Po co Duda pojechał do USA?

W obecnej sytuacji międzynarodowej, Polska zmuszona jest do balansowania pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Europą, w sposób który maksymalnie wzmocni nasze bezpieczeństwo.
24-02-2025
W minionym tygodniu (19-22.02.2025) odbył się CPAC (Conservative Political Action Conference), coroczny kongres urządzany przez amerykańskich konserwatystów, podczas którego wymieniają się poglądami, kształtują i umacniają aktualną agendę polityczną.
W tym roku skupił się na celebracji sukcesu wyborczego Donalda Trumpa oraz jego środowiska, toteż wzięło w nim udział wielu przedstawicieli MAGA, a więc najbardziej oddanych zwolenników obecnego prezydenta, będących jednocześnie gorącymi orędownikami radykalnych zmian w polityce Stanów Zjednoczonych, tak wewnętrznej jak i zewnętrznej.
Środowisko to nie jest typowym stronnictwem politycznym. Przeciwnie, tworzący je ludzie to rewolucjoniści, domagający się zmiany dotychczasowych schematów, sięgający wręcz do fundamentów amerykańskiej państwowości. Poczynając od gospodarki, przez prawo, kulturę, po politykę zagraniczną. Z charakteru i filozofii postępowania bliżej im do rewoltujących bolszewików, niż np. kultury zmian społeczno-obyczajowych drugiej połowy XX wieku.
Ta radykalność i nieufność w stosunku do dotychczasowego establishmentu oraz mediów, czyni tę grupę wyjątkowo zamkniętą, a także podatną na wpływ informacyjny, który zgodny jest z tezami rosyjskiej propagandy, a to realnie przekłada się na postrzeganie świata przez Donalda Trumpa. Temu służyła ofensywa dyplomatyczna polskich polityków podczas ostatniej wizyty w USA.
Bańki informacyjnej MAGA nie da się przekłuć na odległość, bez nawiązania osobistych relacji. Dlatego dotarcie do tych ludzi, nawiązanie z nimi kontaktu, to najlepszy sposób na to, aby spróbować zmienić ich optykę na taką, która sprzyjać będzie polskim interesom.
Stąd oprócz prezydenta Andrzeja Dudy i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, w różnych spotkaniach brali udział szef Agencji Wywiadu Paweł Szota oraz Radosław Kujawa sekretarza stanu w KPRM (były szef SWW), a swoje niezależne wystąpienie w trakcie konferencji miał były premier Mateusz Morawiecki (obecnie szefujący grupie ECR w Parlamencie Europejskim).

Podobnie postępowali politycy z innych krajów. Na konferencji obecni byli liderzy konserwatystów z całego świata. Osobiście przybył na nią m. in. prezydent Argentyny Javier Milei, szef hiszpańskiego VOX Santiago Abascal, przewodnicząca europarlamentarnej grupy Patriotów dla Europy (PfE) Kinga Gál, a swoje wirtualne wystąpienie miała premier Włoch Giorgia Meloni.
Tak liczna reprezentacja powinna nam wiele mówić o wadze tej imprezy dla budowania relacji z nową partią władzy, która może zdominować amerykańską politykę nie tylko na najbliższe cztery lata, ale znacznie dłużej. Nie tak dawno, podobne zgromadzenie w Hiszpanii i obecność na nim premiera Mateusza Morawieckiego była przyczyną ostrej krytyki. Dzisiaj mamy analogiczną sytuację, jednak oprócz polityków PIS, w wydarzeniu biorą udział także politycy obecnie rządzącej koalicji.
Tak jak wcześniej zarzut prorosyjskości stawiano Zjednoczeniu Narodowemu i Alternatywie dla Niemiec (zresztą nie bez przyczyny), tak teraz definicję tę wydają się wypełniać członkowie MAGA. Faktem jest, że Polska oparła swoje bezpieczeństwo na potędze Stanów Zjednoczonych, dlatego dzisiaj nie może i nie powinna uchylać się od rozmów i prób kontynuowania współpracy z nową administracją. W wariancie minimum, jest to także próba wybadania prawdziwych intencji nowej administracji.
To oznacza także przyjęcie na siebie ryzyka porażki lub despektu. Do tej kategorii zaliczam ponad godzinne spóźnienie Donalda Trumpa na krótkie spotkanie z Andrzejem Dudą, czy innego typu zgrzyt, jakim było zaklejenie przez organizatorów napisów w cyrylicy widniejących na przewiezionym przez min. Sikorskiego kadłubie drona szahid, tak by fakt jego rosyjskiego pochodzenia nie był nadmiernie eksponowany.

Podobne spotkanie w kuluarach konferencji, jak to z prezydentem Dudą, odbył z Trumpem prezydent Argentyny Milei, jednakże nie udało mi się znaleźć w mediach żadnej informacji na temat jak długo trwało. Nie znalazłem też wyrazów oburzenia w argentyńskiej prasie. Argentyńczyk jest gorącym zwolennikiem polityki Donalda Trumpa, choć tak jak Polacy, stoi na pozycji zdecydowanie antyrosyjskiej.
Tak naprawdę najgłośniejszą sprawą w mediach, poza tym co mówił Donald Trump, było odwołanie wystąpienia przez lidera francuskiego Zjednoczenia Narodowego Jordana Bardellę, co miało być protestem przeciwko wykonanemu przez Steve’a Bannona gestu przypominającego narodowo-socjalistyczne pozdrowienie z wyciągniętą na wprost dłonią. To pokłosie podobnego salutu zrobionego w styczniu przez Elona Muska, nota bene także obecnego na CPAC.
Podsumowując, cieszy mnie, że oficjalna polska delegacja, mimo ewidentnych podziałów politycznych, zachowała jedność prezentując wspólne stanowisko, widzenie świata, a przy okazji promując wizerunek Polski jako stabilnego sojusznika. To się udało, skoro zarówno Duda jak i Sikorski otrzymali brawa od uczestników konferencji. Polacy byli słownie fetowani także przez Donalda Trumpa, a informacje o odbytych spotkaniach promowano na stronach Białego Domu, a także indywidualnie na profilach społecznościowych amerykańskich polityków.
Nie zmienia to jednak faktu, że gesty te nie stanowią szczególnie istotnej waluty w relacjach międzynarodowych i nie powinniśmy przykładać do nich większej uwagi. Uważam, że o ile polski głos był słyszany, o tyle nie ma on przełożenia na postępowanie Waszyngtonu. Tym razem nie udało się nakłonić Donalda Trumpa do zmiany sposobu postępowania, tak jak to było rok temu gdy rozmowy przyniosły wydanie zgody na odblokowanie amerykańskiej pomocy w Kongresie.
Spór między Trumpem a Zełenskim będzie musiał wybrzmieć do końca. Ani Zełenski nie zamierza specjalnie ustępować, ani oferta Trumpa nie wydaje się w żaden sposób atrakcyjna, przypominając raczej próbę wymuszenia niż kontrakt handlowy. Strony co prawda informują, że porozumienie jest już bliskie, ale można mieć wątpliwości czy jest tak naprawdę. Co gorsza, stopień zdominowania nowej administracji przez rosyjską optykę i narrację zagraża naszym żywotnym interesom i powinien (jeśli jeszcze to się nie stało) zapalać w Warszawie czerwone lampki.
Po powrocie prezydent Duda zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie podsumowano wyniki podróży, oraz wymieniono poglądy na obecną sytuację. Mam nadzieję, że z podróży tej wyciągnięte zostaną właściwe wnioski. Mimo, że jak na razie nie mamy powodu do narzekań, bo też nie ma żadnego komunikatu aby amerykańska obecność w Polsce miała być ograniczana, a wręcz przeciwnie, może zostać zwiększona, to należy stwierdzić, że Stany Zjednoczone przestały być wiarygodnym sojusznikiem.
Rozumiem, że na potrzeby marketingu politycznego można dalej zapewniać o trwałości amerykańskich gwarancji. To nawet dobre podejście, bo nie powinniśmy stawiać się w opozycji do USA, ani wchodzić z Trumpem w otwarty spór, przynajmniej nie bez istotnego powodu. Nasza rola łącznika między Ameryką a Europa pozostanie ważna, pozwalając łagodzić napięcia. Możemy stać się języczkiem u wagi i na tej podstawie załatwiać ważne dla Polski interesy.
Natomiast w skrytości gabinetów musimy dywersyfikować sojusze i przystąpić do przebudowy naszej polityki bezpieczeństwa, bo nieobliczalność Białego Domu stanowić będzie zagrożenie, którego nie wolno nam zignorować. Ale to już temat na kolejny artykuł.
Globalna Gra jest wspierana przez Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ
Możesz też postawić mi kawę:
1 komentarz
Tomson · 2025-02-25 o 12:10
Trumpa na szczęście za 4 lata już nie będzie jako prezydenta, a ponieważ ma swoje lata więc zawsze jest szansa, że oszołom zdechnie wcześniej.