Porozumienie USA-Chiny

W ciągu ostatnich kilku dni wiele się wydarzyło. W piątek doszło do podpisania polsko-francuskiego traktatu w Nancy, w tym samym czasie w Moskwie paradowali soldaci z okazji Dnia Zwycięstwa.


12-05-2025


W sobotę delegacja złożona z Emmanuela Macrona, Fredricha Merza, Keira Starmera i Donalda Tuska wyruszyła do Kijowa, gdzie odbył się szczyt tzw. „koalicji chętnych”. Wezwano Putina do natychmiastowego zawieszenia broni na okres 30 dni.

Krótko później usłyszeliśmy z Kremla mglistą obietnicę bezpośrednich rozmów Rosja-Ukraina w Stambule. W tej samej Turcji właśnie doszło do samorozwiązania PKK i zakończenia trwającej 46 lat walki.

Zawieszenie broni ogłosiły też Indie i Pakistan. A dzisiaj poznaliśmy treść nowego porozumienia pomiędzy USA a Chinami, zawieszającego wojnę handlową. O wszystkich tych wydarzeniach opowiadam w materiale na YouTube, natomiast tak czy siak skreślę kilka słów na zachętę.

Zacznę właśnie od USA i Chin. Porozumienie zawarto w Genewie po dwudniowych intensywnych rozmowach. Prowadził je sekretarz skarbu Scott Bessent oraz wicepremier He Lifeng.

Strony zgodziły się na zawieszenie wojny handlowej poprzez obniżenie ceł o 115% na okres 90 dni. Oznacza to, że chińskie produkty obłożone będą w USA stawką 30%, a amerykańskie w Chinach 10%. Taka formuła oznacza, że w mocy pozostają cła nałożone przed 2 kwietnia, czyli „Dniem Wyzwolenia”, w tym także podwyższone na samochody, półprzewodniki, leki, stal i aluminium.

Dłuższy komentarz opublikowałem dla Układu Sił (dostęp otwarty), a tutaj napisze bardzo krótko.

Otóż, przez ponad miesiąc Chiny wytrzymywały presję, cierpliwie czekając na rozwój wydarzeń. W tym czasie amerykańskie giełdy i biznes traciły miliardy, drobni przedsiębiorcy zamykali biznesy, a ludzie nie rozumieli sensu prowadzonych działań. Narastał wewnętrzny ferment także w bezpośrednim zapleczu prezydenta, a wskaźniki poparcia nurkowały. Planu B najwyraźniej nie było, Pekin nie chciał rozmawiać więc nie było ruchu.

Pekin natomiast prowadził wzmożoną dyplomację prezentując się jako partner stabilny i przewidywalny. Nawiązywał bliższe kontakty z dotychczasowymi amerykańskimi sojusznikami i zmiękczał swój wizerunek poprzez kontrast, wskazanie na „szalonego” Trumpa. Jednym z rezultatów tego podejścia była deklaracja ASEAN+3, w której Chiny, Japonia i Korea Południowa solidarnie opowiedziały się przeciwko protekcjonizmowi handlowemu. Rzecz niesłychana.

Ostatecznie Peter Navarro, odpowiedzialny za wojnę handlową doradca prezydenta został odsunięty, a kierowanie polityką handlową przejął dużo bardziej koncyliacyjny Scott Bessent. Amerykanie spuścili z tonu i przyjęli „partnerską” retorykę Pekinu. De facto wycofali się ze wszystkich działań „dnia wyzwolenia”, a tymczasem Chińczycy utrzymali licencje na metale ziem rzadkich.

Giełdy odbiły, a z nimi dolar i ropa. To jednak tylko pauza, a różnice pozostają. Dlatego pozostaje tez niepewność i napięcie. Trump uznaje ten rezultat za sukces chwaląc się wracającą produkcją i dochodami z taryf. O ile na ewentualne fabryki trzeba będzie poczekać jeszcze wiele miesięcy jeśli nie lat, o tyle dochody z ceł pochodzą z kieszeni Amerykanów, a nie Chińczyków. Nawet jeśli ostatecznie uda się wyrównać bilans handlowy, spustoszenie jakie w ciągu ostatniego 1,5 miesiąca dokonali Amerykanie w swoich relacjach międzynarodowych i globalnym handlu, to cena która moim zdaniem nie uzasadnia zysków.

Polityka Trumpa znowu odbiła się od ściany, a przeciwnik uzyskał dużo lepszy rezultat wytrzymując presję i nie poddając się amerykańskiemu wymuszeniu. To samo było niedawno z Kijowem. Podobnie może być zaraz z Iranem.

Teraz słowo o „Traktacie o wzmocnionej współpracy i przyjaźni między Recząpospolitą Polską a Republiką Francuską„. Nie zgadzam się z głosami mówiącymi, że to nic nie znaczący świstek papieru. Relacje międzynarodowe rządzą się swoimi prawami, a ich rangę wyznaczają m.in. takie właśnie dokumenty. Traktat zastępuje zresztą poprzedni z 1991 roku, który stał się anachroniczny.

Francja podpisała podobne dokumenty z najbliższymi sąsiadami: Włochami, Hiszpanią i oczywiście Niemcami (Akwizgran 2019). Nigdy jednak nie miała takowego z krajem, z którym nie ma granicy. Nawiązanie takich relacji z Polską ma na celu podniesienie rangi na poziom strategiczny. Zapisy mówią o współpracy w zakresie polityki zagranicznej, działania w Unii Europejskiej, współpracy obronnej i bezpieczeństwa, migracji, wymiaru sprawiedliwości, energetyki, rolnictwa, środowiska, szkolnictwa itp.

Taka kompleksowe współpraca, zwłaszcza że przewiduje ustanowienie stałych ram konsultacji, oraz odpowiednich instrumentów koordynacji działań, może być dla obydwu stron korzystna.

Nie bagatelizowałbym znaczenia tego traktatu, ponieważ w największym skrócie, jest on dowodem na traktowanie naszego państwa w sposób partnerski i poważny, a nie jak aspirującego, biednego krewniaka z prowincji, jak to było do niedawna (pamiętne stwierdzenie prezydenta Chiraca o Polakach, którzy powinni siedzieć cicho). To nie jest jakiś magiczny wehikuł, który automatycznie wyniesie nas na nowe poziomy, to tylko pewna możliwość grania w wyższej lidze, z której jeszcze musimy potrafić skorzystać.

Niemniej, mam też taką refleksję, że tego typu umowy, wbrew wszelkim zapewnieniom zawartym w treści – o wzmacnianiu Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego, stanowią formę podwójnego zabezpieczenia, dodatkowego układu zawartego na wypadek komplikacji w szerszych formatach międzynarodowych. Podobny traktat Polska zawrze wkrótce z Wielką Brytanią. Traktuję to jako znak czasów i tworzenie się dodatkowych sojuszów wewnątrz tych już istniejących i mimowolnej atomizacji konstruktu Zachodu.

Wreszcie, przy okazji polsko-francuskiego traktatu i w kontekście poprzedniego akapitu wspomnę jeszcze krótko o wizycie Macrona, Merza, Starmera i Tuska w Kijowie. Nie ma przypadku w tym, że podróż odbywa się w tych konkretnych okolicznościach zaraz po zaprzysiężeniu nowego kanclerza. Szczyt koalicji chętnych w trakcie obchodów Dnia Zwycięstwa w Rosji, który kończy się swoistym ultimatum wzywającym Putina do zawieszenia broni. Z błogosławieństwem USA. Pod groźbą wprowadzenia nowych sankcji i zaostrzenia kursu.

Moim zdaniem ta koalicja właśnie dopina swego, czyli formuje politykę całego Zachodu wobec Rosji, wpinając w nią w końcu także rozczarowane rosyjską postawą Stany Zjednoczone. Oto jakie koło zatoczyliśmy od awantury w Gabinecie Owalnym pod koniec lutego, przez spotkania w Paryżu i Londynie, w końcu w Watykanie, a teraz majaczy już perspektywa bezpośrednich rozmów Rosja-Ukraina w Stambule. Jak na zaistniałe okoliczności, całkiem nieźle, choć do pełni szczęścia brakuje jeszcze tego żeby Putin odrzucił zawieszenie broni i sprowokował Amerykanów do użycia kija. Czy tak się stanie, przekonamy się w najbliższych dniach.


Globalna Gra jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę:

buycoffe.to/globalnagra/

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *