Najgorsi przyjaciele
Relacje koreańsko-japońskie nie należą do łatwych. Dwaj gospodarczy prymusi Azji, dwa tygrysy kapitalizmu i wytwórczości, bliscy geograficznie i kulturowo sąsiedzi oraz ważni amerykańscy sojusznicy w regionie. Oba państwa stanowią punkty ciężkości w pacyficznej strukturze bezpieczeństwa. A jednak dzieli je historyczna przepaść oraz wymuszona geograficznie konkurencja. Czy ta szorstka przyjaźń może przetrwać, czy też przeciwnie, ostatecznie pogrzebie amerykańskie plany pokonania Chin na Pacyfiku?
Najważniejsze tezy:
- Konflikt koreańsko-japoński jest długoterminowo korzystny dla Chin, a krótkoterminowo dla USA (i odwrotnie niekorzystny).
- Destabilizacja sojuszu amerykańskiego na Pacyfiku pozwoli Chinom na rozszerzenie strefy wpływów.
- Korea i Japonia, mimo różnic historycznych, są na siebie skazane, dlatego osiągną porozumienie. Pytanie tylko kiedy? I czy nie będzie za późno.
**W czym problem? W historii. **
Koreańczycy są wciśnięci między dwóch sąsiadów, potężne Chiny i Japonię. Wszystkie te narody wiąże tysiące lat wspólnej historii i wymiany kulturowej. Wzajemnie przejmowali od siebie zwyczaje, wynalazki, wielokrotnie wchodzili w interakcje polityczne, czasem wojny, a czasem różne fazy imperialne. Korea jednakże musiała stać się tą najbardziej elastyczną i pomysłową, jako że od przegrodzonej górami północy miała zwrócone ku lądowi Państwo Środka, a od strony morza, wojowniczą Japonię. Zajmowała więc regionalnie specyficzną „strefę zgniotu” (górzystą), ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Traf chciał, że wszelkie negatywne aspekty geopolityczne skumulowały się właśnie w XX wieku. To wtedy Cesarstwo Japonii rozpoczęło trwającą wiele lat okupację Korei. Bezlitosne japońskie rządy trwały nieprzerwanie od roku 1910 aż po 1945, kiedy to na tereny Półwyspu Koreańskiego od północy wkroczyły wojska radzieckie, a od południa amerykańskie. Musiało minąć kilkanaście kolejnych lat nim sytuacja uległa stabilizacji. Po wojnie powstały dwa państwa – komunistyczna Koreańska Republika Ludowo Demokratyczna na północy, oraz „demokratyczna” Republika Korei na południu (faktycznie do 1988 roku wojskowa dyktatura). I to właśnie południowcy nawiązali pierwsze od półwieczna kontakty dyplomatyczne z Japończykami. W 1965 roku podpisano traktat, normalizujący relacje między oboma krajami. Jednym z warunków porozumienia postawionych przez Seul było wyrównanie strat wojennych i okupacyjnych. Przestawiona na pacyfistyczne tory Japonia wypłaciła więc 300 mln dolarów (dzisiejsza wartość ~2.4 mld) jako rekompensatę oraz kolejnych 200 mln (dzisiejsze ~1.6 mld) w ramach preferencyjnych kredytów (z rocznymi odsetkami na poziomie zaledwie 3.5% liczonymi dopiero w siedem lat po udzieleniu pożyczki). Dołożyła także 300 mln w formie pożyczek dla funduszy prywatnych, łącznie było to więc 800 mln dolarów (~6.5 mld USD w 2019). Rząd w Seulu zobowiązał się w zamian do nie wysuwania dalszych roszczeń z tego tytułu. Ruszyła współpraca, oparta także o wzajemny strach przed komunistycznymi Koreą Północną i Chinami. Z tego powodu południowcy czynnie uczestniczyli m.in. w wojnie wietnamskiej (jako sojusznik Waszyngtonu).
Jednakże już w kilka lat później, USA kierowane przez Richarda Nixona i sprawnego sekretarza Henry Kissingera dokonały zaskakującego zwrotu w polityce, otwierając się na Chiny. Ciągle rotujące rządy w Japonii miały też zmienne sympatie, czasem lewicowe. Powtarzała się sytuacja, w której Japonia, mimo nieuznawania państwowości KRLD, czyniła wobec niej pewne umizgi. Na przykład, gdy koreańscy repatrianci odsyłani byli nie na demokratyczne południe, ale na komunistyczną północ. W Tokio otwarto przychylny komunistom uniwersytet, a niektórzy politycy jeździli w odwiedziny do Pjongjangu. To zachwiało samopoczuciem nadal straumatyzowanych wojnami południowców, po raz kolejny przekładając się na relacje koreańsko-japońskie. W 1975 roku podpisano deklarację, w której prócz USA także Japonia uznawała, że bezpieczeństwo Republiki Korei ma wielkie znaczenie dla regionu. Amerykanie wiele wysiłku włożyli w zmuszenie obu państw do bliskiej współpracy. Ocieplanie stosunków trwało przez następne lata, co skumulowane zostało w końcu organizacją Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2002 roku. Na fali tego sukcesu, doszło też do krótkiej acz intensywnej wymiany kulturowej. Przebojem na ekrany japońskich telewizorów wdarł się koreański serial „Winter Sonata”, a radia opanowała muzyka tzw. k-popu (koreański pop). Popularność ta, przekonała Seul do zniesienia zakazów importowych na produkty japońskiej popkultury (anime, manga, filmy i muzyka etc.) w 2004.
Niestety, już na początku kolejnej dekady okazało się, że ledwie co nawiązana nić porozumienia jest zbyt wątła by wytrzymać napór kryzysu gospodarczego (Wielkiej Recesji) oraz jego następstw. A trzeba przy tym zaznaczyć, że Korea Południowa, z uwagi na sworzniowe, tranzytowe położenie stara się być biznesowym centrum dla całego regionu. Ponieważ przez lata, niepewne relacje z Japonią raz się ocieplały, a raz znowu ochładzały, Seul postanowił uniezależnić się od jej gospodarki. To z kolei wymagało obrócenia się także na Chiny i trudnego balansowania między skrajnie różnymi partnerami. W spokojnych czasach, związane z taką polityką animozje udawało się łagodzić, ale po kryzysie emocje wyraźnie urosły. Korea uniknęła recesji głównie dzięki eksportowi do Chin, ale Japonia już nie miała tyle szczęścia. Rozpoczął się festiwal pretensji. Spadł obrót handlowy, w tym zwłaszcza napływ japońskich turystów. W 2013 roku Korea, jako jedno z kilkunastu państw zabroniła importu ryb i owoców morza z ośmiu japońskich dystryktów położonych wokół elektrowni Fukushima (jej awaria miała miejsce w 2011 roku). W odpowiedzi Japonia zgłosiła sprawę o dyskryminację na forum WTO (co zabawne, nie wobec wszystkich pozostałych państw zakazujących importu potencjalnie skażonych ryb, ale tylko Korei).
W tym samym czasie trwały spory o historię. Koreańczycy nadal mają Japonii za złe wojenne uprowadzenia kobiet w celach seksualnych, kiedy to tysiące dziewczyn (często poniżej 14 roku życia) było regularnie gwałconych przez żołnierzy w specjalnie do tego przeznaczonych przybytkach. Japoński rząd konsekwentnie odmawia nie tylko wypłaty odszkodowań, ale nawet uznania procederu za swoją odpowiedzialność. To skomplikowana prawnie sytuacja, jako że przynajmniej deklaratywnie, roszczenia powinny zostać uznane za zaspokojone na mocy wspomnianej wcześniej umowy z 1965 roku. Mało tego, unikająca oficjalnego uznania swoich win Japonia zakładała teoretycznie prywatne fundusze, które następnie wypłacały Koreańczykom dobrowolne kompensacje, w charakterze porównywalne do wypłat np.: z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Problem w tym, że to nie Seul i oficjalne czynniki rządowe żądały pieniędzy, a ofiary zbrodni. Ofiary, które ten rząd miał spłacić, ale faktycznie wypłacił tylko niewielkie sumy w latach 1975-1977. Z punktu widzenia koreańskiego społeczeństwa , umowę z 1965 roku uważa się więc za uwłaczającą, niesprawiedliwą i oszukańczą. Na początku drugiej dekady XXI wieku trwa jeszcze schyłkowy Pax Americana i dopiero co ogłoszony przez Hillary Clinton „zwrot na Pacyfik”. Ostatecznie, przymuszony przez Amerykanów premier Shinzo Abe wystosowuje oficjalne przeprosiny skierowane do żyjących jeszcze „seksualnych niewolnic” i w ramach porozumienia z Seulem ustanawia kolejny fundusz mający wypłacić im środki. Co prawda, Japonia nadal nie uznaje swojej odpowiedzialności administracyjnej (kobietami „handlowali” cywile, a armia „tylko” korzystała), ale czyni ważny krok mający uspokoić napięcia. Oba kraje próbują utworzyć jednolity front przeciwko szalejącej pod rządami młodego Kima Korei Północnej. Podpisują nawet porozumienie dotyczące wymiany informacji wywiadowczych między armiami, tzw. GSOMIA (General Security of Military Information Act). Niemniej, relacje pozostają trudne.
**Kryzys**
W 2017 roku po wielu dniach milionowych protestów wypełniających seulskie ulice, odwołana zostaje prezydent Park Geun-hye. Korea Południowa staje się niestabilna politycznie i podatna na wszelkiego rodzaju populizmy. Trwa intensyfikacja testów rakietowych na północy zwieńczona eksplozją nuklearną. Donald Trump objeżdża Azję szukając pokojowego sposobu na przywrócenie amerykańskiej hegemonii na Pacyfiku co kończy się fiaskiem. Szczególnie, że jeszcze w styczniu 2017 roku USA grzebią umowę o wolnym handlu na Pacyfiku tzw. TTP, łamią dotychczasowy porządek. W następnym roku Donald Trump spotyka się z Kim Jong-unem, a w kolejnych miesiącach dochodzi do dużego ocieplenia między północą i południem, co nie podoba się Japonii. Ta pozostaje sceptyczna, zwłaszcza, że to nad jej terytorium przelatują kolejne rakiety balistyczne. Bilateralne rozgrywanie dyplomacji przez Waszyngton i przymuszanie sojuszników do wzięcia większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo w regionie, zmusza Tokio do militaryzacji. Niepokoi to liczący na pokój, niesiony optymizmem Seul. Ta niepewność po raz kolejny rozbudza demony przeszłości. Koreańczykom nie podobają się wizyty japońskich oficjeli w świątyni Yasukuni, gdzie czczeni są wszyscy zmarli podczas drugiej wojny światowej, także wojskowi uznani za zbrodniarzy wojennych. Znowu wypływa sprawa „seksualnych niewolnic” (nowy rząd chce anulować porozumienie z 2015 roku). Światowa Organizacja Handlu (WTO), która jeszcze w 2017 przychylała się do stanowiska Tokio, ostatecznie w lipcu 2019 roku przyznaje rację Seulowi w sprawie zakazu importu fukushimskich ryb. W ramach zemsty, Japończycy wprowadzają ograniczenia w eksporcie związków chemicznych koniecznych do produkcji elektroniki. Obostrzenia te dotyczą ok. 800 półproduktów zawierających je w swoim składzie. Tak się bowiem składa, że koreańska produkcja np.: smartfonów i telewizorów opiera się w dużej mierze na imporcie japońskich poliimidów i m.in. fluorowodoru. Tokio argumentuje najpierw, że winni są sami eksporterzy, którzy nie dokładają należytych starań sanitarnych podczas wysyłki. Wprowadza więc licencje. To szczególnie bolesne, ponieważ koreańska branża półprzewodników notuje w ostatnim czasie poważne straty (m.in. z uwagi na spowolnienie gospodarcze w Chinach), a czego nie poprawią kłopoty z produkcją. Mniej więcej w tym samym czasie koreański Sąd Najwyższy ostatecznie rozstrzyga ważną kwestię formalno-prawną, uznając że indywidualnym Koreańczykom (w rzeczonej sprawie było 46 powodów) przysługuje prawo do dochodzenia roszczeń za przymusową pracę w wojennych fabrykach imperium, tyle że nie od rządu a bezpośrednio od nadal działających firm (np.: Mitsubishi). Seul przyklaskuje takiemu rozstrzygnięciu. Tokio zakazuje korporacjom jakichkolwiek wypłat, toteż koreańscy komornicy zajmują część firmowego majątku. Japonia idzie więc dalej. Pojawiają się oskarżenia o nielegalny eksport w/w związków przez Seul do krajów objętych embargiem (np.: do Korei Północnej), co z kolei powoduje skreślenie południowców z listy bliskich (a więc handlujących na preferencyjnych warunkach) partnerów gospodarczych Japonii. W odpowiedzi Seul grozi tym samym, a w sierpniu wypowiada też umowę o współpracy wywiadowczej (GSOMIA) i ogłasza zamiar przeprowadzenia manewrów wokół spornych wysepek Liancourt Rocks, do których oba kraje roszczą sobie prawa.
**Trudna przyjaźń**
Bez wątpienia, w relacjach koreańsko-japońskich dominują emocje, podsycane przez lokalne populizmy i sytuację geopolityczną w regionie. Zerwanie przez prezydenta Moon Jea-ina porozumienia wywiadowczego zszokowało nie tylko Tokio, ale też Waszyngton. Pentagon bardzo szybko wydał oświadczenie, w którym potępia ten ruch i zwraca uwagę, że bardzo utrudni on współpracę między sojusznikami w razie konfliktu. Nie wspomniano jednak, że dzisiejszy kryzys to po części wynik amerykańskiej dezynwoltury w regionie. W przeszłości to Amerykanie przymuszali obie strony do porozumienia, czego tym razem nie zrobili. Być może, dlatego że to opór południowców uniemożliwił akcję wojskową wobec północy (nad czym przez pewien czas debatowano w 2017 roku). Seul też zbyt mocno związał się gospodarczo z Chinami, wobec czego będzie zmuszony do bolesnego wyboru stron. Co prawda w grudniu 2018 roku podpisano nową, bardziej korzystną dla USA umowę handlową i wziął na siebie kolejne koszty związane z obecnością wojsk amerykańskich na swoim terrytorium ale to nadal mało, w kontekście toczącej się wojny handlowej. W tej chwili trwają negocjacje podobnej umowy z Japonią i póki nie zostanie podpisana, Waszyngton nie będzie chciał stawać po stronie Seulu by nie psuć swojej pozycji negocjacyjnej.
Mimo wszystko, niesnaski handlowe i historyczne między sojusznikami to jedno, a narażanie na szwank wojskowego trójporozumienia Korea-Japonia-USA to drugie. O ile Waszyngton może przez pewien czas przymykać oczy na gospodarcze tarcia sojuszników, na których zresztą korzysta (m.in.: jest to kolejny argument by amerykańskie firmy wróciły z produkcją „do domu”), o tyle nie może tolerować rwania współpracy wojskowej. Wszelka słabość w tej kwestii zostanie bezwzględnie wykorzystana przez Pekin. Trwa przecież kryzys w Hongkongu (patrz „Niebezpieczny stan”), rośnie napięcie w sprawie Tajwanu, kontynuowane są przepychanki na Morzu Południowochińskim (patrz: „Chiński boks (morski)”). Chinom nie zależy na otwartym konflikcie, dlatego mimo eskalacji w wojnie handlowej starają się dalej zyskiwać na czasie wracając do negocjacji. To jednak zwodnicza taktyka. Wyciągając rękę i wiążąc USA przy stole negocjacyjnym, jednocześnie mogą wykonywać bardzo konkretne ruchy w swojej strefie wpływów. Na taki scenariusz wskazują powtarzające się testy rakietowe Korei Północnej, wykorzystywanej często jako dźwignia negocjacyjna, do wiązania Amerykanów i zastraszania ich regionalnych sojuszników (zwłaszcza Japonii). Chiny wolą unikać otwartej konfrontacji, ale jednocześnie trzymają się swojego planu, osiągnięcia absolutnej dominacji w regionie. A do tego konieczne jest rozbicie amerykańskich sojuszy i wyłączenie z gry Tajwanu (także poprzez aneksję, w jakiejkolwiek formie). Jeśli więc Waszyngton nie chce dać się ograć, musi zmusić Seul i Tokio do porozumienia na swoich warunkach. Prawdopodobnie uczyni to zaraz po podpisaniu umowy handlowej z Japonią.
Czy chaos wśród waszyngtońskich sojuszników skłoni Pekin do śmielszych działań? To bardzo możliwe, choć jak wspomniano, nie spodziewam się otwartego konfliktu. Wiele zależeć będzie od rozwoju wydarzeń w Hongkongu i wyborów prezydenckich na Tajwanie (styczeń 2020). Póki pokojowe i korzystne dla Chin rozwiązanie obu kwestii będzie możliwe, póty ograniczą się one jedynie do zastraszania i manipulowania informacjami, naprzemiennie z intratnymi ofertami współpracy gospodarczej. Tymczasem chińska marynarka może zacząć demonstrować swoją potęgę nie tylko na Morzu Południowochińskim, ale także Wschodniochińskim. Zwłaszcza w cieśninie i wokół Tajwanu, do tego stopnia, że może posunąć się do zablokowania swobody przepływu (zemsta za dozbrajanie wyspy przez USA). Co powinno pójść w parze z atrakcyjnymi propozycjami handlowymi wobec Korei Południowej i Japonii, które osłabią ich zapał do protestowania w sprawie quasi-blokady morskiej. Kolejne przymiarki zmierzające do ustanowienia FTA (Free Trade Act) uczyniono 21 sierpnia 2019 roku podczas trójstronnego szczytu w ramach dziewiątego już spotkania ministrów spraw zagranicznych tych trzech państw. To wyraźny przykład rozgrywania sytuacji przez Pekin i sygnał dla USA, by wkroczyły do akcji.
Korea Południowa i Japonia są dla siebie najgorszymi z przyjaciół. Im dłużej trwa ich spór, tym większe mają szanse na popadnięcie w trwałe kłopoty gospodarcze. Dlatego w końcu osiągną porozumienie. Nie mają innego wyjścia, nawet pomimo głębokich, historycznych podziałów. To, kiedy takowe nastąpi, a także na ile będzie trwałe, może zdecydować o tym kto wygra starcie o Pacyfik.
Materiały:
https://treaties.un.org/doc/Publication/UNTS/Volume%20583/volume-583-I-8471-English.pdf
https://www.cia.gov/library/readingroom/docs/CIA-RDP79-00927A005200060002-9.pdf
https://www.ft.com/content/8cd2120c-be65-11e9-b350-db00d509634e
https://www.economist.com/asia/2016/01/02/saying-sorry-for-sex-slavery
***
Jeśli powyższy artykuł ci się podobał, proszę rozważ czy nie warto mnie wesprzeć.
Zostając moim Patronem dostajesz zaproszenie na zamkniętą grupę FB, na bieżąco rozmawiamy o wydarzeniach. Masz okazję wpływać na temat jakim się zajmę w następnej kolejności i w jakim kierunku rozwija się blog, a wybrane artykuły czytasz przed wszystkimi innymi. Dostajesz też dostęp do treści niepublikowanych poza zamkniętą grupą patronów.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej sprawdź:
0 komentarzy