Podsumowanie roku 2023

Za nami kolejnych kilkanaście burzliwych miesięcy globalnego rozchwiania. Pora spojrzeć wstecz na wydarzenia. Odniosę się tylko do tych, o których sam pisałem, konfrontując je z prognozą opublikowaną w grudniu 2022 roku. Zapraszam do lektury.


30-12-2023



Ubiegły rok nie należał do łatwych, choć trudno go uznać za jednoznacznie zły lub dobry. Bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że był zróżnicowany. Moja prognoza nie była tym razem tak udana, jak dwie poprzednie (w 2021 i 2022 roku), ale jednak parę spraw potoczyło się w oczekiwany sposób.

Co przewidywałem? Możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń podzieliłem na poszczególne zagadnienia.


Zacząłem od Rosji i to w jej przypadku najbardziej przestrzeliłem, choć nie z nakreśloną chronologią wydarzeń. Spodziewana ukraińska kontrofensywa doszła do skutku, mimo że z niewiadomych dla mnie względów wielu ją kwestionowało, a za swój główny cel wzięła Zaporoże. To także część komentatorów uważała za zbyt oczywiste. Wcześniej, bo jeszcze w zimie, Rosjanie spróbowali po raz kolejny zająć całe terytorium Donbasu, choć do połowy stycznia siły ukraińskie z uporem parły na linii Swatowe-Kreminna zbliżając się do jej przełamania. Błędy popełnione podczas obrony północnej flanki Bachmutu, w tym brzemienny w skutkach kontratak na Sołedar, zmusiły dowództwo do porzucenia ataków na północnej Ługańszczyźnie i wzmocnienia odcinka bachmuckiego. W tym samym czasie, Rosjanie boleśnie odbili się od ściany na Doniecczyźnie, szczególnie w okolicy Wuhłedaru.

Nie doszło do hucznie zapowiadanego przez komentariat marszu na Kijów ani żadnego innego ataku w północnych obwodach Ukrainy. Przeciwnie, to siły ukraińskie wykonały szereg rajdów na terytorium Federacji Rosyjskiej. Wtargnęły na teren obwodów briańskiego i biełgorodzkiego. Zdarzyła się też rzecz pozornie niemożliwa, a jednak przeze mnie spodziewana. Ukraińskie drony uderzyły w kopuły Kremla na chwilę przed obchodami Dnia Zwycięstwa. Ataki na Moskwę (i inne miasta zachodniej Rosji) powtarzały się jeszcze wielokrotnie w kolejnych miesiącach. Po zimie, Rosjanie utracili inicjatywę. Ostatnim akordem rosyjskich działań ofensywnych było okupione ogromnymi stratami zdobycie Bachmutu, w których pod koniec działań także Ukraińcy utracili wielu żołnierzy. Tymczasem zachodnie wsparcie wojskowe dla Ukrainy rosło, przekraczając kolejne „czerwone linie”.

Jednym z bardziej znaczących wydarzeń tego lata, było połowiczne odcięcie Krymu i poddanie go ciągłym atakom (łącznie z lądowaniem ukraińskich jednostek specjalnych), które w rezultacie doprowadziły do poważnego nadwyrężenia Floty Czarnomorskiej i odepchnięcia jej sił na wschodnie Morze Czarne. To z kolei złamało rosyjską blokadę morską, pozwalając władzom w Kijowie na wznowienie eksportu z czarnomorskich portów. Niektórym ukraińskim jednostkom udało się też zająć przyczółki na terenie donbaskich republik, kontrolowanych przez Rosjan od 2014 roku. Jednakże wszystkie te wydarzenia nie przyniosły najważniejszego, oczekiwanego rezultatu. Siłom ukraińskim nie udało się przerwać zaporoskiego korytarza lądowego, ani na tyle wyniszczyć rosyjskiego potencjału aby doprowadzić do załamania obrony. Nawet pomimo wysokich strat zadawanych w pierwszej połowie roku, oraz uporczywego ostrzeliwania rosyjskich sztabów i logistyki. Podzielenie działań na trzy główne kierunki, osłabiło potencjał ofensywny ukraińskich sił zbrojnych, nie pozwalając na uzyskanie przełamania linii.

O popełnionych błędach i niewykorzystanych szansach pisałem więcej w podsumowaniu pt. „Porażka kontrofensywy”, a w tym miejscu podkreślę jedynie, że Rosjanie przynajmniej dwukrotnie znaleźli się w sytuacji krytycznej z punktu widzenia militarnego. Po raz pierwszy pod koniec czerwca, a następnie w sierpniu, czego jednak siłom ukraińskim nie udało się wykorzystać, a front został z niemałym trudem przez Rosjan ustabilizowany. Ważniejsze wydaje mi się jednak co innego.

Rosnące niezadowolenie wśród armii oraz rozchwianie kremlowskiego systemu władzy zwieńczone buntem Prigożyna i marszem na Moskwę, nie zostało odpowiednio wykorzystane m.in. z powodu zachowawczej postawy Waszyngtonu, który poza uspokojeniem samego Putina, miał także zabronić siłom ukraińskim jakichkolwiek działań mogących pogorszyć sytuację. Ostrożność ta widoczna była także w opóźnieniach z przekazaniem amunicji kasetowej, pocisków ATACMS czy wreszcie rozpoczęciu szkoleń na samolotach F-16. Każdorazowo, słabe tempo tego procesu tłumaczone było obiektywnymi przeszkodami technicznymi, jednakże argumentacja ta stoi w sprzeczności z faktami. Wstrzymywanie się z decyzjami politycznymi, opóźniało moment rozpoczęcia przygotowania do przekazania uzbrojenia, a same pociski dostępne były „od ręki” w magazynach amerykańskiej armii.

Przyznam szczerze, że taka postawa prezydenta Joe Bidena (bo głównie o nim mowa) była dla mnie zaskoczeniem. Nie tylko dlatego, że jak dotąd sukcesywnie zwiększano zarówno skalę jak i zakres pomocy. Moje zdziwienie bierze się z faktu, że wobec narastającego konfliktu z Chinami, oraz bardzo trudnej sytuacji polityczno-społecznej w samych Stanach Zjednoczonych, zdecydowane rozstrzygnięcie rosyjsko-ukraińskiej wojny było w interesie tak samego prezydenta (w perspektywie walki o drugą kadencję), jak i kraju. Zaangażowanie w kilka konfliktów na raz jest w dzisiejszych realiach ponad amerykańskie siły. Dodatkowo, z punktu widzenia USA, do osłabienia Rosji doprowadzono bardzo niskimi kosztami, wobec czego nadal pozostał duży margines do wykorzystania, chociażby pod postacią Lend Lease Act. Zaniechania te zemściły się w końcówce roku, gdy uwagę Amerykanów zaabsorbował wybuch izraelsko-palestyńskiej wojny, a Kongres znalazł się w negocjacyjnym impasie, zawieszając przegłosowanie kolejnego pakietu pomocowego dla Kijowa. To z kolei po raz kolejny postawiło amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa pod znakiem zapytania, co może mieć zgubny wpływ na postrzeganie Waszyngtonu przez sojuszników. Biały Dom zupełnie otwarcie nawoływał Republikanów do przegłosowania ustawy, argumentując że pozostawienie Ukrainy samej spowoduje w niedalekiej przyszłości konieczność bezpośredniego amerykańskiego zaangażowania w Europie przeciwko agresywnej Rosji, przyznając się tym samym do błędnej polityki.

Podsumowując. Ukraina zagrała o najwyższą stawkę na Zaporożu chcąc rozstrzygnąć wojnę jeszcze w tym roku, ale doznała porażki. Przekonany byłem, że do przerwania korytarza jednak dojdzie, mimo ewidentnej rosyjskiej taktyki „opóźniania za wszelką cenę”. Pomyliłem się w tych rachubach, podobnie zresztą jak choćby szereg dowódców zachodnich i ukraińskich, którzy planowali operację. W związku z tym, konflikt przechodzi w stan zawieszenia, o czym pisał głównodowodzący ukraińską armią gen. Załużny, a co wymieniłem jako ewentualny niekorzystny rezultat w prognozie. Wyjście z impasu wymagać będzie całkiem nowego podejścia i wyeliminowania wszystkich zaobserwowanych niedomagań i błędów.

W chwili obecnej obie armie uległy na tyle dużemu wyczerpaniu, że nie są w stanie przeprowadzić działań w skali operacyjnej czy strategicznej, mogących przechylić szalę zwycięstwa w którąkolwiek ze stron. Co prawda, Rosjanie pod sam koniec roku odzyskali inicjatywę przechodząc do działań zaczepnych, ale ich skala pozostaje relatywnie niewielka. Postępy związane są z wystąpieniem ukraińskiego głodu amunicyjnego, który jest bezpośrednim efektem przedłużającego się impasu politycznego Zachodu. Brak dostaw pocisków artyleryjskich, choćby krótkotrwały (moim zdaniem impas zostanie przełamany) wymusza skracanie frontu. Niezależnie od stanu „na dzisiaj”, czeka nas dogrywka po wzmocnieniu potencjału. Uważam, że wojna nie jest rozstrzygnięta, a przegrana Rosji jest nadal realną perspektywą, jakkolwiek oddaloną w czasie.

Potwierdzone przewidywania:
+ kontrofensywa na Zaporożu
+ zwiększone dostawy zachodniego sprzętu (w tym przełamanie kolejnych tabu)
+ wyczerpanie stron
+ rosyjskie natarcia ograniczone do Donbasu, bez ataku na Kijów
+ uderzenia ukraińskie na Moskwę i tereny FR

Błędne przewidywania:
– przerwanie korytarza zaporoskiego
– w efekcie przegranie wojny przez Rosję w 2023 r. i zakończenie konfliktu
– jedynie czasowe i symboliczne wkroczenie sił. ukr. na Krym i terytorium republik

Rosyjsko-ukraińska wojna powoduje konsekwencje wykraczające daleko poza granice Federacji Rosyjskiej czy Ukrainy. Następstwem rosyjskiej porażki na froncie byłoby rozchwianie Białorusi i walka o kontrolę nad nią. Mimo, że Aliksander Łukaszenka starał się wielokrotnie balansować swoją pozycję wobec Moskwy m.in. kontaktami z Chinami, oraz dość niespodziewanym zaangażowaniem w mediacje podczas buntu Prigożyna, inkorporacja Białorusi w struktury ZBiR postępowała w najlepsze, owocując całkowitą podległością wobec Kremla. Ten rok w zasadzie zakończył proces przejmowania przez Rosjan kontroli nad białoruską armią. Zwieńczyło go porzucenie statusu państwa bezatomowego i dyslokacją rosyjskiej broni jądrowej.

W chwili puczu Wagnerowców, dało się zaobserwować aktywizację białoruskiej opozycji wzywającej do zdecydowanych działań przeciw Łukaszence (także w kontekście broni jądrowej). Z kolei pułk Kalinowskiego wezwał Białorusinów do oczekiwania na sygnał do rozpoczęcia powstania. Ostatecznie jednak, odzyskanie kontroli nad wydarzeniami przez Kreml zakończyło się jedynie czasowym „internowaniem” Wagnerowców przez Mińsk, oraz uspokojeniem sytuacji. Perspektywa na walkę o Białoruś, jest ściśle skorelowana z tym co dzieje się na Ukrainie, dlatego także ona ulega oddaleniu.

+ postępująca dominacja Kremla

– walka o kontrolę nad Białorusią

Nieco tylko dalej na południe, sytuacja rozwinęła się zgodnie z oczekiwaniami. Słabnąca Rosja, szukająca możliwości destabilizacji NATO`wskiego zaplecza, postarała się o wywołanie niepokojów na Bałkanach. Dzięki zależnej od Rosji Serbii, do zaognienia sytuacji doszło w kosowskiej Mitrowicy, a także w zamieszkanej przez Serbów części Bośni i Hercegowiny. Nie brak było prowokacji grup zbrojnych oraz mobilizacji sił po obu stronach granicy. Presji poddawana też była Mołdawia. Pod koniec roku obserwujemy jeszcze antyrządowe protesty w Belgradzie. Wymierzone w prezydenta Vučića i jego partię SNS, których oskarża się o sfałszowanie wyniku wyborów, mają niewielkie szanse by doprowadzić szybkiego politycznego przełomu, ale pokazują rosnące niezadowolenie sporej części społeczeństwa.

Faktem jest, że wszystkie, kremlowskie próby wywołania chaosu spełzły na niczym. Co więcej, jedynie zmobilizowały Europę do bardziej zdecydowanego działania w sprawie wstąpienia państw Bałkanów Zachodnich w struktury Unii Europejskiej. Przy tej okazji poprawiono perspektywy także dla Gruzji, trochę na wyrost. Mimo powtarzających się protestów przeciw prorosyjskim władzom, rządząca większość w Tbilisi robi wiele aby pozostać u steru po planowanych na 2024 rok wyborach parlamentarnych. Jest to jeden z powodów, dla których skazany za nadużycia władzy były prezydent Saakaszwili, pozostaje uwięziony pomimo dramatycznego pogorszenia stanu zdrowia. Według jego adwokata, polityk jest stale podtruwany, co można było zaobserwować m.in. poprzez radykalny spadek wagi (z ok. 120 kg do 64 kg). Sytuację próbowali wyjaśnić wysłani przez rząd w Warszawie polscy lekarze, jednak przeprowadzone w lipcu badanie zakończyło się skandalem dyplomatycznym. Tbilisi oskarżyło Polaków o próbę zatajonego wywiezienia próbek krwi i włosów, które jeden z lekarzy miał ukryć w bucie. Temat wyciszono.

+ rozchwianie Bałkanów przez Rosję
+ serbskie prowokacje w Mitrowicy, Bośni i Hercegowinie

+ rosnący sprzeciw wobec rządów A. Vučića
+ słabnięcie rosyjskich wpływów

Z Gruzji blisko do Armenii i Azerbejdżanu, gdzie tym razem obyło się bez niespodzianek. Wrześniowy wybuch kolejnej odsłony konfliktu o Górski Karabach ostatecznie zakończył historię tego quasi państwa. Klan karabaski poniósł całkowitą klęskę tracąc wszystko. Rosyjski Południowy Okręg Wojskowy pozostaje całkowicie zaangażowany na Ukrainie. Słabość ta została ponownie wykorzystana przez wspierane przez Turcję Baku do zajęcia reszty karabaskiego terytorium, oraz przygotowania się do przejęcia kontroli nad należącą do Armenii prowincją Sjunik, z tzw. korytarzem Zangezur, mogącym połączyć eksklawę Nachiczewanu z resztą kraju. W toku działań siły azerskie kilkukrotnie ostrzelały rosyjskich „mirotworców”, w jednym z przypadków zabijając kilku żołnierzy, w tym dwóch oficerów. Prezydent Ilham Alijew przeprosił Putina za ten „incydent”, jednakże rosyjska bezsilność była dla wszystkich ewidentna. Azerbejdżan rozegrał tę partię z dużym spokojem, napawając się łatwym zwycięstwem i zmuszając Erywań do przeprowadzenia (z góry skazanych na porażkę) negocjacji w sprawie eksterytorialności korytarza. Rosjanom pozwolono litościwie przyglądać się faktom dokonanym i oficjalnie zaakceptować już powzięte ustalenia.

Co ciekawe, postawiony przed ryzykiem pełnowymiarowej wojny premier Armenii Nikola Paszynian całkowicie odciął się od konfliktu o Karabach. Postawa ta bardzo szybko doprowadziła do upadku separatystycznej stolicy Stepanakertu, ale uchroniła armię przed niepotrzebnymi stratami i dała Paszynianowi czas na poszukanie nowych sojuszników. Jednocześnie dokonał bowiem mocno spóźnionego, ale wyraźnego zwrotu ku Zachodowi. W ocenie Erywania, Rosja zdradziła Armenię, a sojusz z nią okazał się fasadowy. W związku z czym Armenia de facto zawiesiła aktywną partycypację w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Odwołała stałego przedstawiciela, a także odmówiła udziału w szczycie odbywającym się w Mińsku. Oficjalne opuszczenie struktury jest dyskutowane i najpewniej nastąpi w przyszłości. Co więcej, Armenia zaakceptowała jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego, którego postanowienia, w tym nakaz aresztowania Władimira Putina, zobowiązana jest odtąd wykonywać. Lukę po rosyjskim wsparciu momentalnie wykorzystali Amerykanie i Francuzi. Paszynian zyskał nieco czasu, ale jego pozycja jest nie do pozazdroszczenia.

+ kolejny konflikt o Karabach i korytarz Zangezur
+ budowanie rurociągu Iğdır-Nachiczewan
+ rozpad OUBZ i odwrócenie się Armenii
+ wypychanie Rosji przez Turcję

Kreml ma też powody do obaw na Północnym Kaukazie. Październikowe, antysemickie zamieszki na lotnisku w Machaczkale, w republice Dagestanu, po raz kolejny potwierdziły jak osłabiona jest kontrola Moskwy w tym rejonie. Lokalne służby miały duże trudności z opanowaniem sytuacji, a topografia pokazuje, że protestujący z łatwością mogliby (gdyby chcieli) odciąć miasto od reszty świata blokując jedyne dwie drogi dojazdowe, a następnie przejmując urzędy. Z zainteresowaniem popatruję też na to, co dzieje się w Czeczenii. Mający kłopoty ze zdrowiem Ramzan Kadyrow nie przepuści żadnej okazji do wiernopoddańczych gestów wobec Władimira Putina, ale jednocześnie wykonuje szereg ruchów budujących potencjał podległych sobie jednostek i zwiększających jego polityczną niezależność. Jego słabo skrywane ambicje do przewodzenia muzułmańskim ludom Kaukazu, mogą przerodzić się w konkretne działania, w razie załamania się kremlowskich struktur władzy. Na razie, są to jedynie przesłanki świadczące o rosnących ruchach odśrodkowych.

+ niepokoje w Dagestanie
+ dojrzewanie do przesilenia na Północnym Kaukazie

Rosyjskie osłabienie nie jest dzisiaj żadną tajemnicą, dlatego zarówno Turcja jak i Chiny wykorzystują okazję do wzmocnienia swojej obecności w regionie. Recep Erdoğan wziął udział w pokazie azerskiego triumfalizmu, a także uroczyście inaugurował rozpoczęcie budowy od dawna planowanego rurociągu Iğdır-Nachiczewan. Zapowiedział też rychłe otwarcie korytarza Zangezur, który połączy Turcję z bratnim Azerbejdżanem. Turcja zapewne liczy, że Rosja nie przeszkodzi w tych planach, jeśli tylko Ankara dalej będzie pozwalała na tranzyt towarów do objętej sankcjami Rosji. Turecki prezydent z wyrachowaniem stawia premiera Paszyniana pod ścianą, czując że budowa wymarzonej przez niego turańskiej unii jest tuż za rogiem.

Tymczasem Pekin śmiało rozbudowuje wpływy w Azji Centralnej, co zademonstrował organizując w maju konferencję z państwami regionu. Padły na niej deklaracje wielomiliardowych inwestycji, oraz zacieśniania współpracy na wielu polach, od gospodarki, przez energetykę, kulturę po bezpieczeństwo. Uzbekistan i Kirgistan otrzymały obietnicę podłączenia do kolejowego Pasa i Szlaku omijającego terytorium Rosji. Tadżykistanowi udzielono kredytu na budowę elektrowni wodnej w wysokości 500 mln USD. Kazachstan, Uzbekistan i Turkmenistan zamierzają też dalej pogłębiać współpracę energetyczną z Pekinem. Wszystkich pięć republik otrzymało wyraźną deklarację Pekinu w sferze bezpieczeństwa, m.in. w kwestii zachowania integralności terytorialnej, co było komunikatem skierowanym także wobec Moskwy.

Wszystkie te działania pokazują wyraźną emancypację Azji Środkowej spod rosyjskich wpływów. We wrześniu Turkmenistan stanowczo odmówił Rosji możliwości podłączenia się do azjatyckiej strefy przesyłowej mimo, że doskonale wiadomo jak bardzo Kremlowi potrzebne są dodatkowe rurociągi umożliwiające sprzedaż gazu Chinom. Przykład asertywności wobec Kremla dał wcześniej Kazachstan, który coraz bardziej odwraca się od Moskwy. Kasym Żomart Tokajew zachowuje jednak dużo spokoju, nie chcąc doprowadzić do eskalacji. Jeśli wierzyć plotkom, podczas buntu Prigożyna miał być proszony o interwencję wojskową w ramach OUBZ przez szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaja Patruszewa, ale odmówił. Na razie republiki korzystają na reeksporcie sankcjonowanych towarów podwójnego zastosowania na terytorium Federacji, ale to się może zmienić. Faktem jest, że oczekiwałem prowokowania konfliktów przez Moskwę, w tym walk pomiędzy Tadżykistanem a Kirgistanem, a tymczasem stało się odwrotnie. Pekin mocno uspokoił nastroje.

+ wypychanie Rosji z Azji Centralnej przez Chiny
+ emancypacja regionu spod rosyjskich wpływów

– eskalacja między Rosją a Kazachstanem
– eskalacja między Tadżykistanem a Kirgistanem

Blisko wydarzeń w tym regionie pozostawał Iran, który pilnował granicy z Armenią i zapowiedział interwencję, w razie gdyby Azerbejdżan i Turcja postanowiły zmienić przebieg granic. W tej sprawie znalazł sojusznika w Rosji, z którą pogłębia współpracę, wspierając ją przesyłanym regularnie zaopatrzeniem wojskowym (zwłaszcza dronami).

Na szczególną uwagę zasługuje też irański program jądrowy. W lutym międzynarodowi inspektorzy odnaleźli w irańskich instalacjach ślady uranu wzbogaconego do 84% (do produkcji BJ potrzebny jest 90%), mimo że oficjalnie Teheran przyznawał się jedynie do produkcji uranu wzbogaconego do 60%. W czerwcu jeden z pomniejszych przedstawicieli władz przyznał, że Iran ma techniczne możliwości do budowy broni jądrowej. W sierpniu, raport kilku służb europejskich konkludował, że Teheran przygotowuje się do pierwszego testu broni jądrowej, a Izrael zagroził prewencyjnym uderzeniem na instalacje atomowe. Ostatecznie, plany te musiały ulec zawieszeniu, z uwagi na październikowy atak Hamasu na Izrael. Choć wątpliwe aby akcja ta była przygotowana przez Teheran, zyskał on tym samym swobodę w wyborze sposobu i natężeniu ataków na Tel Awiw, przez kontrolowane przez siebie grupy zbrojne.

+ napięcie w związku z wydarzeniami na granicy z Armenią
+ normalizacja relacji z państwami arabskimi
+ kontynuowanie wygaszania konfliktu w Jemenie
+ Netanjahu czynnikiem ryzyka
+ osiągnięcie zdolności do produkcji broni jądrowej

Jednocześnie Teheran nadal dbał o relacje z Chinami, pod których patronatem zawarł porozumienie z państwami sunnickimi. Wygaszono konflikt z Królestwem Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, dzięki czemu tempa nabrał proces pokojowy mający zakończyć wojnę w Jemenie. Pekin mógł czuć się usatysfakcjonowany, ponieważ zabezpieczenie eksportu surowców z Zatoki Perskiej stanowiło gwarancję stabilnych dostaw dla Państwa Środka. Dwie kwestie zmieniły te rachuby. Po pierwsze do władzy powrócił Benjamin Netanjahu w rządzie złożonym ze skrajnych ekstremistów, co po całej serii radykalnych ruchów zantagonizowało nie tylko Palestyńczyków, ale także samych Izraelczyków i świat arabski. Po drugie, wydarzenia te doprowadziły do przesilenia i wybuchu od dawna spodziewanej nowej wojny na Bliskim Wschodzie, która zasięgiem objęła jak dotąd terytorium nie tylko Izraela i Strefy Gazy, ale też Zachodniego Brzegu, Libanu, Syrii, a w pewnym stopniu także Iraku, oraz z powodu włączenia się do walki ruchu Hutich, Jemenu. W całej sprawie można też znaleźć wątki rosyjskie, a Bliski Wschód wyraźnie odciągnął uwagę od wydarzeń na Ukrainie.

Inaczej niż w ubiegłych latach, Chińska Republika Ludowa zachowała duży spokój wobec wydarzeń na świecie. Uspokojenie w pierwszej połowie roku związane było z trudną sytuacją wewnętrzną i dostosowaniem kraju do odrzucenia polityki „zero covid”. Radykalna zmiana, miała przynieść tylko w styczniu minimum jeden milion ofiar. Dodatkowo, przedłużone o rok (w stosunku do reszty świata) obostrzenia zrujnowały małe przedsiębiorstwa oraz budżet samorządów. W związku z tym, Pekin uniknął bezpośredniego zaangażowania w jakiekolwiek konflikty i utrzymał w ryzach agresywną politykę ekspansji w najbliższym sąsiedztwie. Wywierał presję zarówno na Tajwan jak i Filipiny, wykorzystując flotę i lotnictwo, a także organizując kolejne manewry wojskowe, ale poniżej progu konfliktu. Czasowo wygasił też spór graniczny z Indiami, korzystając z faktu wystąpienia podobnych starć między Indiami a Pakistanem. Faktem jest też, że w chińskiej armii prowadzono czystki, zmieniając dowódców, a także ministrów obrony, co zniechęcało Pekin do szukania zwady.

Wszelkie agresywne działania wymierzone w USA i ich sojuszników prowadzone były przez pośredników. Zarówno Rosjanie jak i północni Koreańczycy wielokrotnie „straszyli” Koreę Południową i Japonię. Znaczące ilości pocisków artyleryjskich przekazane zostały Kremlowi przez Koreę Północną, z kolei np. chińskie transportery opancerzone Tiger zakupione zostały przez Czeczenię, a lekkie pojazdy zwiadowcze w ramach komercyjnych umów „prywatnych firm”. Jednocześnie nie ulega żadnej wątpliwości, że w układzie Rosja-Chiny, strona rosyjska sprowadzona została do roli bezpardonowo wykorzystywanego „junior partnera”. Dominacja chińskich firm na rosyjskim rynku uległa pogłębieniu, a chiński eksport na rynek rosyjski wzrósł do października o ponad 52%.

W relacjach z USA, Chiny pozostały asertywne, ale nie odważyły się na eskalowanie wojny technologicznej mimo trwającej strukturalnej rywalizacji. Pod koniec roku doszło nawet do próby normalizacji relacji z Waszyngtonem, ale na twardych warunkach. Chodziło bardziej o utrzymanie komunikacji niż jakikolwiek przełom. Ogólnie, Pekin może zamknąć kończący się rok dodatnim bilansem, ale niepokój Xi Jinpinga na pewno budzą wydarzenia na Bliskim Wschodzie, które komplikują sytuację i grożą zniweczeniem prowadzonej pod chińskim patronatem normalizacji.

+ wysokie koszty polityki pandemicznej
+ unikanie konfliktów i skupienie na problemach wewnętrznych
+ absolutna dominacja nad Rosją
+ zaangażowanie w konflikty jedynie poprzez pośredników
+ rozbudowa wpływów w Azji Centralnej i na B. Wschodzie
+ presja na Tajwan i Filipiny, ale poniżej progu otwartego konfliktu

napięcia na granicy z Indiami
– odpowiedź na sankcje technologiczne

Na koniec zostaje nam Polska. Wbrew pompowanej narracji przekonany byłem, że zgodnie z oczekiwaniami solidnych ekonomistów, w naszym kraju spadnie inflacja, a razem z nią stopy procentowe, a także wzrośnie produkcja. Pewien też byłem, że nie dojdzie do wypłaty środków z KPO, a wbrew temu co mówił ówczesny rząd, żadne ustalenia z Brukselą nie przyniosą efektu i konflikt będzie trwać w najlepsze. Potwierdziło się niestety obawy, że wstrzymano także wypłatę funduszów spójności, co było niedobrym precedensem.

Jednocześnie kontynuowane były rekordowe zakupy wojskowe, polska armia otrzymała nowy sprzęt, a percepcja Warszawy nadal kształtowała politykę wschodnią Zachodu. Także w tym mniej przyjaznym wydaniu, gdy dochodziło do blokowania ruchu towarowego. Za tym przykładem każdorazowo podążały inne państwa regionu. Niestety, relacje Warszawy z Kijowem uległy w drugiej połowie roku znacznemu ochłodzeniu, co widoczne było tym bardziej, im bliżej było do wyborów parlamentarnych, którym podporządkowano politykę zagraniczną. Mimo wszystko, nadal przekazywaliśmy Ukrainie kolejne partie sprzętu wojskowego i innego rodzaju pomoc. Mogliśmy też obserwować działania rosyjskiej agentury i prób sabotażu infrastruktury krytycznej. W sierpniu ABW rozbiła rosyjską siatkę szpiegowską, ale politycy o prorosyjskich zapatrywaniach pozostali w zasadzie bezkarni, a wojna informacyjna uległa jedynie wzmocnieniu.

+ spadek inflacji i stóp procentowych, wzrost produkcji
+ dalsze wzmocnienie armii i kolejne zakupy
+ rosyjska agentura i sabotaż infrastruktury
+ wstrzymanie KPO, funduszu spójności, konflikt z Brukselą


Tyle na temat podsumowania ubiegłorocznych wydarzeń. Najbardziej żal mi zmarnowanej szansy na wygranie wojny jaką miały Ukraina i Zachód, bo to oznacza przedłużenie konfliktu w cieniu narastających trudności powodowanych destabilizacja globalnego porządku międzynarodowego. Wbrew pozorom, sytuacja Ukrainy sama w sobie nie jest taka zła, jeśli kontynuowana będzie zachodnia pomoc. To od początku był warunek konieczny utrzymania jej w walce.

Zauważmy, że od obaw o upadek Kijowa i całego państwa, przeszliśmy do rozmów o całkowitym pokonaniu rosyjskiej armii. Kto w lutym 2022 roku przypuszczałby, że pod koniec 2023 roku Ukraina dysponować będzie np. czołgami M1 Abrams, wozami M2 Bradley, czy samolotami F-16? Kto prognozował uderzenia dronów na Kreml i Moskwę? Myślę, że niewielu. Nie mówimy więc już o przełamywaniu barier, a zwiększeniu skali działań, zacieśnianiu sankcji i kontynuacji wsparcia.

To prawda, że w sprawie rosyjskiej przegranej postawiłem jednoznaczną i wyrazistą tezę. Absolutnie się tego nie wstydzę, a co więcej, nadal uważam ten cel za w pełni osiągalny, ze wszystkimi następstwami takiego wyniku wojny, o których wielokrotnie wspominałem. Myliłem się jednak uważając, że dojdzie do tego już teraz, nawet jeśli sukces był blisko. Rzeczywistość weryfikuje wszelkie tezy i tak ma być. Z pokorą akceptuję jej wyroki. Co nie powinno i nie powstrzyma mnie przed stawianiem kolejnych tez. To właśnie przez taką publicystykę wiedzie droga do zrozumienia świata i przygotowania się na to, co niesie nam przyszłość. Od początku za cel stawiałem sobie pobudzanie Czytelników do myślenia i zamierzam dalej trzymać się tej zasady.

Zachęconych tą deklaracją zapraszam do lektury kolejnego tekstu, w którym naszkicuję prognozę wydarzeń na nadchodzący rok 2024.


Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę: buycoffee.to/globalnagra

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *