Plan Budanowa

Przyglądając się wydarzeniom na froncie często tracimy z oczu to, co dzieje się w jego cieniu.


30-08-2023



Tymczasem w ostatnich tygodniach, kierowany przez gen. Kiryło Budanowa ukraiński wywiad wojskowy (GUR) coraz śmielej poczyna sobie nie tylko na terytoriach okupowanych, ale też na Krymie, czy w sercu Federacji Rosyjskiej.

Co łączy nękające Moskwę drony z lądowaniem ukraińskich komandosów na krymskim wybrzeżu?

Odkąd na początku maja dwa pierwsze bezzałogowce eksplodowały ponad kopułami Kremla, minęły już cztery miesiące. W tym czasie widok ukraińskich dronów swobodnie przelatujących nad głowami mieszkańców Moskwy stał się codziennością (artykuł The Moscow Times).

Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni (18, 22, 23, 26, 28.08), drony kilkukrotnie przedarły się przez obronę przeciwlotniczą uderzając w budynki położone w samym centrum miasta, w tym biurowce wynajmowane przez ministerstwa.

Ataki te spowodowały częściową ewakuację pracowników, a także każdorazowo wstrzymywały pracę moskiewskich lotnisk – Szeremietiewo, Domodiedowo i Wnukowo. Jakby tego było mało, wydaje się, że często są przechwytywane nad dzielnicami zamieszkanymi przez rosyjską elitę. Znana propagandystka i szefowa RT – Margarita Simonjan skarżyła się ostatnio, że niedaleko jej domu spadł już drugi dron na przestrzeni tygodnia.

W tym samym czasie dużo poważniejsze uderzenia wykonane zostały na lotniska wojskowe pod Nowogrodem, Kurskiem i Kaługą. W jednym z nich zniszczony został bombowiec strategiczny Tu-22M3. Straty miały być większe, ale tylko część z nich udało się potwierdzić zdjęciami satelitarnymi lub komentarzami z rosyjskiej blogosfery. Faktem jest, że naloty wykonywane przez lotnictwo strategiczne stały się rzadsze, a same maszyny przebazowano wgłąb terytorium Rosji. Ataki te skutecznie przeszkodziły w prowadzeniu bombardowań ukraińskich miast.

Płonący rosyjski Tu-22M3. Źródło: The MilitaryLand

Podobny skutek odniosły uderzenia wykonane za pomocą dronów powietrznych i morskich wobec Krymu oraz Floty Czarnomorskiej. Nękanie półwyspu zmusiło rosyjską flotę do przesłonięcia wejść do portów barierami, oraz do wystawienia pikiet złożonych z mniejszych okrętów, które nieustannie patrolują wybrzeże. Ataki z morza stały się rzadsze.

Co więcej, na bezpośrednim podejściu do filarów Mostu Kerczeńskiego (sądząc po zdjęciach satelitarnych) zatopiono niewielkie jednostki, prawdopodobnie barki, które mają zawęzić pole ewentualnego ataku (pisał o tym analityk H.I. Sutton). Zagrożenie uderzeniem, oraz konieczność prowadzenia remontu po poprzednich uszkodzeniach, co i rusz powoduje przestoje w ruchu przez przeprawę.

Różnorakie problemy z transportem (regularnie rażone są linie kolejowe i mosty w rejonie przesmyku na kontynent), koszty prowadzonych działań wojennych oraz niewystarczająca produkcja na rynek wewnętrzny doprowadziły do powstania deficytów paliwowych w południowych regionach Rosji, w tym szczególnie na Krymie.

Warto przy tej okazji wspomnieć, że wcześniejsze trafienie tankowca „Sig” stało się dowodem na istnienie zagrożenia dla frachtu płynącego z rosyjskich portów czarnomorskich, a wobec tego podrożyło koszt ubezpieczenia dla statków zajmujących się eksportem rosyjskiej ropy przez Morze Czarne, z 1% wartości frachtu, do nawet 1.25%, co przy tankowcu kategorii Suezmax oznacza koszt wyższy o 200.000 USD na transport, o czym pisał Reuters.

Jednakże, mimo zastosowanych obostrzeń siły ukraińskie nadal są w stanie skutecznie razić cele na Krymie. Jednym z głośniejszych wydarzeń było uderzenie w pobliżu miejscowości Olenewka na Półwyspie Tarchankuckim, na którym znajdują się instalacje radarowe oraz chroniące je baterie obrony przeciwlotniczej. W wyniku uderzenia wykonanego rzekomo za pomocą pocisku rakietowego „Neptun” w dniu ukraińskiego Święta Flagi zniszczony został system S-400.

Chwilę później, w nocy Dnia Niepodległości (24.08) na pobliskich plażach wylądowali ukraińscy komandosi, prawdopodobnie w liczbie 20. Ich obecność była wyraźną demonstracją, którą uwieczniono na nagraniach GUR, krótko później opublikowanych w internecie. Specjalsi wdali się w strzelaninę z nielicznymi rosyjskimi czujkami, po czym bez strat wsiedli na pontony motorowe i odpłynęli.

Dzień później drony trafiły w koszary 126 Brygady Obrony Wybrzeża oraz 8 Pułku Artylerii w miejscowości Perewalne pod Symferopolem. Coraz częściej uderzenia wykonywane są nie przez pojedyncze egzemplarze, ale przez roje od kilku do kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu sztuk na raz. Władze Krymu informowały o przechwyceniu, tylko jednej nocy (25.08), 42 dronów. Celem miało być jedno z lokalnych lotnisk.

Jednakże już w nocy z 29 na 30 sierpnia Ukraina przyprowadziła największy dotychczas atak lotniczy z wykorzystaniem dronów. Uderzono równocześnie w sześć regionów Federacji Rosyjskiej oraz Krym.

W Pskowie trafione zostało lotnisko (miasto jest siedzibą 76 Dywizji Powietrznodesantowej) w wyniku czego zniszczono/uszkodzono 2-4 (może więcej) samoloty transportowe IŁ-76 oraz 1 bombowiec Tu-22. Uderzone zostały także koszary 2 Brygady GRU. W Briańsku porażona została siedziba firmy Kremnij EL, jednej z niewielu (i największej) rosyjskich spółek zajmujących się produkcją elektroniki dla wojska (m.in. rakiet Iskander). Ponownie wstrzymano ruch na moskiewskich lotniskach. Rosyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło obecność dronów (wg komunikatu wszystkie zestrzelono) w obw. pskowskim, briańskim, kałuskim, orelskim i riazańskim (depesze TASS). Nagrania sugerują jednak, że z nalotem walczono także nad krymskim Sewstopolem.

Jak często w takich przypadkach, Kreml wystosował odpowiedź pod postacią nalotu wykonanego dronami Szahid w towarzystwie kierowanych pocisków rakietowych. Rano 30 sierpnia, ukraińskie Ministerstwo Obrony poinformowało o zestrzeleniu 28 rakiet CH-55/101 oraz 15 dronów. Aktualne szacunki GUR określają miesięczną produkcję rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego na ok. 100 pocisków rakietowych różnego typu (Ch-101, Kalibr, Iskander itd.) przy relatywnie niskich stanach magazynowych, co na dobrą sprawę czyni każdy większy atak rakietowy kosztownym przedsięwzięciem.

Ale długie ręce GUR zdają się sięgać także głęboko w same struktury Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Niedowierzanie Rosjan spowodował pośrednio ujawniony przez nich samych przypadek dezercji jednego z rosyjskich pilotów na Ukrainę. Pilotowany przez niego śmigłowiec Mi-8, wiozący części do myśliwców Su-27 i Su-30 niespodziewanie zmienił kurs lądując po ukraińskiej stronie granicy w obwodzie charkowskim.

Rosjanie zakładali pomyłkę, jednakże GUR opublikowało zdjęcia oraz opis prowadzonej przez kilka miesięcy operacji, która według wywiadu polegała na pozyskaniu przychylności pilota (za 500 tys. USD), wywiezieniu jego rodziny z Rosji, a na samym końcu przejęciu maszyny w stanie nienaruszonym. Dwóch nieświadomych układu załogantów podobno wyeliminowano.

Oczywiście, GUR działa też na terytoriach okupowanych. Szczególnie interesujące są powtarzające się doniesienia o wysadzaniu ukraińskich desantów na lewym brzegu Dniepru. Wydaje się, że komandosi uczynili z tego swoją specjalność, choć nie brak też informacji o np. zamachach na członków okupacyjnej administracji, czy uderzeniach w cele wojskowe jak tymczasowe koszary podlegającej pod Rosgwardię jednostki Achmat w Energodarze. Tego typu zadania na terytoriach okupowanych są często realizowane przez członków ruchu oporu, których praca jest nadzorowana i koordynowana przez GUR.

Wszystkie powyższe informacje, przekonują mnie, że Budanow nie rzucał słów na wiatr mówiąc o wejściu ukraińskich żołnierzy na Krym jeszcze w tym roku. Lądowanie niewielkiej grupy można w tym kontekście uznać za symbol, który w połączeniu z wydarzeniami na froncie może stać się zwiastunem przyszłych działań.

Mimo braku własnego lotnictwa strategicznego, Ukraina jest w stanie z powodzeniem dokonywać nalotów głęboko na teren Federacji Rosyjskiej, z dala od własnych linii. Ma to wymiar psychologiczny, ale także czysto wojskowy, ponieważ ataki te powodują konkretne, kosztowne zniszczenia, podczas gdy wartość użytych dronów pozostaje niewielka w stosunku do klasycznych systemów napadu powietrznego.

Wszystko to dzieje się w cieniu zmagań na froncie, które właśnie weszły w decydującą fazę. Jestem przekonany, że obecne wydarzenia pod zaporoskim Robotyne mają dużą szansę na przerwanie rosyjskich linii, czemu towarzyszyć będzie dalsza presja na innych istotnych odcinkach frontu – pod Wełyką Nowosiłką oraz Bachmutem.

Mapa przedstawiająca sytuację taktyczną w rejonie m. Robotyne na Zaporożu. Autor: Andrew Perpetua

W tym kontekście, plan Budanowa zakłada wytworzenie wielowymiarowej presji, która prowadzić ma do załamania rosyjskiego morale. Trudna sytuacja na froncie, nałoży się bowiem na trudną sytuację na zapleczu. Poczucie osaczenia i wykładniczo namnażanych problemów ma spowodować zmęczenie i brak wiary w sens i powodzenie działań. Wszedł on właśnie w kluczową fazę realizacji.

Dla walczącej o przetrwanie Ukrainy wyrzucenie Rosjan z korytarza zaporoskiego to zbyt mało. Celem musi być złamanie kręgosłupa rosyjskiej armii oraz zniszczenie percepcji jakiejkolwiek szansy na wygranie wojny przez Kreml. Neoimperialny mit musi upaść nie tylko zdeptany na ukraińskich stepach, ale także poprzez odwrócenie skutków rosyjskiej aneksji z 2014 roku.

Jestem coraz bardziej przekonany do myśli, że w razie powodzenia osiągniętego na Zaporożu, celem Kijowa stanie się wkroczenie na Krym z użyciem wojsk specjalnych desantowanych z morza, a być może także z powietrza. Co ważne, sądząc po zapewnieniach Budanowa, ma to nastąpić bliskiej przyszłości. Gros wysiłków czynionych przez GUR skupiona jest moim zdaniem na przygotowaniu realizacji tego właśnie zadania.

Przy czym chciałbym rozróżnić wyzwolenie całego półwyspu, od uchwycenia na nim przyczółka. Już samo skuteczne zajęcie jakiegokolwiek krymskiego terytorium stanowić będzie przekroczenie ważnej, psychologicznej bariery i znakomity punkt wyjścia do negocjacji mających realnie przywrócić temat przynależności państwowej tego terytorium. Po przerwaniu korytarza, zburzeniu Mostu Kerczeńskiego i uchwyceniu choćby skrawka wybrzeża, Krym i tak będzie izolowany w stopniu nie pozwalającym na jego realne utrzymanie przez siły rosyjskie.

Czy tak się stanie?

Jeszcze jako szeregowy funkcjonariusz wywiadu, dzisiejszy szef służby sam brał udział w tego typu operacjach i wielokrotnie przedzierał się na Krym wykonując różnorakie zadania, od likwidacji celu po przewiezienie ładunku. W jednym z ostatnich wywiadów, na pytanie dziennikarki w jaki sposób był w stanie dostać się na Krym, odpowiedział wzruszając ramionami:

To proste, płynąłem wpław przez 8 godzin.

Czy jest ktoś bardziej kompetentny by dokonać tak śmiałej operacji?


Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę: buycoffee.to/

2 komentarze

PawelW · 2023-09-01 o 11:12

Niezwykle ciekawa analiza. Bardzo dziękuję za podzielenie się tą analizą i prognozą.

    Filip Dąb-Mirowski · 2023-09-02 o 21:11

    Dzięki!

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *