Porażka kontrofensywy

Ukraińska kontrofensywa dobiegła końca. Nie zrealizowała swoich głównych założeń, co przybliża widmo zamrożenia konfliktu na długie lata.


03-11-2023


Czy możemy mówić o całkowitej klęsce? Choć nie ma zbyt wielu powodów do zadowolenia, moim zdaniem nie, co postaram się uzasadnić w dalszej części tekstu.


Przebieg działań

Późną wiosną tego roku ruszyła szeroka kontrofensywa, która objęła praktycznie całą długość frontu. Ukraińcom udało się przejąć inicjatywę, a tym samym narzucić zasady gry przeciwnikowi. Z czasem, ciężar działań skierowany został na trzy, równoległe odcinki frontu:

* zachodnio-zaporoski na odcinku Orichowa

* środkowy, w rejonie m. Wełyka Nowosiłka (styku obwodów zaporoskiego i donieckiego) oraz,

* bachmucki.

Działania Sił Zbrojnych Ukrainy skupiły się na odcinkach o numerach 2, 4 oraz 7.

Siły Zbrojne Ukrainy od samego początku napotykały na liczne trudności, przy czym decydujące znaczenie miała moim zdaniem przyjęta przez Rosjan taktyka obronna. Kreml postanowił za wszelką cenę utrzymać zajęte terytoria, wszelkimi sposobami dążąc do spowolnienia postępów natarcia, a zyskiwanie na czasie było ważniejsze niż oszczędzanie własnych sił i środków. W efekcie, potencjał rosyjskiej armii poniósł znaczne straty, ale ofiara ta skutecznie opóźniła siły ukraińskie, nie pozwalając im na dynamiczne przełamanie linii, aż do nadejścia jesieni, która wymusiła powodowaną pogodą tzw. pauzę operacyjną.

Na początku czerwca Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachowce doprowadzając do katastrofy ekologicznej i humanitarnej, ale skutecznie udaremniając potencjalne próby desantu ciężkiego sprzętu przez Dniepr. Krótko później zniszczyli kilka pomniejszych obiektów hydrologicznych w obwodach chersońskim i zaporoskim, tworząc dodatkowe przeszkody wodne. W ten sposób, w krytycznym momencie początkowej fazy operacji byli w stanie zwolnić zasoby ugrupowania „Dniepr” odpowiedzialnego za obronę lewobrzeżnej Chersońszczyzny do wsparcia odcinka zaporoskiego. Podobnie uczyniono z jednostkami znajdującymi się na północnej Ługańszczyźnie, które przez pewien czas brały udział w nieudanej rosyjskiej operacji zaczepnej na kierunku miasta Kupiańsk. Przemieszczenie tych oddziałów miało znaczenie krytyczne dla utrzymania frontu na Zaporożu. Utracone przez Rosjan pozycje były bowiem ustawicznie kontratakowane niezależnie od strat czy sytuacji taktycznej i to nawet na przedpolu głównych umocnień, a to powodowało bardzo szybkie wyczerpanie jednostek z pierwszej linii.

Zgodnie z oczekiwaniami, najtrudniejszym odcinkiem był teren zachodniego Zaporoża, pomiędzy Orichiwem a Tokmakiem. Podejścia pod ufortyfikowane linie oporu w tzw. pasie przesłaniania, zaminowano na głębokości kilku kilometrów. Zbudowano kilka linii umocnień, z których część znajdowała się pod ziemią i nie została wykryta przez rozpoznanie. Przebycie ich okazało się zadaniem arcytrudnym, w czym aktywnie przeszkadzały przywrócone do łask śmigłowce bojowe, operujące poza zasięgiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Początkowo SZU wykorzystywały ugrupowania pancerno-zmechanizowane, jednak szybko porzucono tę taktykę na rzecz stosowania wysoce efektywnych grup piechoty szturmowej. Zmiana ta znacząco zmniejszyła straty ale jednocześnie spowolniła natarcie.

Aby maksymalnie rozciągnąć rosyjskie zasoby, Ukraińcy zadbali o przeniesienie działań na teren wroga. Powtarzały się ataki na przygraniczne rosyjskie obwody, łącznie z wtargnięciami na kierunku Biełgorodu. Przestały dziwić ataki dronów na Moskwę czy Sankt Petersburg, ani uderzenia w obiekty wojskowe i infrastrukturę krytyczną położoną setki kilometrów od ukraińskiej granicy.

Ataki te zmusiły Kreml do przemieszczenia części baterii obrony przeciwlotniczej do ochrony stolicy i największych miast zachodniej Rosji. Powstałe w ten sposób luki w obronie, zemściły się przede wszystkim na Krymie, doprowadzając do spektakularnych sukcesów ukraińskich, w tym ataków na port i dowództwo Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.

Uważam, że przynajmniej dwukrotnie sytuacja na froncie znajdywała się w momencie krytycznym, po którym sprawy mogły potoczyć się w dobrym dla Ukrainy kierunku. Pierwszy nastąpił na przełomie czerwca i lipca, kiedy siły rosyjskie przechodziły kryzys, a jednocześnie doszło do buntu wagnerowców. Drugi miał miejsce w sierpniu, kiedy doszło do jednoczesnego przełamania w rejonie Robotyne i na kierunku Staromłyniwki, To właśnie sprawne działanie przerzuconych z północny oddziałów WDW powstrzymało pęknięcie frontu.

Z czasem, wyczerpujące się zasoby ukraińskiej amunicji przeciwlotniczej pozwoliły rosyjskiemu lotnictwu na większą swobodę w operowaniu bliżej linii frontu. Celne naloty kilkukrotnie załamały ukraińskie natarcia, a także doprowadziły do zniszczenia magazynów na bezpośrednim zapleczu frontu. Szło to w parze, ze zwiększoną liczbą dostarczanych dronów i brakach w ukraińskich środkach WRE. Z kolei wewnętrzny kryzys polityczny w Stanach Zjednoczonych spowolnił tempo kolejnych dostaw, w tym z uwagi na osobistą postawę prezydenta Bidena, znacznie opóźnił przekazanie pocisków ATACMS.

Ostatnim akordem wiosenno-letnich działań było przejście przez Rosjan do zmasowanego natarcia na odcinku ufortyfikowanej miejscowości Awdijiwka, w drugim tygodniu października. Użyte przez nich zasoby świadczyły o zachowaniu rezerw, oraz przekonaniu, że poświęcenie ich na bardzo krwawe szturmy nie będzie stanowić zagrożenia dla pozostałych odcinków frontu.

Ocena

Ukraińska operacja trwała pięć miesięcy. Mimo usilnych starań nie osiągnęła w tym terminie swoich dwóch, głównych założeń:

1) Nie zrealizowała głównego deklarowanego celu jakim było przerwanie korytarza zaporoskiego. Do wyjścia w przestrzeń operacyjną, czyli poza ostatnią linię fortyfikacji, brakuje Ukraińcom kilku kilometrów, a działania na tym kierunku nadal się toczą, jednakże nawet deklarowany przez gen. Tarnawskiego cel minimum jakim było dojście pod miasto Tokmak, a co za tym idzie, pokrycie ogniem artylerii głównych tras komunikacyjnych korytarza, nie został dotychczas zrealizowany.

2) W trakcie działań nie udało się także w pełni zrealizować drugiego celu operacji, czyli doprowadzić do krytycznego upośledzenia potencjału rosyjskich wojsk lądowych. Zadano im rekordowe straty, szczególnie w ludziach i środkach artyleryjskich, wyeliminowano wielu oficerów, także wyższego szczebla, ale efekt ten zniwelowany został przez spowolnioną dynamikę działań. Rosyjskie dowództwo zmuszone zostało do żonglerki zasobami i osłabienia poszczególnych odcinków frontu, ale nie na tyle aby dało to oczekiwany rezultat czyli załamania linii tam, gdzie Kijów tego oczekiwał. Ostatecznie, dowództwo zdolne było do zgromadzenia rezerw do lokalnego ataku w miejscu dla siebie najbardziej korzystnym terenowo – Awdijiwce.

Na początku listopada głównodowodzący ukraińską armią gen. Walerij Załużny udzielił wywiadu „The Economist”, w którym przyjął na siebie odpowiedzialność za porażkę operacji. Zastrzegł, że mylił się w przekonaniu, że samo zadanie ogromnych strat rosyjskiej armii doprowadzi do jej załamania. W jego przekonaniu, do realizacji tego celu potrzebne jest też przełamanie frontu, które możliwe będzie jedynie poprzez nowatorskie zastosowanie wszystkich dostępnych narzędzi i technologii.

Jednocześnie opublikowano jego rzeczowy artykuł, w którym wskazuje jakie działania należy podjąć w celu poprawienia efektywności ukraińskiej armii i zdobycia przewagi nad przeciwnikiem. Załużny wskazuje na wielokrotnie wcześniej definiowane główne niedomagania SZU, czyli:

– brak panowania w powietrzu

– brak wystarczającej ilości narzędzi do niszczenia pól minowych

– niewystarczającą obronę przeciwlotniczą oraz zbyt małą ilość środków walki radioelektronicznej.

Generał zwrócił też uwagę na konieczność poprawienia efektywności prowadzenia ognia kontrbateryjnego oraz zwiększenia świadomości sytuacyjnej i usprawnienia koordynacji między jednostkami. Jego zdaniem, osiągnięta równowaga między stronami prowadzi obecnie do impasu na froncie, a to z kolei sprowadza niebezpieczeństwo toczenia się wojny przez długie lata, co faworyzuje Rosję, a do czego Kijów za wszelką cenę nie będzie chciał dopuścić kontynuując ofensywę w kolejnych miesiącach.

Widzę jednak kilka dodatkowych przyczyn, z powodu których nie doszło do przełamania rosyjskich linii, a o których nie wspomina się w „The Economist”, a przynajmniej nie bezpośrednio. Skupię się tylko na tych, które były w pełni zależne od postępowania Ukraińców.

Przede wszystkim, popełniono błędy w planowaniu operacji. Nie jestem jedynym, który uważa że miejscowość Robotyne nigdy nie powinna stać się głównym punktem uderzenia na odcinku zaporoskim. Od początku było wiadomo, że będzie to kierunek najtrudniejszy, który ciężko będzie przełamać bez równoległego powodzenia na innych odcinkach. Takim sukcesem mogły okazać się działania w rejonie Wełykej Nowosiłki, jednakże potencjał ten nie został wykorzystany. Nie zdecydowano się na atak na Gorłówkę, ani na styk obwodów zaporoskiego i donieckiego poniżej Wuhłedaru. Po pierwszych próbach odpuszczono też większe działania w rejonie na północ od Bachmutu. Gdyby trwały, mogły przynieść SZU duży sukces propagandowy.

Gdzie dochodzimy do drugiego problemu. Ukraińskie dowództwo nie wykorzystało co najmniej kilku sukcesów, polegających na lokalnym przełamaniu rosyjskich umocnień. Brak dynamicznej reakcji poprzez wprowadzenie do walki drugiego i trzeciego rzutu w powstały wyłom, pozwalało Rosjanom na przeprowadzanie kontrataków, a następnie na spowolnienie lub zatrzymanie impetu natarcia. Prawdopodobnie to o tym problemie mówił gen. Załużny, wskazując na niedomagania w świadomości sytuacyjnej i koordynacji działań. Przemilcza jednak konflikty personalne pomiędzy poszczególnymi dowódcami polowymi, albo skłonność niektórych jednostek do działania jedynie w wybranym gronie, bez współpracy ze wszystkimi ugrupowaniami danego odcinka. Ten brak koordynacji doprowadził do zmarnowania wielu szans, wypracowanych krwią żołnierzy.

Wreszcie, uważam że fatalnym błędem okazało się przekazanie najlepszej jakości zachodniego sprzętu w ręce nowych brygad bez doświadczenia, w tym wysłanie na najtrudniejszy odcinek 47 Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej „Magura”. Poniesione przez nią w początkowym okresie straty, choć finalnie nie okazały się tak duże jak je przedstawiano, pozwoliły Rosjanom na narzucenie narracji i rozbicie mitu „Leopardów”. Nagrania zniszczonych zachodnich czołgów i wozów opancerzonych pomogły w skonsolidowaniu rosyjskiego oporu w początkowej fazie operacji, gdy część rosyjskich jednostek skłonna była do opuszczania zajmowanych stanowisk (tak było np. w rejonie W. Nowosiłki). Późniejsze sukcesy brygady, nie mogły odwrócić tej sytuacji.

**

Ukraińska kontrofensywa zakończyła się porażką, co jednak nie jest tożsame z klęską ukraińskiej armii jako takiej. Przede wszystkim, mimo braku wypełnienia jej głównych założeń, w okresie ostatnich pięciu miesięcy Ukraińcy odnotowali kilka istotnych sukcesów, których nie należy pomijać.

Co się udało?

Mimo ogólnej porażki założeń, to jest niedoprowadzenia do szybkiego zakończenia wojny poprzez przełamanie rosyjskich linii i wkroczenia na Krym, szereg działań przyniósł Ukrainie spore powodzenie. Jednocześnie straty SZU poniesione w sprzęcie i ludziach okazały się na tyle ograniczone(!), że nie upośledziły zdolności do prowadzenia dalszych działań zaczepnych. A taka ewentualność – w razie nieosiągnięcia zakładanych celów – stanowiła dużą obawę jeszcze przed rozpoczęciem operacji. Dzięki temu, Kijów zachowuje szanse na postępy na Zaporożu w późniejszym okresie.

Poniżej przedstawię subiektywną listę ukraińskich sukcesów:

1) Za największy uważam kampanię wymierzoną w Krym. Składało się na nią uszkodzenie mostu kerczeńskiego, zniszczenie wielu baterii OPL, porażenie systemów radarowych, sztabu Floty Czarnomorskiej, infrastruktury portowej i suchego doku w Sewastopolu, uszkodzenie, a de facto zniszczenie kilku okrętów w tym jednego podwodnego, odbicie platform w północno-zachodnim rejonie Morza Czarnego, przeprowadzenie kilku operacji desantowych na terenie półwyspu, nękanie lotnisk i składów wojskowych, placówek szkoleniowych oraz koszarów. W efekcie doprowadzono do dużych strat w rosyjskim potencjale wojskowym, oraz boleśnie uderzono w gospodarkę Krymu. Najważniejsze jednak, że wypchnięto Flotę Czarnomorską z zachodniego Morza Czarnego, co pozwoliło na skuteczne złamanie blokady ukraińskich portów i wznowienie eksportu zboża.

2) Sukcesem była też długotrwała operacja wymierzona w terytorium Federacji Rosyjskiej, w tym ataki dronów na duże miasta, w tym Moskwę i Sankt Petersburg, czy też wykonane bliżej granicy rajdy na przygraniczne miejscowości, w tym Biełgorod. Przy skali zaangażowanych środków, miały one niewspółmiernie wysoką „stopę zwrotu”. Jednakże z uwagi na swój charakter działania długofalowego i pomocniczego, nie zyskały pełni potencjału z powodu braku przełamania frontu. Gdyby Rosjanie faktycznie pękli, operacje te dopełniałyby obrazu porażki. Przekonany jestem, że doskonale podgrzały atmosferę, przyczyniając się do tzw. buntu Prigożyna. Pozwoliły także na pozyskanie szeregu rosyjskich dezerterów, w tym pilotów.

3) Rozchwianie wewnętrznej struktury władzy w Rosji to kolejny ukraiński sukces. Sam bunt wagnerowców nie został należycie wyzyskany, ale z przyczyn będących poza siłą sprawczą Kijowa. Z jednej strony kryzys udało się Rosjanom opanować – przede wszystkim z powodu odstąpienia od dalszych działań przez głównego prowodyra, z drugiej, bierną postawę wobec wydarzeń wymuszali na Ukraińcach Amerykanie. Niestety, okienko czasowe pozwalające na wykonanie jakichkolwiek ruchów mogących wykorzystać sytuację, było bardzo wąskie. Wobec powyższego, porebelianckie zamieszanie związane z czystkami w armii nie przełożyło się w sposób trwały na sytuację na froncie.

4) Ukraińska armia dokonała kilku istotnych postępów. Ich skala nie odpowiada deklarowanym ambicjom, ale ma spore znaczenie dla poszczególnych odcinków frontu. Warto zauważyć, że łącznie SZU wyzwoliły terytorium o powierzchni ok. 400 km2. Oto ważniejsze sukcesy taktyczne:

* Znaczne polepszenie pozycji na południowej flance Bachmutu, co przekreśliło rosyjskie plany marszu na Czasiw Jar i Konstantiniwkę. Nie towarzyszyły temu podobne sukces od północy, ale zwróćmy uwagę, że poza rajdami małych oddziałów nie było decyzji o ataku na samo miasto, co mogło zmienić sytuację, choć niosło ze sobą ryzyko poniesienia większych strat. Obecne oparcie linii obronnych o nasyp kolejowy od Kliszczijiwki po Kurdiumiwkę ułatwia obronę i stanowi dobrą podstawę pod przyszłe działania zaczepne.

* Zlikwidowanie tzw. występu wremiwskiego, czyli sporego obszaru (~280 km2) w rejonie Wełykej Nowosiłki. To największy, jednolity obszar jaki udało się wyzwolić w toku wiosenno-letnich działań, niestety potencjał tego sukcesu nie został wykorzystany. Niemniej, to ważne wyrównanie frontu z uwagi na ciągi komunikacyjne. W obecnej chwili komunikacja od Hulajpola po Wuhłedar możliwa jest jedną drogą rokadową, pozostającą w zasadzie poza bezpośrednim i stałym oddziaływaniem Rosjan. Przed zlikwidowaniem wybrzuszenia, przemieszczanie się w osi wschód-zachód było utrudnione i wymagało nadkładania dobrych kilkudziesięciu kilometrów drogi.

* Uchwycenie przyczółków na lewym brzegu Dniepru. Pomogły w tym następstwa wysadzenia tamy, do których należało zniszczenie nadbrzeżnych umocnień i pól minowych. Duże znaczenie miało także osłabienie rosyjskiego zgrupowania, którego jednostki wsparły front na Zaporożu. Przez całe lato działania na Dnieprze realizowany były przez niewielkie grupy piechoty, a mimo to siłom rosyjskim nie tylko nie udało się zlikwidować ukraińskich przyczółków, ale też nie powstrzymano ich dalszej rozbudowy na początku jesieni. W chwili obecnej stała obecność ukraińskiej piechoty pozwala realnie myśleć o przygotowaniu większej operacji desantowej w przyszłości.

* Na końcu listy umieszczę Robotyne, ale tylko warunkowo. Sam fakt, że przy tak niekorzystnym prowadzeniu operacji, oddziałami bez doświadczenia i przy braku przewagi w powietrzu zdołano wbić się w absolutnie najmocniej ufortyfikowany obszar frontu jest w jakimś sensie sukcesem. Nie tylko nacierający Ukraińcy ale też Rosjanie ponieśli na tym odcinku duże straty, a przełamanie powstrzymano dzięki interwencji elitarnych jednostek powietrzno-desantowych, które przeniesiono z frontu pod Kupiańskiem i Kreminną. Mimo prób, siłom rosyjskim nie udało się ani odciąć ani zwęzić ukraińskiego klina, a co więcej ulega on nadal miarowemu poszerzeniu. Z tego powodu rejon Robotyne pozostanie w centrum uwagi rosyjskiego dowództwa, a to oznacza, że nadal absorbować będzie znaczne siły i środki.

Prognozy, a aktualna sytuacja

Byłem zdania, że opisywana kontrofensywa przerwie korytarz zaporoski doprowadzając tym samym do rozbicia rosyjskiego zgrupowania na dwie części. Był to warunek konieczny do realizacji kolejnych etapów, tj. wkroczenia SZU na Krym i na teren donbaskich republik, co efektywnie przypieczętowałoby przegraną Rosji w wojnie, a to z kolei sprowokowało upadek jej dotychczasowego systemu politycznego.

Pomyliłem się określając horyzont czasowy w jakim zadanie to mogło zostać wykonane, choć domyślałem się, że Rosjanie zrobią wszystko by opóźnić realizację ukraińskich planów, a najlepiej zamrozić konflikt. Porażka kontrofensywy przekreśliła szanse na zakończenie wojny jeszcze w tym roku, a do tego miała doprowadzić. Jednocześnie obie strony zachowują siły na dogrywkę, co oznacza przeciągnięcie działań przynajmniej do lata przyszłego roku. W tym kontekście, uważam że sprawa Zaporoża pozostaje nadal otwarta, choć rosyjskie szanse na utrzymanie impasu zaczynają rosnąć.

Ukraińcy wyraźnie odzyskali inicjatywę na wiosnę, jednak tracą ją na jesieni. Poważnie osłabili przeciwnika, ale nie poniżej krytycznego poziomu. Wzmocnienie rosyjskich zgrupowań w rejonie Zaporoża i Doniecka odbyło się kosztem północy i rejonu Dniepru, natomiast są to dwa obszary, których osłabienie będzie trudne do wykorzystania przez Siły Zbrojne Ukrainy, m. in. z uwagi na pogarszającą się pogodę i warunki terenowe premiujące obrońców.

Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej zachowują zdolności do prowadzenia działań zaczepnych w skali taktycznej, ale jak na razie prowadzą je tylko na odcinkach charakteryzujących się do tej pory niską aktywnością. Niemniej, nie spodziewam się żeby działania zupełnie ustały. Rosjanie najwyraźniej zamierzają skupić się na Awdijewce, a Ukraińcy na dalszych działaniach w rejonie Robotyne i być może brzegach Dniepru.

Jednocześnie obie strony przygotowują się do rakietowo-lotniczej kampanii zimowej, kiedy to zaczną sobie wzajemnie niszczyć systemy energetyczne. Kreml zamierza bowiem powtórzyć ataki wymierzone w ukraińską infrastrukturę krytyczną, ale inaczej niż w ubiegłym roku, Kijów nie pozostanie bezbronny, co wyraźnie zademonstrował latem tego roku. Obie strony gromadzą zapasy pocisków rakietowych i dronów, by po spadku temperatur obezwładnić głębokie zaplecze przeciwnika.

Duża część otrzymanego z Zachodu sprzętu nadal pozostaje w użyciu, a część zniszczonych egzemplarzy powraca właśnie z zakładów remontowych. Rozpoczęto dostawy pocisków ATACMS i czołgów M1 Abrams, a w marcu spodziewane jest pojawienie się nad niebem Ukrainy samolotów F-16. Uzupełniane są środki OPL, oraz rozbudowywany potencjał WRE. Ukraina wykonała też duży wysiłek na rzecz pozyskania autonomicznych zdolności do produkcji dronów (powietrznych i morskich), pocisków o zwiększonym zasięgu oraz amunicji artyleryjskiej.

Jeśli Ukraińcy utrzymają presję na froncie, mogą dalej liczyć na bliżej nieokreślone czasowo ale możliwe technicznie „pęknięcie” czy „załamanie” w rosyjskich szeregach (szczególnie, że zima utrudni logistykę), a w związku z tym na dalsze próby realizacji scenariusza przerwania korytarza zaporoskiego. Zadanie to może okazać się zarówno prostsze, jak i trudniejsze niż dotychczas. Wszystko zależy od czynników zewnętrznych, a w szczególności amerykańskiego wsparcia.

Podsumowanie

Brak rozstrzygnięcia wojny na polu bitwy, oznacza wzmożenie presji na rozpoczęcie negocjacji, a na to właśnie czeka Moskwa.

Paradoksalnie, porażka kontrofensywy nie jest dla Kijowa tak dotkliwa z punktu widzenia wojskowego, jak politycznie i wizerunkowo. Dla porównania, w maju Ukraina była na fali wznoszącej, w centrum uwagi. Realizowane były zachodnie dostawy, nastroje społeczne i polityczne były dobre. Prezydent Zełenski podróżował po świecie konsolidując poparcie dla ukraińskiej sprawy. Narracja umiejętnie podsycała napięcie, a wraz z nim nadzieje na sukces.

Dzisiaj ta fala opadła, a wraz z nią entuzjazm, czego Kijów najwyraźniej nie jest w stanie zneutralizować narracyjnie. Brak jest przemyślanej strategii komunikacji, tak w stosunku do Zachodu jak i samych Ukraińców. Wywiad gen. Załużnego jest w zasadzie pierwszą próbą wyjaśnienia sytuacji. Czegoś podobnego nie zrobił dotąd sam prezydent, który skupia się na walce z problemem korupcji i reformami systemowymi, wymaganymi nie tylko przez Stany Zjednoczone, ale też Unię Europejską.

Wszystkie (pomniejsze) wymienione przeze mnie sukcesy wojskowe były dla Ukraińców zastrzykami nadziei, ale to za mało wobec trudów wojny i zmęczenia codziennością. Za mało żeby przykryć problemy wewnętrzne, korupcję i rywalizację polityków. W dodatku, wydaje się że Zełenski nie ma dobrej odpowiedzi na taką sytuację. Podobnie jak to było jeszcze przed wojną, z najwyższym trudem przychodzi mu przyznanie się do błędu.

Do tej pory tak prezydent jak i jego otoczenie, doskonale dawało sobie radę w panowaniu nad narracją. Brak nowej historii do opowiedzenia publice powoduje ogromny dysonans. Narastają oznaki wewnętrznej rywalizacji politycznej. W ten sposób Ukraińcy stali się więźniami własnego sukcesu wizerunkowego, co jest aktywnie wykorzystywane przez rosyjski aparat propagandowy do kreowania obrazu klęski oraz bezsensowności dalszego oporu, a co za tym idzie, dalszego pomagania Ukrainie.

Problemem jest też zmiana priorytetów w globalnej polityce międzynarodowej. Z początku największym obciążeniem dla „sprawy ukraińskiej” była seria plebiscytów wyborczych (w tym w Polsce i na Słowacji), ale też błędów popełnianych przez Kijów w polityce zagranicznej (m.in. nieudana wyprawa do USA i wystąpienie na forum ONZ). W ostatnim czasie uwagę wszystkich zaabsorbował wybuch izraelsko-palestyńskiej wojny, która może zdestabilizować cały Bliski Wschód. Fakt ten zepchnął temat zmagań na Ukrainie na drugi plan, stawiając Kijów przed koniecznością walki o uwagę polityków i zachodnich społeczeństw.

Dodatkowo, sytuację komplikuje walka polityczna w amerykańskim establishmencie prowadząca do przepychanek w sprawie przyznania kolejnego pakietu amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Pomoc ta jest absolutnie zasadnicza dla podtrzymania ukraińskich zdolności wojskowych, a może stanąć pod znakiem zapytania jeśli wybory prezydenckie w listopadzie 2024 roku ponownie wygra Donald Trump, co w tej chwili nie jest wykluczone.

Kijów stoi przed trudnym zadaniem. Musi dokonać przyspieszonych reform wewnętrznych udowadniając dojrzałość polityczną, jednocześnie odzyskując panowanie nad narracją. Armia może jeszcze wykorzystać posiadane zasoby do przełamania rosyjskich linii korzystając z faktu, że Władimir Putin nie chce zwiększać poboru przed planowanymi na marzec 2024 roku wyborami prezydenckimi. Rosyjskie dowództwo nadal popełnia te same błędy w działaniach zaczepnych, doprowadzając do niewspółmiernie wysokich strat. Jest to słabość, którą da się wykorzystać ale aby to było w ogóle możliwe ukraiński sztab musi pokonać swoje własne ograniczenia, do których należą deficyty w planowaniu i dowodzeniu większymi ugrupowaniami.

Rosjanie nie są w stanie pokonać swoich strukturalnych słabości politycznych, wojskowych i przemysłowych, o których wielokrotnie pisałem i nie chcę w tej chwili powtarzać. Rosyjska gospodarka pozostaje pod presją, budżet wojskowy jest zwiększany kosztem m.in. służby zdrowia, ale mimo narastających wciąż problemów wewnętrznych są zdeterminowani do kontynuowania wojny i zakończenia jej na swoich warunkach.

Tak długo jak Kijów posiadać będzie zachodnie wsparcie wojskowe i finansowanie, działając z rozwagą, jest w stanie osiągnąć sukces na froncie, ale ma na niego znacznie mniej czasu niż jeszcze na wiosnę tego roku. Bez zademonstrowania zdolności do przeprowadzenia reform i wygrania wojny, zmuszany będzie do podjęcia negocjacji, które w efekcie muszą prowadzić do ustępstw.


Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę: buycoffee.to/globalnagra

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *