Komentarz: Szturm na Kapitol

Piątek, 8 stycznia 2021 roku.

Waszyngton wciąż nie może dojść do siebie po wydarzeniach ostatnich dwóch dni. Po raz pierwszy od 206 lat Kapitol, symbol amerykańskiej demokracji padł pod naporem wroga a parlamentarzyści musieli salwować się ucieczką pod osłoną gotowych na wszystko, uzbrojonych agentów ochrony. Czy ta medialna narracja jest prawdziwa? Częściowo tak, ale to złożony problem.

Brak czasu na czytanie? Posłuchaj podcastu.

Ostatecznie budynek parlamentu nie spłonął jak w 1814 roku, podczas amerykańsko-brytyjskiej wojny, choć z symbolu jakim był zostały zgliszcza. Wróg nie przepłynął Atlantyku tylko przybył z głębi interioru. Wreszcie, to kto jest wrogiem, a kto przyjacielem nie jest dla wielu Amerykanów zupełnie jasne. W dużej mierze odpowiedź na to pytanie zależy od percepcji osób zaangażowanych.

Czy była to ludowa rewolta? W pewnej mierze tak. Atak terrorystyczny? Też. A także pokojowy protest i brutalne zamieszki, obstrukcja parlamentarna i porozumienie polityczne ponad podziałami. Zamach stanu i jego (być może) odrodzenie. Te sprzeczności udowadniają, że nie należy ulegać biało-czarnym kliszom dzielącym społeczeństwo na dobrych i złych.

A wszystko to zdarzyło się zaledwie w ciągu jednej doby w amerykańskiej stolicy i wbrew licznym komentarzom, było absolutnie do przewidzenia o czym wielokrotnie pisałem na niniejszym blogu.

Pamiętna środa

Odtwórzmy kronikę wypadków według wiedzy dostępnej na dzień publikacji niniejszego komentarza.

W dniu 6 stycznia miało dojść do formalnego certyfikowania wyników wyborów prezydenckich przez członków Kongresu podczas połączonej sesji obu izb. Honory mistrza ceremonii pełnił wiceprezydent Mike Pence, jako przewodniczący wyższej izby parlamentu. Urzędujący prezydent Donald Trump konsekwentnie i nieustannie od listopada odmawiał uznania wyników wyborów nazywając je „największym w historii fałszerstwem”. Faktycznie, proces wyborczy odbywał się w specyficznych warunkach pandemii, a samo prawo wyborcze, z punktu widzenia choćby przeciętnego europejczyka jest w wielu stanach Ameryki co najmniej archaiczne (np. nie wymaga się wylegitymowania przed głosowaniem). Choć więc wątpliwości były, to mieściły się całkowicie w obowiązującym systemie wyborczym, przez co masowych fałszerstw mogących zmienić wynik wyborów nie potwierdził żaden sąd. Nawet kontrolowany przez konserwatywnych sędziów Sąd Najwyższy USA. Stąd po głosowaniu w Kolegium Elektorskim wybór następnej głowy państwa był już przesądzony. Co prawda ludzie prezydenta i on sam ciągle obiecywali ujawnienie nowych zaskakujących dowodów, ale te się nie pojawiły. Pozwy jego prawników były często źle przygotowane, posiadały błędy formalne, a te bardziej konkretne opierały się na poszlakach. Mimo to, grupa wiernych Trumpowi kongresmenów zamierzała przez wiele godzin kwestionować certyfikację w ramach pewnych prawnych procedur, ale poza obstrukcją (nawet długotrwałą) nie mogły one wiele zmienić, chyba że wiceprezydent zdecydowałby się wykreować kryzys konstytucyjny odmawiając formalnego potwierdzenia wyników (narażając się tym samym na odpowiedzialność prawną). Pence jednak odmówił, tłumacząc w specjalnie wydanym oświadczeniu, że nie może wychodzić poza ramy wyznaczone Konstytucją.

Gdy więc feralnej, mroźnej środy prezydent Trump wstępował na mównicę by przemówić do kilkuset tysięcy swoich zwolenników (mówi się najczęściej o 100-200 tysiącach), robił to tak by rozgrzać emocje i ustawić się w roli pokrzywdzonego przez establishment obrońcę demokracji i konstytucyjnego porządku. Taką narrację prowadził już od dwóch miesięcy, ale tym razem zakończył mowę wezwaniem do działania – chodźmy razem na Kapitol i dajmy takie wsparcie naszym Kongresmenom na jakie zasługują! (we’re going to try and give Republicans the kind of pride and boldness that they need to take back our country) Wtórujący mu Rudy Giuliani rzucił do zgromadzonych „czas na rozstrzygnięcie w walce” (trial by combat – tzw. pojedynek sądowy). I tłum ruszył będąc przekonanym co do świętości swojej misji. Stanowił zresztą dziwną mieszaninę ludzi interioru, biednej klasy robotniczej i spauperyzowanej średniej, weteranów, zwolenników teorii spiskowych, dzieciaków i emerytów, a także jawnych neonazistów, sympatyków broni palnej i różnorakich działaczy politycznych.

Tymczasem rozpoczęły się obrady w Kongresie, a Mike Pence tak jak zapowiadał, przystąpił do wypełnienia procedury, co spotkało się ze wściekła reakcją Trumpa w mediach społecznościowych. Wielu trumpistów uznało Pence’a za zdrajcę. Republikańscy politycy poczęli zgłaszać swoje obiekcje co do uznania wyników wyborczy w sześciu kontestowanych stanach. W tej samej chwili pochód niemal z marszu przedarł się przez pierwszy perymetr, spięte ze sobą barierki bronione przez garstkę funkcjonariuszy i śmiało ruszył na schody Kapitolu gdzie spotkał się z liczniejszymi siłami porządkowymi. W ruch poszły pałki, gaz pieprzowy i gumowe kule z jednej strony, a z drugiej ołowiane pręty, drzewce flag i domowe chemikalia w aerozolu. Napór tłumu był jednak zbyt duży i wkrótce wszystkie bariery zostały przerwane. Pojawiały się podejrzenia, że niektórzy policjanci jawnie wspierali protestujących (przepuszczali dalej).

Zaskoczona ochrona Kapitolu próbowała zabarykadować się w budynku, przerwano obrady. Protestujących wdarli się do środka z kilku kierunków jednocześnie – przez wyważone drzwi i rozbite okna, a następnie rozbiegli się po wnętrzu. Miejscami wywiązała się walka wręcz na korytarzach, a uzbrojeni agenci ochrony i policjanci zablokowali wejścia do obu izb kongresu przyciągniętymi meblami. Politykom polecono włożyć maski gazowe i położyć się na ziemi, ponieważ z początku nie było pewne, którą drogą można ich będzie ewakuować.

Uwaga! Poniższy film zawiera drastyczne sceny!

To właśnie na tym etapie doszło do penetracji biur kongresmanów, w tym zwłaszcza Nancy Pelosi – przewodniczącej Izby Reprezentantów i trzeciej osoby w państwie. To także wtedy śmiertelnie postrzelono 35-letnią Ashli Babbitt, która próbowała wedrzeć się przez zablokowane drzwi. W innej części budynku jeden z protestujących miał uderzyć gaśnicą w głowę funkcjonariusza Briana Sicknicka, który w następstwie zmarł w szpitalu dobę później. Ostatecznie kongresmanów udało się ewakuować, a tłum wdarł się na salę Senatu. Jednym z symboli tego wydarzenia było zasiadanie w fotelu Pence’a przez mężczyznę noszącego prócz spodni, jedynie wzorowaną na indiańskiej czapkę z rogami bizona. Burmistrz miasta wezwała na pomoc lokalną Gwardię Narodową ale prośba ta miała zostać odrzucona przez prezydenta, co doprowadziło do wewnętrznych sporów w prezydenckiej administracji. Waszyngton jest miastem stołecznym podlegającym Kongresowi. W tamtych chwilach Stany Zjednoczone nie istniały w sensie globalnej siły politycznej. Budynek parlamentu został przejęty przez protestujących na ponad trzy godziny, wiceprezydent salwował się ucieczką, a prezydent został odizolowany w Białym Domu. Anonimowi ludzie czytali poufną korespondencję w opuszczonych przez kongresmanów biurach i pojawiło się realne zagrożenie, że Kapitol będzie przez dłuższy czas okupowany.

Ostatecznie oblężenie, jak to wydarzenie nazwały media, zakończyło się gdy wyemitowano krótkie wystąpienie Donalda Trumpa wzywające protestujących do odstąpienia od przemocy i „powrotu do domów”, a specjalne oddziały policji zaczęły wypychać ludzi z budynku. Najbardziej agresywnych aresztowano, używano granatów hukowych i gazu, duża część manifestantów spokojnie wyszła. Trzeba bowiem zauważyć, że gdy na punktach stycznych trwały walki, pozostali uczestnicy spokojnie zwiedzali korytarze niczym na szkolnej wycieczce. Robili sobie zdjęcia, dzwonili do znajomych i odpoczywali na rozstawionych w korytarzach kanapach.

Bilans

W wyniku opisanych zajść pięć osób straciło życie, kilkadziesiąt zostało rannych, w tym policjanci. Protestujący zdewastowali część pomieszczeń, rozkradli komputery i dzieła sztuki oraz zniszczyli odebrany dziennikarzom sprzęt do nagrań (głównie CNN). Do miasta wezwano 6 200 żołnierzy Gwardii Narodowej z kilku okolicznych stanów. Wprowadzono godzinę policyjną, która przekształcona została następnie w stan zagrożenia bezpieczeństwa publicznego aż do końca stycznia. Policja odnalazła trzy ładunki wybuchowe (w tym pod siedzibami obu partii), 11 butelek z koktajlami Mołotowa oraz pewną ilość broni palnej. Z początku aresztowano zaledwie kilkanaście osób, ale kolejne zatrzymania trwały dalej, w miarę jak potwierdzano tożsamość uczestników zajść.

Należy odnotować, że równolegle z zajściami Waszyngtonie poszczególne grupy protestujących (kilkaset osób) zbierały się pod stanowymi parlamentami m.in. w Kalifornii, Kansas i Georgii, a w stanie Waszyngton wdarli się na teren posiadłości gubernatora stanowego.

Konta Donalda Trumpa na Twitterze, Instagramie i Facebooku zostały zawieszone przez same firmy, co tłumaczone było prezydenckim podżeganiem do przemocy. On sam został odizolowany przez swoich współpracowników. W krytycznym momencie to Nancy Pelosi, Mike Pence, sekretarz ds. wojskowych Ryan McCarthy oraz p.o. sekretarza obrony Christopher Miller mieli zadecydować o wezwaniu sił gwardii. Wkrótce, w odpowiedzi na zajścia posypały się też rezygnacje złożone przez prezydenckich ministrów i ich zastępców (m.in. spraw społecznych i edukacji). Do dymisji podał się szef stołecznej policji i szefowie ochrony obu izb. Gdy w godzinach wieczornych Kongres wznowił obrady, wielu Republikanów wycofało swoje poparcie dla dalszej obstrukcji, choć grupa ponad 100 polityków kontynuowała opór. Ostatecznie nad ranem 7 stycznia czasu lokalnego Joe Biden został certyfikowany na urzędzie. Prezydent elekt potępił zajścia wzywając do jedności narodowej, jednocześnie jednak nazwał manifestantów terrorystami.

Pojawiły się liczne wezwania do impeachmentu Trumpa lub zastosowania 25 poprawki do Konstytucji, pozbawienia go urzędu z uwagi na niestabilność psychiczną i podżeganie do buntu. Prezydent ostatecznie uznał swoją porażkę i wynik głosowania, choć obiecał dalszą walkę o to by uczynić Amerykę na powrót wielką. Do końca kadencji miał pozostać w nieformalnym ubezwłasnowolnieniu, na które ponoć sam wyraził zgodę. Faktyczną władzę prawdopodobnie sprawować będzie Mike Pence oraz kilku z pozostałych współpracowników, m.in. Mike Pompeo.

Bezpośrednimi skutkami zajść są, m.in.:

Krajowe:

  • Upadek wiary w amerykański system wyborczy
  • Poważne naruszenie bezpieczeństwa narodowego (m.in. tajności korespondencji, infiltracja sieci komputerowej Kongresu, jego pomieszczeń itd.)
  • Naruszenie norm i upadek wizerunku USA jako kolebki demokracji
  • Dalsza radykalizacja społeczeństwa (przeciwnicy/zwolennicy)
  • Podział partii republikańskiej (GOP)
  • Całkowita bezwładność decyzyjna w okresie do 21 stycznia
  • Odwet Demokratów, który sprowadzi się do rugowania z administracji wszystkich zwolenników byłego prezydenta
  • Utrzymująca się niestabilność społeczna (dalsze protesty, możliwość zamachów etc.)

Międzynarodowe:

  • Osłabienie „soft power” w polityce międzynarodowej
  • Brak realnych zdolności dyplomatycznych poza deklaratywnymi (co najmniej kilkutygodniowe trudności związane z przejęciem władzy)
  • Utrzymujące się przez pewien czas zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, co przełoży się na ostrożność w dysponowaniu siłami wojskowymi
  • Wykorzystanie sytuacji przez konkurentów do rozbudowy strefy wpływów
  • Dalsze podsycanie radykalnych nastrojów w USA przez służby zagraniczne innych mocarstw (głównie rosyjskie)

Podsumowanie

Nie da się ukryć, że opisane wydarzenia były dla amerykańskiej klasy politycznej ogromnym szokiem. Trwające w miesiącach letnich protesty na tle rasowym nie wywołały w politykach szczególnej obawy, ponieważ nie dotyczyły ich osobiście. Tymczasem teraz z głowami pod krzesłami drżeli o własne życia. To z pewnością zmieniło ich optykę i skłoni wielu do opowiedzenia się za wprowadzeniem ostrzejszych środków bezpieczeństwa i nadzoru.

Trzeba bowiem trzeźwo zauważyć, że polaryzacja społeczno-polityczna trwa w Stanach Zjednoczonych już od dłuższego czasu i w miarę jego upływu staje się coraz głębsza. Przyczyny ku temu są strukturalne i pisałem o nich wielokrotnie. Bieda, zadłużenie i brak perspektyw życiowych. Upadek „amerykańskiego snu”, sypiąca się infrastruktura, złamanie kontraktu społecznego, system edukacyjny zmuszający młodych ludzi do zakładania na szyję pętli kredytowej. Nierówności rasowe, militaryzacja przestrzeni publicznej, ideologizacja przekonań a wreszcie dramat powodowany długotrwałą pandemią – lockdown, ofiary w ludziach i głęboka recesja. Ruch Black Lives Matter oraz brutalne zamieszki połączone z paleniem samochodów i sklepów, a także masowymi rabunkami nie były przypadkowe. Podobnie nie znikną zwolennicy Trumpa mimo jego wyraźnego upadku politycznego na koniec prezydentury. Czy się podniesie? To już materiał na inną opowieść.

Zmiana tego stanu rzeczy wymaga ogromnego wysiłku, pracy u podstaw i prowadzenia rozważnej polityki. Odejścia od ideologizacji i tonowania emocji. Jedyne co będzie można zrobić w miarę szybko, to dokonać radykalnego ukrócenia proliferacji teorii spiskowych, w tym głównie poprzez kompletną zmianę patologicznych mediów społecznościowych, które stały się zagrożeniem dla bezpieczeństwa publicznego. O problemie tym pisałem w „(Pato)Infosferze” i jestem przekonany, że takie działania będą relatywnie szybko podejmowane. Niestety w połączeniu z ostrzejszym reagowaniem służb porządkowych, starania te mogą doprowadzić do kolejnej fali paraliżujących kraj protestów społecznych.

Według sondażu YouGov jedynie 21% Amerykanów popiera „szturm na Kapitol” (71% jest przeciw), jednakże wśród wyborców Republikanów odsetek ten sięga aż 45% (43% przeciw). Dla większości wyborców Demokratów manifestanci są „terrorystami” ale dla Republikanów są po prostu „protestującymi” lub nawet „patriotami”. Mylne jest przekonanie, że w manifestacji brali udział jedynie neonaziści. Faktycznie była to relatywnie niewielka grupa, choć częściowo pokrywała się ze spiskowym ruchem Q-anon. Lecz wśród tych, którzy weszli do Kapitolu były też osoby czarnoskóre, starsze panie z nadwagą, działacze polityczni, a nawet syn sędziego Sądu Najwyższego. Taki przekrój wskazuje, że problemem nie jest marginalny ekstremizm.

Złamane zostało pewne tabu. W gruncie rzeczy, manifestanci od tygodni umawiali się za pośrednictwem Internetu w konkretnym celu wdarcia się do Kapitolu. Fakt, że z taką sprawnością zrealizowali swój zamiar dowodzi, że z ich perspektywy osiągnięto sukces. Dlatego panuje przekonanie, że podobne incydenty mogą się jeszcze powtórzyć. Stąd aż do inauguracji Bidena Waszyngton pozostanie pod specjalnym nadzorem.

Kraj jest w recesji, rośnie liczba bezrobotnych, a jednocześnie pandemia wchodzi w swoją krytyczną fazę. W perspektywie kilku (kilkunastu?) następnych miesięcy USA zajęte będą głównie sobą. Miejmy to na względzie patrząc na politykę międzynarodową. Choć amerykańskie instytucje i odpowiedzialność za kondycję kraju wzięły górę nad emocjami i grą o wpływy, może się okazać, że było to pyrrusowe zwycięstwo. Szczególnie jeśli politycy nie powściągną swoich ambicji.

Na razie administracja Joe Bidena otrzyma na dwa lata wsparcie obu izb Kongresu, może więc podjąć się ambitnego zadania odbudowy wewnętrznej Stanów Zjednoczonych, usprawnienia systemu wyborczego i stworzenia podstaw do przywrócenia marzenia „amerykańskiego snu”. To bardzo trudne zadanie, życzmy więc mu powodzenia.


Niniejsza strona jest utrzymywana z wpłat darczyńców i dzięki wsparciu Patronów.

PayPal

PayPal



Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ.

https://patronite.pl/globalnagra


Materiały:

Opinie
https://www.foreignaffairs.com/articles/united-states/2021-01-07/it-happened-america


Reportaże:
https://www.itv.com/news/2021-01-06/donald-trump-fires-up-protesters-in-washington-as-congress-prepare-to-confirm-biden-victory
https://www.ft.com/content/8ee1f26a-619a-46d2-98c2-be3eb34fcd5e?shareType=nongift
https://gothamist.com/news/trump-fur-ever-costumed-capitol-rioter-son-brooklyn-supreme-court-judge
https://www.nytimes.com/2021/01/07/us/politics/an-alabama-man-who-suffered-a-heart-attack-outside-the-capitol-is-among-the-dead.html
https://slate.com/news-and-politics/2021/01/capitol-riot-photos-inside-trump.html
https://www.bbc.com/news/world-us-canada-55570271

Komunikaty:
https://mayor.dc.gov/release/mayor-bowser-issues-mayor’s-order-extending-today’s-public-emergency-15-days-a1
https://www.npr.org/sections/congress-electoral-college-tally-live-updates/2021/01/07/954333542/police-confirm-death-of-officer-injured-during-attack-on-capitol
https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1347334804052844550?s=20

Sondaż:
https://today.yougov.com/topics/politics/articles-reports/2021/01/06/US-capitol-trump-poll

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *