Konferencja ministra
Wystąpienie szefa MON Mariusza Błaszczaka z 11.05.2023 powinno przejść do historii jako przykład tego, jak nie uprawiać polityki informacyjnej, oraz czego jak ognia wystrzegać się w stanie zagrożenia bezpieczeństwa państwa, jaki trwa nieprzerwanie od 2021.
17-05-2023
Dnia 16 grudnia 2022 r. w lesie pod Bydgoszczą spadł rosyjski pocisk rakietowy Ch-55 Raduga. Wystrzelono go znad Białorusi z intencją posłania nad Ukrainę. Jego pojawienie się nad Polską było od razu odnotowane tak przez Ukrainę, Wojsko Polskie, jak i NATO. Po pewnym czasie znikł z radarów, wiadomo więc było, że zakończył swój lot. Pocisk odnalazła przypadkowa osoba pod koniec kwietnia 2023.
W warunkach toczącej się zaraz za naszą granicą wojny, takie zdarzenie nie zaskakuje. Szczególnie po incydencie w Przewodowie. Polska nie posiada obrony przeciwlotniczej wystarczającej do pokrycia całej powierzchni kraju, dopiero je buduje. Te które są, działają w trybie pokojowym. Nie ma tu żadnej sensacji. Sprawa wiadoma jest od dawna, blisko dwóch dekad.
Mówi się, że NATO miało poprosić nas o dyskrecję (by uniknąć eskalacji), a nawet że sami Rosjanie natychmiast informowali o awarii, że pocisk „zgłupiał” i nie ma ładunku wybuchowego.
W tym kontekście nie dziwi, że poszukiwania pocisku czasowo zaniechano. Oś tego dramatu kręci się wokół procedur, obiegu informacji w systemie oraz faktu, że pocisk przeleżał sobie spokojnie w lesie przez kilka miesięcy i najwyraźniej nikt go nie szukał. Ta ostatnia sprawa mnie osobiście bulwersuje najmniej. Dlaczego?
Po tym gdy zakończył lot, nie stanowił już zagrożenia. Pokrywa śniegu była gruba, miejsce tylko mniej więcej ustalone, a w tle nadal toczyła się rosyjska kampania lotniczo-rakietowa. Z pewnością było co robić. Do tematu pewnie chciano wrócić później.
Całe zdarzenie zostało ostatnio wielokrotnie opisane, szkicuję tło tylko po to żeby przejść dalej. Sednem jest bowiem fatalna wypowiedź ministra, która z prostej do wygaszenia (mamy takie warunki geopolityczne a nie inne) sytuacji zrobiła aferę zagrażającą bezpieczeństwu państwa. Co więcej, z tego punktu widzenia samo ustalenie winy nie ma znaczenia.
Co powiedział minister? Rozbijmy sprawę na części.
#1. Oskarżenie dowódcy najwyższego szczebla o niekompetencję.
Czegoś podobnego nie zrobili (a mieli powody) ani Rosjanie, ani Ukraińcy nawet w warunkach wojennych. W krajach rozwiniętych żaden minister by czegoś takiego nie powiedział nawet gdyby to była prawda. Dlaczego? Za chwilę stanie się to jasne.
Co gorsza, oświadczenie nastąpiło w trakcie prowadzonych kluczowych manewrów – Anakonda 2023, a gen. Tomasz Piotrowski był na nich obecny. Operacja ta, to nie tylko przygotowanie WP, zgrywanie się z sojusznikami, ale demonstracja i komunikacja strategiczna wobec Białorusi i Rosji (np. ćwiczono forsowanie Bugu).
To pokazanie sojusznikom kompetencji, a wrogom zdolności i zdecydowania. Takie manewry wbrew pozorom mają za zadanie stabilizować sytuację geopolityczną, a nie ją zaogniać. Informujemy przeciwnika, że nie powinien robić głupich ruchów. Jest to podwójnie ważne, ze względu na trwającą wojnę.
Jakby tego jeszcze było mało, w tym samym czasie mieliśmy ewidentnie niepewną sytuację na Białorusi. Plotki o stanie zdrowia Łukaszenki krążyły już od paru dni, a po 9.05 wszyscy wiedzieli, że jest w nich sporo prawdy. Jak ważne to było dla Polski opisałem niedawno w w postach na Twitterze i Facebooku.
#2. Komunikacja.
W takich okolicznościach min. Błaszczak decyduje się oskarżyć gen. Piotrowskiego sugerując jednocześnie dymisję Dowódcy Operacyjnego RSZ, jednego z dwóch najważniejszych oficerów w kraju. Nie robi tego po cichu, za zamkniętymi drzwiami, tylko demonstracyjnie, publicznie, w najgorszym możliwym momencie.
Generał dość rozważnie wystąpił z tonującym emocje oświadczeniem, co na pewno sporo go kosztowało zważywszy na okoliczności, ale też było odpowiedzialne, bo podjęcie w tym momencie gry we wzajemne oskarżenia byłoby katastrofalne dla kraju.
Efekt jest taki, że minister wysłał bardzo silny sygnał do sojuszników i wrogów o konflikcie w strukturach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju, co osłabia efekt manewrów. Pewnie zaczęli się zastanawiać, czy Polacy zachowają deklarowaną sprawność? Czy wystarczy umiejętnie nacisnąć, aby się pokłócili i obniżyli swoją wiarygodność, a także sprawność decyzyjną? W tym kontekście otwartym pozostawię pytanie, czy przypadkiem incydent z białoruskim(?) balonem nie był wyzyskaniem tej sytuacji. Jeśli tak, pewnie się powtórzy. Ergo, zagrożenie wzrośnie.
A ponieważ jesteśmy kluczowym państwem w regionie, podkopanie własnej pozycji przekłada się na kalkulacje sojuszników i sabotuje wysiłek wielu osób, na różnych szczeblach, z różnych stron sceny politycznej i zawodów, który buduje wizerunek Polski jako wiarygodnego partnera.
#3. Wojsko.
Wróćmy jednak na poziom zarządzania wojskiem. Dlaczego Rosjanie nie robią pokazówek dla swoich niekompetentnych generałów nawet w tak fatalnej dla nich wojnie? Ponieważ negatywnie wpłynęłoby to na morale żołnierzy i społeczeństwa. Pokazuje także brak panowania nad sytuacją.
Takich mających sporo za uszami oficerów odwołuje się po cichu (Ukraina) albo nawet przenosi na inne stanowiska (Rosja). Jedynym przypadkiem publicznego poniżenia oficera byłby zarzut korupcyjny lub zdrady.
Idźmy dalej. Takie oświadczenie, w zasadzie publiczne oskarżenie bez możliwości obrony, antagonizuje kadrę oficerską wobec ministra. Delikatnie ujmując, nie buduje to zaufania wśród żołnierzy. Tak btw. dla kariery oficera zarzut niekompetencji stoi tylko stopień niżej od zdrady.
#4. Inne reperkusje.
Mniej oczywistym skutkiem jest umocnienie partykularyzmu politycznego. Nowotworu, który z rosyjskiej armii zrobił wydmuszkę i teatr pozorów. Jeśli były błędy z procedurą obiegu informacji (pojawia się w doniesieniach) to należy zachęcać do ich zgłaszania, a nie szukać kozłów ofiarnych.
Pomijając bezpośrednio zainteresowanych, można przypuszczać, że wielu żołnierzy i oficerów zastanawia się właśnie na ile warto zgłaszać wykryte uchybienia, bo może się nie opłacać. Innym podda pomysł awansu poprzez wierność i bierność, a nie kompetencje. To bardzo zły sygnał.
Dodatkowo, minister Błaszczak, świadomie lub nie, wskazał Rosji w jakich dokładnie elementach polski system zarządzania bezpieczeństwem ma problemy. To kolejny argument przemawiający za koniecznością bezwzględnej dyskrecji. Po co komu szpiedzy/agentura, gdy wszystko podano na tacy?
#5. Podsumowanie.
Niewielkim pocieszeniem jest odpowiedzialna i zdecydowana postawa prezydenta Andrzeja Dudy, BBN oraz gen. Andrzejczaka. Wszyscy zrobili w tej sytuacji co mogli, dozując tak informacje jak i wypowiedzi. Ograniczyli straty i opanowali ewidentny kryzys, przynajmniej na razie.
Być może uda się jakoś znormalizować sytuację, choć wielkiej nadziei na to nie mam. Przy tym rozmiarze szkód, trudno marzyć o powrocie do status quo bez radykalnych posunięć, a na to się nie zanosi. Jutro spotkanie w BBN.
Celowo nie odniosłem się do informacji o rzekomych motywach ministra, zleconym wcześniej raporcie, oraz karuzeli kto, kogo i kiedy powiadomił. To możecie przeczytać sami i dać wiarę lub nie. Moim pragnieniem było zwrócenie uwagi jak szkodliwy może być brak prawidłowej i profesjonalnej komunikacji, bo to akurat nie podlega dyskusji. Skala szkód spowodowanych tą fatalną konferencją przewyższa ewentualne prawdziwe lub nie zarzuty wobec gen. Piotrowskiego.
Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ
Możesz też postawić mi kawę: buycoffee.to/globalnagra
0 komentarzy