jest też członkiem OPT. Z kolei Tadżykistan jako jedyny posiada na swoim terytorium chińskie i rosyjskie bazy wojskowe. Wydaje się, że będą to linie podziału wyznaczające przyszłe strefy wpływów. Kazachstan jest w moim odczuciu głównym motorem napędzającym tendencje antyrosyjskie regionu, konsolidując podobny kurs Uzbekistanu i Kirgistanu. Możliwe więc, że mniejsi sąsiedzi pójdą za kazachskim przykładem.
#7 Chiński spokój
Ostatnim elementem układanki jest polityka Chińskiej Republiki Ludowej. Pierwsze półrocze znowu upłynie Pekinowi na opanowywaniu następstw polityki 'zero covid’, chociaż tym razem chodzi o odejście od niej. W ostatnich tygodniach roku 2022 Pekin zdecydował się na zniesienie surowych restrykcji epidemicznych, czym rozpoczął proces gwałtownego przyzwyczajania Chińczyków do postpandemicznej rzeczywistości.

Jedną częścią problemu jest wydolność chińskiej służby zdrowia, która zdeterminuje końcową liczbę ofiar, drugą następstwa trwającej przez trzy lata propagandowej narracji. Nie jest jasne jak oba te fakty będą rezonować w chińskim społeczeństwie. Tak szybki proces ma zakończyć temat i dać odetchnąć gospodarce, która zanotowała najgorszy od kilku dekad rok. Xi Jinping właśnie skonsolidował władzę i nie ma żadnych dowodów na to, aby w najbliższej przyszłości cokolwiek mogło jej zagrozić. Dlatego spodziewam się, że KPCh w końcu uda się opanować sytuację wewnętrzną.
A wtedy Pekin zacznie mocniej przeciwstawiać się Stanom Zjednoczonym, czego na razie nie widać po ewidentnych ciosach jakie otrzymał pod koniec roku (zakaz eksportu półprzewodników). Już dzisiaj wyraźnie widać, że zwiększa swoje zaangażowanie i wpływy na Bliskim Wschodzie. Wchodzi także do Azji Środkowej kosztem Rosji, planuje budowę baz wojskowych w Afryce, próbuje zdobywać przyczółki w rejonie Oceanii. Mimo to, po doświadczeniach rosyjskich na Ukrainie, Pekin będzie moim zdaniem chciał za wszelką cenę uniknąć bezpośredniego zaangażowania w jakikolwiek konflikt, w tym nie zdecyduje się teraz na od dawna dyskutowaną inwazję Tajwanu. Myślę, że postanowił się do niej dużo lepiej przygotować. Szczególnie, że im bliżej będzie końca roku, tym krótszy będzie termin do wyborów prezydenckich na wyspie mających odbyć się w 2024 roku. A kto wie, być może władzę przejmie tam polityk o lepszym nastawieniu do ChRL.
Uważam, że póki nie będzie gotów do inwazji, wygodniejsze dla Chin będzie posługiwanie się pośrednikami, w tym zdominowaną Rosją. Pekin nie chce otwarcie pomagać Moskwie, gdy trwa wojna. Po pierwsze, nie zamierza narażać się na sankcje, a po drugie, czeka na jej osłabienie, tak aby w łatwy sposób uzyskać wszelkie możliwe profity z obustronnej współpracy. Przejąć jej strefę wpływów pod pozorem strategicznego sojuszu. Możliwe, że dopiero po zakończeniu wojny, lub ewentualnym zawieszeniu broni, Kreml otrzyma znaczące wsparcie Pekinu. Będzie ono konieczne do odbudowania (przebudowania) rosyjskiej gospodarki i rozbudowy mocy produkcyjnych przemysłu. Dopiero wtedy Rosja będzie mogła w następnych latach na poważnie odtworzyć swój potencjał wojskowy, ale uczyni to już w zupełnym uzależnieniu od Chin. Stąd rosyjska obecność w Azji będzie w pełni podporządkowana interesom chińskim, a wsparcie Pekinu także w tym przypadku posłuży jako element umożliwiający dalszą rozbudowę wpływów (cichy szantaż).
Polityka użycia pośredników w konfrontacji z USA, będzie moim zdaniem kluczowa. Pekin skłoni swoich sojuszników do wywierania presji na obóz proamerykański. Rosjanie, prócz Europy, będą eskalować napięcie w relacjach z Japonią (Kuryle), a Korea Północna bardzo mocno naciskać na Koreę Południową. Do chińsko-indyjskich przepychanek w Himalajach, może dojść jeszcze prowokacyjna postawa Pakistanu. Wobec zmian w polityce Filipin (nowy prezydent) spodziewam się agresywnej taktyki Pekinu na Morzu Południowochińskim, znanej z lat ubiegłych, ale w ostatnim czasie ograniczanej. Jednakże wszystko to odbywać się będzie poniżej progu wojny. Mimo prowokowania napięcia, Chiny będą pokazywać się w roli siły stabilizującej, nawołującej do opamiętania i podjęcia negocjacji.
Jednocześnie Pekin będzie konfrontował się z Waszyngtonem na polu pozawojskowym. Chińczycy wiele sobie obiecują po umocnieniu juana w roli środka płatniczego w transakcjach surowcowych. Trudno oczekiwać by proces ten przebiegał gwałtownie, ale już sam fakt rozliczeń w renminbi przez państwa Zatoki Perskiej i Rosję to sporo. Takie podgryzanie być może nie zaszkodzi pozycji dolara jako głównej waluty rezerwowej, ale utworzy alternatywny wobec niego obieg pieniądza w Azji i na Bliskim Wschodzie, z czego państwa chcące uniezależnić się od wpływu Waszyngtonu chętnie skorzystają. Stąd uważam, taki nacisk na współpracę w ramach BRICS. Chińczycy otwarcie dążą do multipolarnego ładu, stąd wszelkie procesy odchodzące od zależności wobec anglosaskiego systemu będą przez nie dalej promowane.
Uważam także, że Chińczycy odpowiedzą na amerykańską wojnę technologiczną, np. ograniczeniem eksportu produktów wytwarzanych z metali ziem rzadkich, który to rynek w dużym stopniu kontrolują. Temu właśnie służyło powołanie konsorcjum China Rare Earth Group na początku 2022 roku. Być może zdecydują się na to poprzez ograniczenie sprzedaży do określonych firm amerykańskich, co byłoby ruchem symetrycznym wobec przyjętych ograniczeń w sprzedaży najnowszych układów scalonych.
Reasumując. Pekin stanie się mniej konfrontacyjny, z powodu sytuacji wewnętrznej i konieczności odbudowy po następstwach pandemii, co nadal nie nastąpiło. Chińska Republika Ludowa postawi na swoją starą taktykę rozbudowy wpływów gospodarczych, za czym pójdą wpływy polityczne, a na końcu wojskowe. Tym razem chodzić będzie o Bliski Wschód i Azję Środkową. Unikać będzie otwartej konfrontacji i stronić od zaangażowania w konflikty zbrojne, nawet wobec Tajwanu. Co nie oznacza, że odpuści Amerykanom.
#8 Polska
Krótka wzmianka na temat Polski. Nasz kraj odgrywał w ubiegłym roku kluczową rolę we wsparciu Ukrainy i tak samo będzie w przyszłym roku. Ta odpowiedzialność ulegnie zwiększeniu, ponieważ będziemy musieli reagować na wydarzenia w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej, jako jedyne państwo posiadające odpowiedni potencjał. Możliwą eskalację migracyjną na granicy z Kaliningradem, prowokacje wobec państw bałtyckich i na samym Morzu Bałtyckim, ale przede wszystkim zapewnić dalszą pomoc Ukrainie i siłom wyzwoleńczym na Białorusi. Oczywiście bez bezpośrednio zaangażowania w konflikt. Warszawa będzie musiała pozostać bardzo czujna i aktywna politycznie. Szczególnie ważne będzie umiejętne kształtowanie polityki Sojuszu względem konfliktu na Ukrainie, oraz utrzymywanie presji sankcyjnej na Rosję. Temu zadaniu podołamy, co znacznie wzmocni naszą pozycję polityczną.
Jedyne, co mnie martwi w tym kontekście, to trwający spór o fundusze z Unii Europejskiej. Nie spodziewam się aby do wypłaty KPO miało dojść przed listopadowymi wyborami, natomiast ewentualnie wstrzymywanie przelewów z funduszu spójności byłoby bardzo niebezpiecznym zagraniem Komisji Europejskiej, mogącym mieć poważne konsekwencje dla przyszłości wspólnoty. Oczekuję, że na tym tle napięcia między Brukselą a Warszawą będą się utrzymywać przez większość roku, choć mam nadzieję, że się pomylę.
Z drugiej strony, będzie to kolejny rok wzrostu polskiego potencjału wojskowego, kolejnych rekordowych zamówień. Dotrą do nas pierwsze wyrzutnie Himars oraz koreańskie Chunmoo, kolejne czołgi i armatohaubice, samoloty FA-50. Pilne zakupy w Korei Południowej są o tyle ważne, że Wojsko Polskie z pewnością przekaże kolejny posowiecki sprzęt (czołgi, haubice i samoloty) na Ukrainę, a powstałe w ten sposób luki będzie trzeba jak najszybciej uzupełnić. Nadal musimy wystrzegać się działań rosyjskiej agentury i prób sabotażu infrastruktury krytycznej.
Oczekuję też względnej normalizacji gospodarczej. Spadku inflacji, ograniczenia wzrostu stóp procentowych i pobudzenia produkcji, co sugerują publikowane pod koniec roku wskaźniki makroekonomiczne. W sensie politycznym, największym zmartwieniem tradycyjnie staną się listopadowe wybory parlamentarne. Nie niepokoi mnie sam ich przebieg, tylko ewentualny rezultat, w tym dojście do władzy sił chcących wywrócić obecną politykę zbrojeniową i surowcową, które mają fundamentalne znaczenie dla przyszłości naszego kraju.
**
Kończąc powyższą prognozę, chciałbym życzyć Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku, a przede wszystkim większej dozy optymizmu. Może nie będzie łatwo, ale damy radę, a w następnym grudniu będziemy już w znacznie lepszych nastrojach. Czego i sobie życzę.
Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ
Możesz też postawić mi kawę: buycoffee.to/globalnagra
18 komentarzy
Tomek · 2023-01-14 o 15:12
Z tym upadkiem do lata ’23 to imho niestety myślenie życzeniowe, chciałbym żeby to tak szybko poszło ale jakoś tego nie widzę. Będą się tam jeszcze długo masować i wykrwawiać. Ruscy zmobilizują kolejny GRUZ 200, dadzą im patyki i wyślą na śmierć ale masa robi swoje, będą szachować ZSU.
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-15 o 19:41
z „przegraną” a nie „upadkiem”, ten potrwa dłużej
bono · 2023-01-04 o 11:33
Chiny mogą wykorzystać osłabienie Rosji do przejęcia części ich aktywów , nie sądzę aby było na rękę pomaganie Rosji w rozbudowie gospodarki czy wzmacnianiu militarnym, wręcz odwrotnie. Moja prognoza jest taka jak dla innych krajów afrykańskich. Wejście kapitałowe, inwestycyjne z pakietami większościowymi lub całościowymi. Pełna kontrola własnych zdobytych aktywów i wpływ na polityke zew i we Rosji. W konsekwencji odcinanie kawałek po kawałku.
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-04 o 13:41
Dlatego zaznaczyłem, że odbudowa ale w pełnej zależności od Chin.
Pekin bardzo chętnie wykorzystałby Rosjan w roli mięsa armatniego, skoro tak chętnie sami się do tego garną 😉
Virgil · 2023-01-03 o 20:36
Serio Pan wierzy w atak z Naddniestrza?
Czym ? Jakimi siłami? Przecież tych kilku stacjonujących tam melepetów, bez ciężkiej broni, bez wyszkolenia, ale za to z brzuchami może, co najwyżej, spacyfikować burdę w remizie.
Ruskie nie są w stanie przerzucić tam licznych i dobrych jakościowo wojsk.
To jak wygląda Pański plan operacyjny ataku z Naddniestrza?
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-03 o 21:41
Jestem ogólnie sceptyczny, co do ataku od północy, ale gdyby chcieli mimo wszystko popełnić ten błąd, to uwiązanie części ukraińskich sił od strony Naddniestrza miałoby sens. Akurat z piechotą nie byłoby problemu. Pewną liczbę specjalsów czy żołnierzy można bez większego problemu przerzucić jako cywilów. Problem jest tylko z cięższym sprzętem. W każdym razie, byłby to scenariusz va banque, a sam atak miałby charakter pozorowany.
exi · 2023-01-03 o 16:13
Jakoś czyta się. Dopóki nie doszło się do punktu związanego z Polską. Szkoda, że autor pod koniec nie napisał, że „to wszystko wina Tuska”. Teza o dojściu sił chcących podważyć politykę zbrojeniową jest żałosna. Oczywiście autor nie wspomniał o tym, że źródła finansowania tych wszystkich projektów zbrojeniowych są tak poufne, że nawet komórki natowskie są zaniepokojone, bo co z planów, których nie da się zrealizować, a NATO podejmuje decyzje i działa kolektywnie. O sensie zakupów FA-50 czy wpadkach z K2 nie ma mowy.
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-03 o 18:24
Proszę nie projektować na mnie swoich wyobrażeń 🙂
Zdanie jest neutralne, interpretacja podana na talerzu, nie ma co dorabiać ideologii. Rozpisałem się już w tej kwestii pod innym komentarzem. Sprawa jest prosta, do wyborów jeszcze bardzo daleko, wszystko może się zdarzyć, do władzy mogą dojść ludzie zupełnie dzisiaj nieoczekiwani. Coś Pan zresztą zmyśla z tym NATO działającym kolektywnie, że niby zbrojenia są kolektywne? Nie ma sensu zakup FA50 i K2? Bardzo odważne stwierdzenia bez związku z rzeczywistością, a w każdym razie bez podania choćby jednego faktu…
exi · 2023-01-04 o 15:35
Pan tak na poważnie? Do władzy mogą dojść ludzie nieoczekiwani? Ja rozumiem, że Pan by chciał z góry wiedzieć kto mógłby je wygrać :D. Dla mnie to jest taka sama postawa piszczącego na lewo i prawo niejakiego Bartosiaka, który zarzeka się jako on „apolityczny”, później występuje w „panelu dyskusyjnym niejakiego Jakiego”, a na nazwisko pewnego pana z Żoliborza ma mokre oczy ze wzruszenia ;).
Co do ustalania wspólnych planów NATO, niech Pan sobie wyobrazi, że tworzy Pan plany na wypadek czegoś tam, Polska da to i to tyle i tyle. Co się okazuje, że Polska da na papierze, bo z tych pewnych zakupów nic nie będzie albo przynajmniej w części. Ale jak to można było przewidzieć, skoro wszystko poufne, bo ktoś chciał płacić powietrzem. Już od dłuższego czasu mówi się o tym, że problemem w NATO jest dublowanie się zakupów. Dlatego NATO chce wiedzieć. I z tym niepokojem pewnych osób z komórek przyNATOwskich to nie żart.
Co do FA50, tak, nie ma sensu ich zakup lub jest on mocno wątpliwy, zwłaszcza że do tej pory nie do końca wiadomo w jakiej wersji je kupiono, bo przebąkiwanie o jakichś tam niby przyszłościowych modyfikacjach to za mało. Gdyby one były bardzo tanie to by można było jeszcze przeboleć jako „patrolowce”. Ale tanie nie są. Nie mam racji? Może i tak, ale proszę wstukać w wyszukiwarkę „fa50 wątpliwości”. Byli wojskowi również jej nie mają? Czołgi K2, fajnie, cieszę się. Tylko kaktus mi wyrośnie ajk coś będzie z tych K2PL, niestety i ku mojemu rozczarowaniu. Zaraz okaże się, że trzeba je z każdej strony dopancerzyć i to będzie ta wersja K2PL. Najpierw boki, teraz przednia płyta, ale poufność na pierwszym miejscu.
Tekst fajny, ale czasem przydaje się dystans ;).
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-05 o 22:26
Proszę się powstrzymać od fantazji o „mokrych oczach”, Bartosiaku czy co tam. To nie wyborcza.pl, ani wSieci czy inna prop-agitka żebym tolerował brudzenie w komentarzach. Więcej dystansu, to niezła rada. Proszę nie dawać miałkiej politycznej nawalance przesłaniać rzeczywistości. Nie chce mi się tłumaczyć przekłamań powyżej, więc po prostu ustalmy, że czas zweryfikuje.
WS · 2022-12-31 o 22:38
Panie Filipie, Szczęśliwego Nowego Roku! I dzięki za te prognozy – lektura ciekawa jak zawsze. Będzie do czego wracać na przestrzeni tego roku.
Mam pytanie odnośnie ostatniego akapitu. Nie wiem, na ile chce Pan publicznie angażować w (zawsze postrzegany jako toksyczny) dyskurs odnośnie polskiej polityki wewnętrznej, ale nie jest tajemnicą, że jedyną siłą zdolną do odebrania władzy obecnemu rządowi jest szeroko rozumiana „koalicja demokratyczna”. Wydaje się, że poza jedną niszową (i nie należącą do wspomnianej koalicji) partyjką, wszystkie siły na polskiej scenie politycznej są obecnie zgodne co do dalszej polityki zbrojeniowej oraz energetycznej w obliczu rosyjskiej agresji. Na jakiej podstawie stawia Pan tezę, jakoby mogłoby dojść do wywrócenia tej polityki w wypadku ewentualnej zmiany władzy?
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-01 o 19:40
Jest jeszcze trochę czasu do wyborów, ale przekonany jestem, że pojawi się jeszcze sporo nowych postaci, poza takimi np. panami Sykulskim czy Kołodziejczakiem. Sądzę, że wynik będzie wyrównany, a to oznacza szeroką koalicję, wszystko jedno z której strony. Z kolei nowe ugrupowania, jak np. PL2050 historycznie wprowadzały do Sejmu nowe postaci, czasem dość oryginalne. To jedna sprawa. Druga, że z takich czy innych powodów (handel polityczny, brak wiedzy, populizm itd.) mogą pojawić się różne pomysły, kwestionujące poszczególne działania co zresztą już obserwujemy, np. za dużo wydajemy na tę armię, zrezygnujmy z tego czy innego, nie stać nas, albo nie było przetargu, trzeba powtórzyć, Rosja jest już słaba więc nie ma pośpiechu itd. A to już może być na ustach nawet najważniejszych i dobrze znanych polityków. To co chcę powiedzieć, to że obecnie przynajmniej znamy kurs, ale wybory, także w wariancie zachowania władzy, mogą przynieść duże zmiany i tego się obawiam. Preferencje partyjne mnie zupełnie nie interesują w tej dyskusji i nie o to chodziło we wspomnianym fragmencie artykułu.
Dziękuję za życzenia! Wszystkiego dobrego 🙂
WS · 2023-01-01 o 20:50
Wielkie dzięki i jeszcze raz pozdrowienia <3
janet · 2022-12-31 o 21:49
Brak ciągłości logicznej. Skoro podmiot liryczny zakłada, że Rosja przegra wojnę i wszystko się posypie, łącznie z jej wpływami (nic o jej wpływach w Afryce nie było wspomniane), a w kolejnym punkcie pokazuje trwałość „sojuszu” z Chinami, w którym te drugie mają decydującą pozycję (w zasadzie prawda, chociaż Rosja ma także ciekawe karty przetargowe), więc nie pozwolą na porażkę Rosji. Szach i mat logiczny.
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-01 o 19:43
Jest wyraźnie napisane, że Chiny poczekają aż Rosja przegra wojnę i dopiero po jej zakończeniu wejdą z „pomocą” uzyskując absolutnie wszystko co się da. Nie ma tu żadnej sprzeczności.
Mrozu · 2022-12-31 o 21:44
Ad 8 Co konkretnie rozumiesz jako „siły chcących wywrócić obecną politykę zbrojeniową i surowcową”
Filip Dąb-Mirowski · 2023-01-01 o 19:47
Potencjalnych populistów, ludzi bez wiedzy lub zwykłą agenturę. To nie jest zarzut wobec konkretnej partii, raczej polityków chcących z takiego lub innego powodu zmienić lub ograniczyć tempo zbrojeń i dywersyfikacji, bo np. nas nie stać, już nam wystarczy itd. – jakikolwiek powód byłby podany, uważam że stałby w sprzeczności z polską racją stanu i tego się obawiam, na poziomie ogólnym. Jest jeszcze daleko do wyborów, mogą się pojawić różne narracje i pomysły.
Stepmen · 2022-12-31 o 19:43
Ciekawie to wygląda. Generalnie scenariusz pozytywny. Życzmy sobie aby się spełnił w Nowym Roku. Szczególnie mam tu na myśli przegraną rosji.