Kolaps Rosji

Kolaps Rosji

Federacja Rosyjska przegrywa wojnę na Ukrainie. Skala narastających problemów przekroczyła właśnie punkt krytyczny, z którego nie ma już powrotu. A w wyniku tej porażki – upadnie.


14-09-2022


O przegranej Kremla można było usłyszeć od niektórych ekspertów już w marcu 2022 r. Odkąd wojskom rosyjskim nie udało się zdobyć Kijowa. Sam przewidywałem podobny wynik starcia, jeśli nie dojdzie do powszechnej mobilizacji w Rosji („Ukraina – kto wygra?” – 08.03.2022). W tamtym czasie mówienie o rosyjskiej przegranej budziło jednak wiele kontrowersji. Wydawało się, że przyszłość niesie zbyt wiele zmiennych by ostatecznie przesądzić o wyniku rozgrywki.

Dzisiaj mogę śmiało napisać, że przegrana Federacji Rosyjskiej jest nieuchronna i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dla sporej części analityków, stwierdzenie to jest truizmem, choć niechętnie operują terminami.

Uważam, że wiedza jaką mamy dzisiaj pozwala stwierdzić, że Rosja całkowicie przegra wojnę najdalej do lata 2023 roku.

Do tego czasu działania zbrojne toczyć się będą z różną intensywnością, a Rosja będzie walczyć, chwytając się wszelkich dostępnych narzędzi i sposobów, ale nie zmieni to końcowego wyniku tego starcia.

Artykuł można też odsłuchać albo obejrzeć na YouTube, a poniższy spis treści pomoże Państwu w nawigacji.

Do dzieła.

Spis treści:
I.Teza.
II. Uzasadnienie.
III. Studium przypadku: Charków.
IV. Skutki operacji kupiańsko-iziumskiej.
V. Południe jest najważniejsze.
VI. Plan Kremla.
VII. Słabość wewnętrzna Rosji.
VIII. Konsekwencje międzynarodowe.
IX. Podsumowanie.
X. Materiały.

***

Niniejsze opracowanie jest rozwinięciem przemyśleń opublikowanych przeze mnie 29 lipca na grupie dla Patronów, a następnie na Twitterze (częściowo – 30 lipca) i profilu na Facebooku (5 września). W świetle ostatnich wydarzeń upewniłem się jednak w słuszności tego kierunku rozważań.

***

I. Teza

Federacja Rosyjska przegra wojnę z Ukrainą.

Przegrana jest nieodwracalna i może być jedynie opóźniona, ale raczej nie dalej niż do lata 2023 roku. Ewentualna skala porażki może być umniejszona, ale nie na tyle by kraj zachował stabilność polityczną, oraz pozycję i wpływy sprzed 24 lutego 2022 roku.

W wariancie optymistycznym (czyli szybszym), prowadzone od końca lipca 2022 r. ukraińskie operacje zaczepne, nazywane kontrofensywą, doprowadzą do wyniszczenia rosyjskiego zgrupowania na południu kraju do końca 2022 roku. W wariancie pesymistycznym (wolniejszym), wyniszczanie rosyjskich jednostek potrwa przez zimę, aż do wiosny 2023 roku.

Niezależnie od wydarzeń na innych odcinkach frontu, najpierw zdolności bojowe utracą jednostki operujące na prawym brzegu Dniepru w okolicach miasta Chersoń, czego pierwsze oznaki można już zaobserwować. Stanie się to relatywnie szybko i nastąpi w wyniku poniesionych strat, oraz odcięcia od regularnych dostaw i wyczerpania zapasów. Rosjanie podejmą próby odzyskania inicjatywy i odwrócenia niekorzystnej sytuacji poprzez zmasowany atak rakietowo-lotniczy na ukraińskie tyły, infrastrukturę krytyczną oraz kolejne natarcia na kierunku Donbasu, ale nie odniosą one zakładanego skutku.

Kolejne, duże ukraińskie uderzenie przeprowadzone zostanie w obwodzie zaporoskim, a jego celem będzie przecięcie korytarza lądowego na Krym. Sukces tych działań przypieczętuje los zgrupowania południowego jak i tzw. separatystycznych republik, ponieważ siły pozostawione w Donbasie będą niewystarczające do ich utrzymania. Ostatnim akordem wojny będzie wkroczenie wojsk ukraińskich na Krym.

Argumenty, które za tym przemawiają:

1. Ukraińska armia uzyskała wyraźną przewagę jakościową i ilościową nad armią rosyjską. Ukraińscy żołnierze są lepiej wyposażeni, dotyczy to zarówno ekwipunku osobistego jak i techniki wojskowej dostarczanej przez koalicję państw wspierających. Tendencja ta będzie się nasilać razem z kolejnymi partiami dostaw, wypełnianiem postanowień „lend-lease”. Ukraina posiada duże zasoby ludzkie i liczbę ochotników przekraczającą zdolności absorpcyjne armii, co pozwala jej na bieżąco uzupełniać straty.

2. Ukraińska armia jest lepiej dowodzona, a także lepiej przeszkolona od rosyjskiej. Będzie to szczególnie widoczne wraz z zakończeniem cyklu szkoleń prowadzonych na Zachodzie. Działa sprawniej w tzw. pętli decyzyjnej począwszy od niskiego szczebla po sam szczyt. Ma pełne wsparcie wywiadowczo-doradcze NATO, co jest niezastąpione w planowaniu operacji. Cechuje ją wysokie morale i determinacja, umacniane bardzo wysokim poparciem społecznym, amplifikowanym dodatkowo oddolną pomocą kierowaną z przyjaznych społeczeństw Europy.

3. Rosyjska armia cierpi na poważne braki w ludziach, nie otrzymuje wystarczających uzupełnień, a nowi żołnierze nie przechodzą pełnego cyklu szkoleniowego, co nie pozwala im uzyskać ani efektywności bojowej, ani zgrania pododdziałów. Tendencja ta ulega stałemu nasileniu od początku nowego etapu wojny w związku z ponoszonymi wysokimi stratami, słabnącym morale, narastającym niezadowoleniem, kończeniem kontraktów i dezercjami. Mści się brak ogłoszenia mobilizacji po klęsce pod Kijowem.

4. Rosyjscy żołnierze są w większości marnie wyekwipowani, przez co nierzadko np. nie są w stanie walczyć w nocy (brak noktowizorów), nie mają bezpiecznych kanałów komunikacji (brak szyfrowania radiowego) i cierpią niedostatki aprowizacyjne z powodu niewydolnej logistyki. Co więcej, nie są przygotowani do warunków zimowych – brak dedykowanego obuwia, mundurów, namiotów itd., co raczej nie ulegnie zmianie przed pierwszymi mrozami.

5. Rosyjska armia traci przewagę w artylerii, zwłaszcza precyzyjnej. Jej własne środki ogniowe, będące od pewnego czasu podstawą działania, ulegają wyeksploatowaniu a ich potencjał słabnie, podczas gdy ukraiński stale rośnie. Problemem jest już nie tylko brak precyzji wyniszczonych luf, ale także nieregularne dostawy amunicji, powodowane z jednej strony kulawą logistyką, a z drugiej powtarzającymi się ukraińskimi atakami rakietowymi na składy i centra logistyczne.

6. Rosja nie posiada środków mogących wystarczająco skutecznie uderzyć w ukraińskie tyły. Nie jest w stanie jak na razie zniszczyć np. mostów na Dnieprze, nie kontroluje przestrzeni powietrznej, więc nie może posłać w nią bombowców z ładunkiem wystarczającym do ich zniszczenia. Ostrzał rakietowy jest zaś nieefektywny (w kontekście potrzeb). Nowoczesna broń rakietowa dostępna jest tylko w niewielkich ilościach. Względne bezpieczeństwo tyłów, pozwala Ukraińcom na szybkie uzupełnianie strat frontowych i utrzymanie regularności zaopatrzenia. Szczególnie, że wsparciem są warsztaty remontowe na terytorium państw NATO, których siły rosyjskie nigdy nie dosięgną.

7. Rosyjskie dowództwo pozostaje niekompetentne, przytłoczone celami politycznymi, które przedkładane są ponad potrzeby wojskowe. W oparciu o dyrektywy nadawane z Kremla, podejmuje błędne decyzje taktyczne. Atakuje w sytuacji gdy powinno się bronić, a zaatakowane nie jest w stanie skoordynować sił na tyle, by powstrzymać przeciwnika od stosowania manewru w terenie, gdzie zagęszczenie własnych wojsk jest mniejsze. Nie potrafi podjąć decyzji (jakiejkolwiek) pod presją czasu. Nie szanuje życia własnych żołnierzy i nie zapewnia im odpowiedniego wsparcia. Tępi inicjatywę własną lokalnych dowódców i nie przyjmuje konstruktywnej krytyki. Aktywnie przyczynia się do upadku morale własnych wojsk.


Federacja Rosyjska upadnie.

Przegrana wojna doprowadzi do wstrząsu wewnętrznego o niespotykanej w historii najnowszej skali. Najbliższe historyczne porównanie stanowi rok 1991, lub nawet 1917.

Upadek konstruktu w jakim funkcjonuje Federacja Rosyjska zacznie się już w ostatniej fazie wojny i potrwa przez kilka lat. Odbędzie się etapami, pomiędzy którymi następować będzie gwałtowne przyspieszenie. Będzie to okres chaosu i wewnętrznej rywalizacji, zakończonej rozpadem oraz przebudową całego systemu społeczno-politycznego. Upadek Rosji rozchwieje całe rosyjskie pogranicze doprowadzając do wojen wyzwoleńczych, ponieważ powstała w ten sposób próżnia bezpieczeństwa całkowicie zmieni układ sił. Część już istniejących państw zerwie z rosyjską zależnością, inne dopiero powstaną (lub podejmą próbę uniezależnienia) w wyniku odpadania jej części składowych. Moskwa będzie próbowała przeciwdziałać tym tendencjom, angażując się w wiele pomniejszych wojen, ale nie będzie w stanie opanować sytuacji z uwagi na środki niewystarczające do skali zjawiska oraz problemy wewnętrzne.

Argumenty, które za tym przemawiają:

1. System społeczno-polityczny Federacji Rosyjskiej jest wielowymiarowo niewydolny, a razem ze słabnącą władzą centralną będzie niemożliwy do utrzymania za pomocą represji, które dotychczas pomagały go stabilizować w chwilach kryzysu.

2. Federacja Rosyjska posiada niewydolną gospodarkę. Z jednej strony polega ona na eksporcie surowców, z drugiej na imporcie technologii. Absolutną większość w tej wymianie handlowej stanowią państwa Zachodu, czego zwrot na Azję (Chiny) nie jest w stanie skompensować. Lata współpracy z Zachodem zbyt mocno zintegrowały z nim rosyjską gospodarkę, aby przestawienie jej na dostawy ze wschodu, przy jednoczesnym satysfakcjonującym poziomie eksportu surowców, było możliwe w czasie krótszym niż 5-10 lat.

3. Zintegrowanie rosyjskiej gospodarki z Zachodem czyni ją bardzo podatną na sankcje, które dokonują w niej prawdziwego spustoszenia. Lokalny przemysł niemal niczego nie produkuje. Skutki tej izolacji będą boleśnie odczuwalne dla przeciętnego obywatela już w 2023 roku. Recesja, inflacja, deficyty towarowe, bezrobocie doprowadzą do jeszcze większej pauperyzacji społeczeństwa, czego przedsmak już widać.

4. Federacja Rosyjska jest zróżnicowanym, wieloetnicznym państwem, które opiera swoją tożsamość na micie neoimperialnej, wielkoruskiej potęgi. Szok związany z porażką w wojnie złamie ten konstrukt, co będzie miało dalekosiężne reperkusje. Szczególnie, że narody niezwiązane etnicznie z Rosjanami, poniosły nieproporcjonalnie wyższe straty ludzkie na froncie, niż ich żyjący w centrum współobywatele.

5. Nierówna dystrybucja dóbr pomiędzy centrum (Moskwą i Sankt Petersburgiem) a resztą kraju, powoduje ogromne dysproporcje w poziomie życia obywateli. Biedna większość gotowa była ponosić osobistą ofiarę w imię potęgi kraju, jednak mit ten okazał się oszustwem. Ta rażąca dysproporcja spowoduje narastającą emancypację regionów składowych federacji.

6. Budowany przez ponad dwie dekady łańcuch zależności grup interesu posiada istotne ogniwo w osobie Władimira Putina. Gdyby go zabrakło, układ sił natychmiast ulegnie rozerwaniu, co spowoduje głęboki konflikt w strukturach władzy. Utracenie twarzy przez Putina w związku z ogromną porażką w forsowanej przez niego polityce zagranicznej, będzie miało zbliżony efekt, choć rozpad układu potrwa wtedy dłużej.

7. Słabnący system władzy, zdruzgotana armia, walki wewnętrzne między służbami i grupami interesu, straty osobowe poniesione na Ukrainie, to wszystko razem doprowadzi do osłabienia aparatu represji, przez co opanowanie buntów i wystąpień społecznych stanie się dużo trudniejsze niż dotychczas.

II. Uzasadnienie

Zacznę od opisania ostatnich wydarzeń na ukraińskim froncie. Będzie to dobry punkt wyjścia, a także znakomity wskaźnik rzeczywistego stanu rosyjskiej armii, a szerzej, także samej Federacji Rosyjskiej.

Nowym czytelnikom polecam moje poprzednie analizy dotyczące wydarzeń na Ukrainie, które można czytać, a także odsłuchać w formie podcastu, lub obejrzeć nagranie wideo. Są one o tyle istotne, że po pierwsze pozwalają prześledzić wszystkie wydarzenia, które doprowadziły nas do dnia dzisiejszego, a więc pewien związek przyczynowo-skutkowy, a po drugie, stanowią podbudowę do niniejszego artykułu.


III. Studium przypadku. Charków.

Ogromne powodzenie wrześniowej operacji sił ukraińskich w obwodzie charkowskim spowodowało zwinięcie rosyjskich linii na północno-wschodnim odcinku frontu. W jej wyniku Ukraina, w zaledwie kilka dni, odzyskała ogromne terytorium o powierzchni ponad ośmiu tysięcy kilometrów kwadratowych, o którego zajęcie Rosjanie walczyli przez przeszło pięć miesięcy wojny, ponosząc przy tym duże straty.

Sukces ukraińskiej operacji stał się możliwy, ponieważ Kreml postanowił przemieścić większość liniowych oddziałów północnego odcinka frontu, po to by wzmocnić okupowane południe kraju. To tam, pod koniec lipca, wojska ukraińskie rozpoczęły działania zaczepne, ochrzczone przeze mnie już wtedy „kontrofensywą”. W sierpniu, Kreml zdecydował o przerzucie kolejnych odwodów na prawy brzeg Dniepru. Były to elementy 3 Korpusu Armijnego, tzw. rezerwowego. Decyzja ta okazała się brzemienna w skutkach. Podczas gdy zacięte walki toczyły się w nadmorskim stepie (patrz „Bitwa o Chersoń” – 31.08.2022), mało kto spoglądał ku północy. Nie tylko sami Rosjanie, ale nawet wielu analityków nie podejrzewało, że Ukraińców stać jest na prowadzenie dwóch, równoległych operacji ofensywnych, bo też wbrew niektórym opiniom, operacja chersońska nigdy nie była udawana.

Mapa przedstawia operację kupiańsko-iziumską w dniach 4-10 września 2022. Autor: Jomini of the West
Odbicie terenów pomiędzy obszarem operacji, a granicą z Rosją w wyniku zwinięcia frontu. 10-12 września 2022. Autor: Jomini of the West.

Rankiem 6 września ukraińskie wojska pancerno-zmechanizowane uderzyły na rosyjskie linie pod miejscowością Bałaklija w obwodzie charkowskim, na północny zachód od miasta Izium. Atak nastąpił jednocześnie od zachodu wzdłuż drogi krajowej P-78, oraz przez rzekę Doniec, od południa. Bardzo szybko rosyjska obrona została przełamana, a ukraińskie czołówki przeszły do głębokiego rajdu na tyły przeciwnika w kierunku położonego nad rzeką Oskoł Kupiańska. Kluczowego węzła komunikacyjnego, przez który zaopatrywane było zgrupowanie w Iziumie. Szpicę natarcia stanowiła jadąca samochodami terenowymi piechota, która na złamanie karku pędziła by uchwycić wyznaczone cele. Większe miasta i punkty oporu wroga omijała, pozostawiając część sił do ich izolowania. Za nimi szły wojska pancerno-zmechanizowane, a dalej drugi rzut, który po kolei oczyszczał teren eliminując otoczone placówki. Równolegle, na tyłach rosyjskich działała ukraińska partyzantka oraz oddziały specjalne, które dokonywały zasadzek wprowadzając chaos w szeregach przeciwnika.

Bardzo szybko stało się jasne, że poza relatywnie nielicznymi jednostkami liniowymi, pozostałe siły rosyjskie w Bałakliji składały się ze zdemoralizowanych bojowców separatystycznych, rezerwistów, logistyków i jednostek para-policyjnych (tzw. Rosgwardii). Były bez szans wobec nacierających, świetnie wyposażonych, doborowych jednostek ukraińskich działających według najlepszych natowskich wzorców. Jedyne mocniejsze zgrupowanie rosyjskie znajdowało się w odległym o 50 km Iziumie, jednakże prędkość ataku sprawiła, że nie było ono w stanie dotrzeć z pomocą do garnizonu w Bałakliji, ponieważ na drodze stały już regularne siły ukraińskie. Jakby tego było mało, Ukraińcy wywalczyli kontrolę nad przestrzenią powietrzną (dzięki zabezpieczeniu OPL), a nakierowywana przez drony i specjalsów artyleria nie pozwalała im na konsolidację i przegrupowanie.

Wojska ukraińskie szybko dotarły do Kupiańska, a następnie skręciły na południe wzdłuż rzeki i zalewu, po to by przejąć lub zniszczyć przeprawy mostowe, którymi oddziały rosyjskie mogły próbować wycofać się na wschód. Odbili Senkowe, chwilę później podchodząc pod Grochowatkę. Okrążenie operacyjne Rosjan stało się faktem. Z prostych rachunków wynika, że w ciągu niecałych dwóch dób ukraińska szpica pokonała trasę o długości między 80 a 90 km. Taka prędkość marszu oznacza, że poza linią frontu, na swojej drodze niemal nie napotykała zorganizowanego oporu. Co z kolei stanowi dowód jak bardzo ogołocone z wojska stało się rosyjskie zaplecze. Skromne odwody będące w dyspozycji odcinka zostały rozbite z marszu przez ukraińskie czołgi.

Po upadku Bałakliji Rosjanie starali się stawić opór w Szewczenkowe i samym Kupiańsku oraz w rejonie Iziumu, ale dla wszystkich było jasne, że za chwilę znajdą się w całkowitym okrążeniu. Ukraińcy przekroczyli Doniec na wysokości Siewierska i rozpoczęli marsz na północ i północny-zachód w kierunku miasteczka Oskoł, które było ostatnią drogą odwrotu. W czwartej dobie rosyjski opór ostatecznie się załamał, nastąpił zdezorganizowany odwrót przez ostatnie otwarte drogi na wschód. Dopiero wtedy rosyjskie dowództwo ogłosiło, że zarządza „przegrupowanie wojsk” nakazując im opuszczenie terenów w obwodzie charkowskim aż po linię rzeki Oskoł. Był to jednak komunikat spóźniony, pudrujący niewygodną rzeczywistość. Dalsza część ukraińskiej operacji polegała już tylko na rozbijaniu izolowanych grup oporu oraz zajmowaniu opuszczonych przez przeciwnika terenów, do których należał nie tylko sam rejon od Iziumu po zachodni Kupiańsk, ale także odcinek między miastem Charków a granicą z Rosją, oraz miejscowości położone po północnej stronie Dońca, już w obwodach donieckim i ługańskim.

Mapa przedstawia terytorium odbite przez siły ukraińskie w wyniku operacji. Autor: War_Mapper

**

Sukces ukraińskiej operacji przekroczył najśmielsze oczekiwania. Mimo, że wielokrotnie pisałem o ściąganiu wszystkich dostępnych jednostek na południe, nie spodziewałem się, że rosyjskie dowództwo całkowicie ogołoci północ z rezerw. Zaskoczyła mnie też dynamika natarcia. Ukraińskiego pochodu nie dało się zatrzymać ponieważ Rosjanie zwyczajnie nie posiadali odwodów. Najbliższe znajdowały się w odległym o blisko 200 km rosyjskim Biełgorodzie albo w oddalonych o niemal 100 km Wałujkach. Były to jednak jednostki, które po odniesionych stratach odtwarzały zdolności bojowe, stąd nie mogły zareagować z odpowiednią do zagrożenia siłą. Co prawda, podjęto próbę przerzutu posiłków śmigłowcami i transportem kołowym, ale wszystkie mizerne kontrataki zostały natychmiast rozbite.

Co gorsza, dowództwo dało się zaskoczyć pomimo, że rosyjskie kanały informacyjne w sieciach społecznościowych od sierpnia informowały o gromadzeniu się ukraińskich rezerw w rejonie Iziumu. Być może uległo oficjalnej narracji Kijowa dającej mylne poczucie, że całość ukraińskiej uwagi skupiona jest na południu, a może uwierzyli we własne sukcesy, o których bezpodstawnie huczała propaganda. Niezależnie od przyczyn, samo dopuszczenie do rozerwania frontu nie było jego jedyną porażką.

Rosjanie wykazywali się wręcz kompromitującą niekompetencją. Według wstępnych danych, ilość porzuconego przez nich ciężkiego sprzętu idzie w setki sztuk. Przejęto składy remontowe ze zmagazynowanym sprzętem, ale też porzucone podczas ucieczki czołgi, wozy opancerzone, artylerię, ogromne składy amunicji, a co więcej, nawet bezcenne radary kontrbateryjne, węzły łączności i systemy WRE (walki radiowo-elektronicznej). Urządzenia, których budowę specjaliści z NATO bardzo chcieliby poznać, a których nie zniszczono zarządzając odwrót, co w przyszłości może mieć opłakane skutki.

Pojmano też wielu jeńców, w tym oficerów. Według danych OSINT (tzw. „biały wywiad”) potwierdzonych wizualnie z materiałów zdjęciowych i filmowych, w dniach od 29 sierpnia do 13 września 2022 roku strona rosyjska utraciła 541 jednostek sprzętu, z czego 55% (298) zostało zdobytych w stanie nienaruszonym (źródło Oryx), a 234 zniszczono. Z tej liczby 254 sztuki stanowią czołgi oraz transportery opancerzone (101/151).

Potwierdzone wizualnie straty rosyjskie w sprzęcie poniesione w dniach 29.08-13.09.2022 r. Grafika Ragnar Gudmundsson.

Pamiętać należy, że są to mimo wszystko dane zaniżone, ponieważ odnoszą się jedynie do przetworzonej i zweryfikowanej dokumentacji wizualnej. Gdybyśmy mieli korzystać z liczb dostarczanych w codziennych raportach ukraińskiego Sztabu Generalnego, straty będą znacząco wyższe.

Tylko w dniach 1-10.09.2022 r. Rosjanie mieli utracić: 4700 ludzi, 169 czołgów, 291 wozów, 56 haubic, 22 wyrzutni rakietowych, 10 zestawów OPL, 8 samolotów i 9 helikopterów. Są to, co prawda, dane szacunkowe, ale wraz z upływem czasu pozytywnie weryfikowane przez analityków. Co ważne, wszystkie powyżej opisane zdarzenia oraz przesłanki co do strat, są na bieżąco pośrednio lub bezpośrednio potwierdzane przez rosyjską część mediów społecznościowych, kanały Telegram jak Rybar czy Zapiski Weterana i to mimo ich propagandowego, mocno kłamliwego przekazu umniejszającego straty lub porażki.

Mówi też o nich w swoich wystąpieniach Igor Girkin, zbrodniarz wojenny, rosyjski nacjonalista oraz architekt donbaskiej rebelii 2014 roku. Ponieważ nie chcę upowszechniać tych źródeł, skazuję Państwa na ewentualne własne poszukiwania, a sam zostawię jedynie link do polskiego tłumaczenia jednego z wystąpień tego ostatniego, które przygotowała Kamila Grzybowska (Andromeda):


Szok powodowany przegraną widoczny jest nawet w mainstreamowej telewizji. Niezależnie od propagandy mającej przykryć fakt, że „przegrupowanie” jest po prostu inną nazwą dla panicznej ucieczki. Najbardziej wzburzeni są jednak nie płatni klakierzy reżimu, a szeregowi żołnierze, którzy niekompetencję dowództwa musieli odczuć na własnej skórze. Ukraińska operacja ujawniła wszystkie niedomagania rosyjskiej armii w pełnej krasie, a także ogromną dysproporcję zdolności pomiędzy nią a armią ukraińską.


IV. Skutki operacji kupiańsko-iziumskiej

Wróćmy jednak do rezultatów ukraińskiego zwycięstwa pod Iziumem. Ta wygrana bitwa, nie wygrała jeszcze wojny, ale razem z operacją chersońską poruszyła kostki domina, które w wyniku wzajemnych zależności doprowadzą do rosyjskiego kolapsu na całym froncie, a następnie w samej Rosji. Punkt krytyczny został już przekroczony, choć walki trwać będą jeszcze przez wiele miesięcy, będą krwawe i prowadzone ze zmiennym dla obydwu stron szczęściem. Niemniej, to Ukraina będzie stroną dominującą, narzucającą rozgrywkę. Zacznijmy od omówienia sytuacji wojskowej.

Na ile można wnioskować po informacjach dostępnych do dnia 14 września 2022 roku, czyli chwili pisania niniejszego artykułu, Rosjanie próbują utworzyć nową linię obrony nieco dalej na północnym-wschodzie Ukrainy, na odcinku od rzeki Oskoł, po rzekę Ajdar. Części sił spod Iziumu udało się wyrwać z okrążenia, kosztem porzucenia cięższych pojazdów. Natarcie ukraińskie nie jest na razie kontynuowane z kierunku Iziumu i Kupiańska, ponieważ jak wspomniałem, odbity teren wymaga oczyszczenia i umocnienia, a ludzie i sprzęt muszą odpocząć (naprawy, uzupełnienie zapasów, sen etc.). Dopiero wtedy będą kontynuowane, a na razie na drugą stronę rzeki przeprawiają się jedynie grupy rozpoznawcze. Dlatego dalsze działania zaczepne prowadzone są od strony Siewierska, w kierunku na północ od Dońca oraz na wschód ku Lisiczańsku i Siewierodoniecku, o które jeszcze tak niedawno toczyły się krwawe boje.

Ponieważ wysunięty rosyjski przyczółek w Iziumie został zlikwidowany, jednostki ukraińskie broniące dostępu do Słowiańska i Kramatorska zostały natychmiast uwolnione od tego zadania i oddelegowane do próby wykorzystania dezorganizacji w rosyjskich szeregach. Jest to o tyle obiecujący kierunek, że siły rosyjskie pozostają niewystarczające do długotrwałej obrony tego odcinka, a Ukraińcy nie pozwalają im na pełną reorganizację. Nieprzygotowane pozycje obronne są atakowane, a następnie opuszczane zanim Rosjanie zdołają się na nich umocnić. Mogą to być działania opóźniające i być może w końcu, na którymś odcinku, Rosjanom uda się jednak utrzymać, niemniej, na razie pozostają w niekorzystnej dla siebie sytuacji. Szczególnie, że chcąc nie chcąc, *znacząco* dozbroili przeciwnika. W średnioterminowej perspektywie czasowej (kilku-kilkunastu tygodni) siły ukraińskie będą posuwać się naprzód w obwodzie ługańskim odbijając zyski terenowe jakie Rosja uzyskała w drugim etapie wojny.

Teraz proszę o skupienie, ponieważ swój wywód rozbiję na dwa wątki.

Najpierw podsumujmy potencjał taktyczny zwycięstwa spod Iziumem. Przepastne połacie pagórkowatej północnej Ługańszczyzny, a szczególnie droga ze Swatowego na Starobielsk, stanowi punkt wyjścia do ataku bezpośrednio na stolicę obwodu, czyli Ługańsk. Wobec wyczerpania się zdolności wojskowych tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej, siły ukraińskie będą mogły szerokim manewrem ominąć rosyjskie zgrupowanie na południu (w sercu Donbasu) dochodząc do samego miasta, w którym wszyscy zdolni do noszenia broni mężczyźni w wieku od 18 do 65 lat zostali już dawno powołani do wojska. Braki wśród ługańskich „mobików” (żołnierzy z przymusowej mobilizacji) nie stanowią żadnej tajemnicy, bowiem to te jednostki poniosły największe straty w walkach o Donbas. Nie ma więc rezerw, które można powołać, a istniejące oddziały buntują się przeciw próbom ponownego wysłania na front. Jedyną nadzieję stanowi ewentualna rosyjska pomoc ściągnięta z innego odcinka frontu lub samej Rosji, a z tą może być krucho.

Zanim takie natarcie będzie w ogóle możliwe, Ukraińcy będą musieli zabezpieczyć swoje flanki – czyli z jednej strony granicę z Rosją, a z drugiej linię rzeki Doniec, co może nastąpić w ciągu kilku następnych tygodni. O realizacji scenariusza „marszu na Ługańsk” będziemy mogli realnie mówić dopiero, gdy wojska ukraińskie odbiją Starobielsk i Siewierodonieck. Będzie im jednak bardzo trudno doprowadzić do tego jeszcze w tym roku, jeśli Rosjanie zdołają ściągnąć na ten odcinek odpowiednie siły. Tylko czy zdołają?

W ten sposób dochodzimy do drugiego wątku, który ma zasadnicze znaczenie dla wyniku wojny.

Gros rosyjskich wojsk znajduje się obecnie na południu Ukrainy. Gdyby więc Donieck lub Ługańsk potrzebował pomocy, musiałby ją otrzymać w wyniku uszczuplenia potencjału w obwodach zaporoskim i chersońskim, co umożliwi wojskom ukraińskim uderzenie na korytarz lądowy i jego potencjalne przecięcie. To nie lada dylemat dla rosyjskiego sztabu, a Kijów ma wszystkie atuty w swoim ręku.


V. Południe jest najważniejsze

Od samego początku tzw. „operacji specjalnej” (choć w zasadzie można mówić nawet o 2014 r.) jednym z trzech głównych celów Kremla było uzyskanie lądowego korytarza z Federacji Rosyjskiej na Krym, a dalej zdobycie Odessy. W ten sposób doszłoby do odcięcia Ukrainy od Morza Czarnego i połączenia Rosji z wysuniętą placówką w Naddniestrzu. Ukraina stałaby się „państwem kadłubowym” całkowicie zależnym od Rosji, a Putin mógłby swobodnie dzielić i rządzić w Europie Wschodniej, na Bałkanach, oraz całym basenie Morza Czarnego, szachując NATO i żądając dalszych koncesji politycznych, które otwartym tekstem wyłożył w grudniu 2021 roku.

Dwa pozostałe cele to „wyzwolenie” Donbasu (całości obwodów), oraz przejęcie władzy w ukraińskiej stolicy.

Oparte na mylnych przesłankach nadzieje Władimira Putina na błyskawiczne zajęcie Kijowa i zgładzenie Wołodymyra Zełenskiego zniweczyły ten misterny plan. Ogromne siły, które mogły zostać rzucone ku Odessie, zostały bezsensownie wytracone w próbach otoczenia wielomilionowej ukraińskiej stolicy („Ukraina – kto wygra?” 08.03.2022).

W przebiegu dalszych działań wojska rosyjskie poniosły też porażkę w drugim punkcie. O ile kosztem ogromnych strat zdołały zająć cały obwód ługański osiągając częściowy sukces, o tyle na doniecki zwyczajnie nie starczyło już sił (patrz: „Punkt zwrotny” 29.06.2022 ). Nie udało się też doprowadzić do otoczenia i zniszczenia jednostek ukraińskich w „worku donbaskim”.

Jeśli spojrzymy na całokształt konfliktu, rosyjska porażka pod Kijowem doprowadziła do miernych efektów działań w Donbasie, a te z kolei do trudnej sytuacji na południu. W każdym kolejnym etapie wojny, rosyjski potencjał słabł, a razem z nim impet natarcia. Trzeba przytomnie zauważyć, że taktyka ta nie była wyborem samych Rosjan. Zostali do niej zmuszeni przez Ukraińców, którzy od początku wojny umiejętnie prowadzili uporczywą obronę, przedkładając zadanie niszczenia sił przeciwnika ponad utrzymanie terenu.

Tej samej taktyki, tym razem w trakcie działań ofensywnych, użyli w obwodzie chersońskim.

Od końca lipca, kiedy nastąpił początek ukraińskiego kontrnatarcia na południu, rosyjskie straty w ludziach i sprzęcie zaczęły miarowo rosnąć, aż do poziomów nie notowanych od samego początku wojny. Ponieważ Rosjanie, kosztem frontu na północy, zdecydowali się przerzucić na prawobrzeżną część Chersońszczyzny dodatkowe odwody, Ukraińcy rozpoczęli powolny proces mielenia przeciwnika w niekończącym się ostrzale. Zamiast na zdobywaniu terenu, skupili się na niszczeniu jego zdolności bojowych. Ukraińscy politycy i wojskowi od początku zapowiadali publicznie aby nie spodziewać się na tym terenie szybkich postępów. Wskazywali, że sama operacja potrwa wiele tygodni. Mówili prawdę, a wynika to właśnie z opisanej wyżej taktyki.

Kierunki natarcia ukraińskiego w rejonie Chersonia w dniu 14.09.2022 – mapa @War_Mapper

Podobnie niedawno czynili Rosjanie w Donbasie niszcząc ukraińskie pozycje huraganowym ogniem artylerii. Jednak w tamtych warunkach obrońcy zawsze byli w stanie wycofać się na kolejne pozycje. Otrzymywali też zaopatrzenie i uzupełnienia. Tymczasem po zniszczeniu wszystkich stałych przepraw przez Dniepr, Rosjanie na prawym brzegu pozostają okresowo odcięci, nie tylko od regularnego zaopatrzenia, ale też ewentualnej drogi ucieczki. Niszczone artylerią mosty pontonowe i pływające między brzegami barki nie mogą zastąpić wielopasmowych mostów. Gorączkowe prace remontowe nie zmienią tej sytuacji, ponieważ przeprawy pozostają w zasięgu ukraińskiego ostrzału rakietowego.

Taktyka wyniszczania przeciwnika okazała się dla Ukrainy nad wyraz skuteczna. Rosyjski atak ze wszystkich stron na raz, zamienił się w natarcie na dwóch kierunkach (północ i południe) a następnie w lokalnie prowadzoną operację zaczepną, którą ograniczono do Donbasu, a później Chersońszczyzny.

W tej chwili Ukraina prowadzi kontrofensywę, a Rosja musi się bronić. Kreml ma już tylko jeden cel. Jest nim utrzymanie korytarza lądowego na Krym, stosunkowo łatwo zdobytego w pierwszym miesiącu wojny. Jego utracenie stanowić będzie powrót do terytorialnego ’status quo ante’, sytuacji sprzed 24 lutego, co samo w sobie będzie ogromną, osobistą porażką Putina i jego otoczenia. Ale to nie wszystko. Pobicie Rosjan na Chersońszczyźnie pozwoli Ukraińcom na wkroczenie na Krym i podjęcie zbrojnej próby odbicia półwyspu, co już teraz zapowiadają.

Wyzwolenie choćby skrawka krymskiej ziemi, doprowadziłoby do kolejnego szoku w rosyjskim społeczeństwie. Zburzenia neoimperialnego, wielkoruskiego mitu budowanego z takim uporem od dwóch dekad przez kremlowskie elity. Mirażu, w który większość Rosjan zapamiętale wierzy.

Najlepsze w tej sytuacji jest to, że rosyjskie dowództwo nie jest w stanie skutecznie przeciwdziałać realizacji tego scenariusza. Może jedynie go opóźnić. W lipcu i na początku sierpnia, próbowano jeszcze kontratakować, by odepchnąć ukraińskie wrzutnie Himars od rosyjskich linii, tak aby przestały nękać tyły: logistykę, sztaby, koszary itd. Jedynym efektem tych starań było wykrwawienie najlepszych rosyjskich jednostek na prawobrzeżu.

Podczas gdy Kijów gromadził rezerwy, Rosjanie walili głową w mur w Bachmucie i Chersoniu.

**

Skoro opisałem już strategiczne znaczenie południa, zaspokoję Waszą ciekawość próbą przewidzenia scenariusza ukraińskiej kontrofensywy w tym regionie. Zaznaczę, że podobne kreśliło wielu różnych analityków i wojskowych, nie jestem więc oryginalny. Geografia jest w tym przypadku bezlitosna i narzuca określony sposób działania, choć oczywiście wydarzenia mogą ostatecznie potoczyć się inaczej.

Mapa przedstawia domniemane kierunku ukraińskiego natarcia skupionego na przecięciu korytarza lądowego. Mapa: DeepStateUa, naniesione szkice: Globalna Gra.

Po zneutralizowaniu większości rosyjskich oddziałów na prawym brzegu Dniepru, główne uderzenie w obwodzie zaporoskim wyjdzie na styku granicy z obwodem donieckim, w którym to rejonie znajdują się dwa, bardzo ważne węzły kolejowe. Jeden to Werchnij Tokmak pod Czernichiwką, a drugi Komysza-Zoria pod Kamianką. Będą temu towarzyszyć dwa uderzenia pomocnicze, jedno na odcinku Weseliwka-Nesterianka, które w razie powodzenia pójdzie dalej na Energodar i Tokmak. Drugie skieruje się na Wołnowachę (następny ważny węzeł komunikacyjny) i Roziwkę, po to by wspomóc atak dalej na zachód i odciąć rosyjskie zgrupowanie w rejonie Staromłyniwki i rzeki. Udane oskrzydlenie Wołnowachy umożliwi wejście na tyły Doniecka.

Zbliżenie rejonu o największym znaczeniu dla powodzenia operacji. Mapa: DeepStateUa, naniesione szkice: Globalna Gra.

Niezależnie od szczegółów faktycznie wdrożonego planu, wejście w głębię rosyjskich linii ledwie na około 30 km w kierunku Morza Azowskiego, pozwoli znacząco utrudnić komunikację na linii Mariupol-Melitopol, skutecznie rozdzielając rosyjski front na dwie części, zachodnią oraz wschodnią. Przecięta zostanie trasa kolejowa, a utrudniona drogowa. To oznacza, że elastyczność rosyjskiej obrony ulegnie znacznej redukcji. Ewentualny przerzut większych oddziałów na kierunku wschód-zachód będzie musiał odbywać się za pośrednictwem mostu przez Cieśninę Kerczeńską. Dla porównania, odległość z Melitopolu do Rostowa nad Donem zwiększy się z ok. 350 km do 850 km.

W ten sposób wojska ukraińskie znajdą się w dogodnych pozycjach do ostatecznego rozbicia sił rosyjskich najdalej na początku następnego roku, kiedy to po zniszczeniu Mostu Kerczeńskiego wkroczą na Krym oraz odbiją zajęte od 2014 roku terytorium tzw. republik, które nie będą w stanie poradzić sobie z ukraińską presją, skierowaną bezpośrednio na miasto Donieck, oraz w wykonaniu szerokiego manewru oskrzydlającego – miasto Ługańsk. Scenariusz ten może ulec przyspieszeniu chociaż wydaje mi się to, na obecnym etapie, mało prawdopodobne. Dopiero wtedy jakiekolwiek negocjacje pokojowe zaczną mieć rzeczywisty sens.

Ukraina posiada inicjatywę operacyjną i dysponując świeżymi odwodami, dużą liczbą żołnierzy, sprzętu (zachodniego oraz zdobycznego) jest w stanie narzucać warunki rozgrywki.

Priorytetem dla Kijowa będzie więc zniszczenie wojsk rosyjskich odciętych na prawym brzegu Dniepru, a następnie rozbicie zgrupowania na południu, przed wkroczeniem na Krym i wyzwoleniem terenów tzw. republik.

O tym wszystkim pisał zresztą głównodowodzący ukraińskiej armii, gen. Załużny w artykule opublikowanym na UkrInform.ua.

Środki na te działania zapewni oczywiście Zachód. Z pomocą mostu powietrznego kończącego się na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce, już przerzucono setki tysięcy pocisków artyleryjskich, rakiet i wszelkiego rodzaju wyposażenie. Dostarczone przez nasz kraj czołgi T-72M1 oraz armatohaubice Krab brały udział w obu operacjach ofensywnych, w Charkowie i Chersoniu. Towarzyszyły im amerykańskie transportery M113, brytyjskie Spartany, a także przeciwlotnicze niemieckie Gepardy, francuskie Caesary i wiele innych. Jednym słowem, strumień pomocy wojskowej przekazywanej Ukrainie już na początku lipca przekroczył poziom krytyczny, po którym zaczęła ona powoli budować swoją przewagę materiałową nad Rosją. Kolejne pakiety pomocy uzgadniane są w ramach ustaleń kilkudziesięciu państw na forum tzw. grupy kontaktowej Ramstein (ostatnie spotkanie odbyło się 8 września). Amerykanie zaś wprowadzają w życie swój „lend-lease” dla Ukrainy, który stanowi kopię (z uwzględnieniem proporcji) pomocy udzielanej podczas II wojny światowej Związkowi Sowieckiemu. Z tą różnicą, że dziś to Rosja postawiła się w roli nazistów. Jestem przekonany, że w 2023 roku Ukraina zacznie otrzymywać sprzęt w postaci zachodnich czołgów i samolotów.


VI. Plan Kremla

Rosyjskie dowództwo liczy na to, że zdoła na tyle skomplikować ukraińską kontrofensywę by dotrwać do jesiennych deszczy i wymuszonej nimi tzw. pauzy operacyjnej. Ulewy zamieniają wszechobecne czarnoziemy w kleiste błoto, które dodatkowo poprzecinane jest licznymi rzekami i rozlewiskami. Dlatego nie nadają się do jesiennych operacji zaczepnych, w których liczy się prędkość i swoboda manewru. W ten sposób Rosjanie zyskaliby przynajmniej dwa miesiące na ustabilizowanie sytuacji i odtworzenie swoich zdolności bojowych, co pozwoliłoby im na przegrupowanie i przygotowanie do wznowienia działań już w miesiącach zimowych.

Pauza ta pozwoliłaby też na dokończenie od dawna prowadzonej na Kremlu operacji destabilizacyjnej w Europie. Szantaż gazowy, w połączeniu z szalejącą inflacją, deficytami energetycznymi, a nawet kryzysem żywnościowym miał postawić europejskie stolice w bardzo trudnej sytuacji. Utrudnić życie społeczeństwom, ale przede wszystkim boleśnie uderzyć w przedsiębiorstwa, które byłyby bezradne w obliczu rosnących o setki procent cen energii. Nadwyrężone pandemią gospodarki czekałaby głęboka recesja.

W wyniku niepowodzenia na froncie, operację PsyOps (wpływu psychologicznego) rozpoczęto ze zdwojoną siłą już pod koniec lata, mimo że najlepszy efekt odniosłaby w miesiącach jesienno-zimowych. Najpierw wyłączono transfer gazu rurociągiem Nordstream1, następnie Putin zgłosił wątpliwości do obowiązującego na okres 120 dni (czyli do września) porozumienia żywnościowego. Równoległe uruchomiono agenturę i finansowane przez Rosję grupy protestu, które wyległy na ulicę europejskich miast. Nie zdziwiłbym się, gdyby kolejnym etapem tych działań miało być sabotowanie infrastruktury energetycznej.

Cel tych wszystkich starań jest jasny. Doprowadzenie do wstrzymania pomocy dla Ukrainy, zniesienia sankcji oraz wymuszenia na Kijowie wznowienia negocjacji pokojowych. Oczywiście nie chodzi o realne porozumienie, a jedynie zyskanie na czasie. Prezydent Zełenski miałby do nich przystąpić w wyniku presji płynącej z państw europejskich.

Na szczęście dla nas, nawet udana destabilizacja Europy nie przyniesie spodziewanych przez Kreml efektów. Po pierwsze, pomoc wojskowa państw najbardziej zainteresowanych wspieraniem Ukrainy, czyli zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski nie będzie zależna od jakichkolwiek uwarunkowań wewnętrznych lub zewnętrznych. Widać jak bardzo jest skuteczna, jak znakomite przynosi efekty. Dla naszego kraju jest to imperatyw polityki bezpieczeństwa (tak jak i dla naszych sąsiadów), z którego nie można zrezygnować, a dla Anglosasów wygodny sposób na złamanie rozbójniczej Rosji, po tym jak odrzuciła wszystkie próby porozumienia. Podobnie nastawione są społeczeństwa, których sympatie, nawet osłabione trudami życia i dezinformacją, nie zmienią się z uwagi na bardzo negatywny obraz Rosji. Z drugiej strony, wsparcie to na poziomie ludzkim jest silnie odczuwane także na Ukrainie, co dodaje jej sił i determinacji. Warto przeczytać wnioski z badania przeprowadzonego przez Centrum Mieroszewskiego, pt.„Polska i Polacy oczami Ukraińców”.

Po drugie, Kreml przecenia swój wpływ na Europę, która w miarę upływu czasu będzie w stanie uniezależnić się od rosyjskich surowców, nawet jeśli krótkoterminowo poniesie znaczące koszty gospodarczo-społeczne. Proces ten może przebiegać wolno, ale jest niepowstrzymany. Z kolei wpływ Berlina i Paryża na resztę Europy, szczególnie środkowo-wschodnią, jest dziś coraz mniejszy z uwagi na zupełne bankructwo niemiecko-francuskiej polityki zagranicznej, a w przypadku Niemiec także energetycznej. Nawet Komisja Europejska stoi na stanowisku bliższemu Europie Wschodniej, niż aktualnemu kanclerzowi Niemiec – Olafowi Scholzowi. Przewodnicząca Ursula von der Leyen nie pozostawiła co do tego żadnych wątpliwości w swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, o stanie Unii:


Nastawienia Europy Środkowo-Wschodniej nie zmienią też ewentualne zmiany polityczne w zachodnich stolicach. Razem z porażką na froncie i bankructwem polityki zagranicznej, wpływ Rosji na jej europejskich sojuszników będzie coraz mniejszy. Ewentualne próby złamania sankcyjnej solidarności, będą torpedowane przez Skandynawię, państwa bałtyckie i Polskę, tak jak stało się w przypadku udzielania obywatelom rosyjskim wiz turystycznych.

Rosja będzie stosowała wszelkie próby nacisku na Europę (granie gazem, energią, żywnością, migracją, destabilizacja i sabotaż), ale też samą Ukrainę, łącznie ze wzmożonym, nie liczącym się z ofiarami ostrzałem ukraińskiego zaplecza (infrastruktury krytycznej), upartymi próbami zmuszenia Białorusi do udziału w wojnie oraz szantażem atomowym. Przy czym nawet zniszczenie elektrowni atomowej lub odpalenie taktycznego ładunku jądrowego (napisałem o tym osobny artykuł – „Szantaż atomowy”), śmierć prezydenta Zełenskiego (który stałby się męczennikiem) i ogłoszenie powszechnej mobilizacji nie uratuje jej przed klęską wojskową. Jest na to za późno. Budowana przez lata elita rosyjskiego wojska jest tam gdzie prestiżowa 1 Gwardyjska Armia Pancerna, która przestała istnieć jako rzeczywista jednostka bojowa.


Mimo podjętych środków zaradczych, przestawienia gospodarki w tryby wojenne, możliwego ogłoszenia mobilizacji, Rosja nie będzie w stanie odtworzyć zdolności bojowych i nie odzyska inicjatywy po zimie 2023 roku. Tym samym nie będzie w stanie powstrzymać rosnącego potencjału armii ukraińskiej, która w przyszłym roku posiadać będzie już znaczne ilości zachodniego sprzętu i pełne zdolności do wyparcia Rosjan z Krymu. Owszem, w sprzyjających okolicznościach mogłaby powrócić do sił w perspektywie np. dekady, ale obecnie prowadzona wojna będzie do tego czasu dawno rozstrzygnięta.

Jest wiele przesłanek przekonujących o prawdziwości powyższych wniosków.


VII. Słabość wewnętrzna

Ewentualne ogłoszenie częściowej lub powszechnej mobilizacji, nawet gdyby było technicznie możliwe do przeprowadzenia, dostarczy średnio wyszkolonych żołnierzy najwcześniej za 6-8 miesięcy. Dotychczasowa praktyka pokazuje jednak, że rosyjskie dowództwo potrafiło wysyłać rekrutów jedynie po kilkudniowym przeszkoleniu. Specjaliści zwracają uwagę na fakt, że nawet gdyby odsunąć na bok wątpliwości związane ze wzburzeniem społecznym jakie przymusowa mobilizacja mogłaby wywołać, to same struktury wojskowe nie są przygotowane do przyjęcia, przeszkolenia i wyposażenia większej ilości poborowych. Ba, nawet do ich wykarmienia.

Jednakże Rosjanie wcale nie garną się do armii, a jeśli trzeba to aktywnie unikają powołania, wielu młodych ludzi emigruje. Można mieć więc wątpliwości jak liczny byłby kontyngent poborowych. Dla przykładu, wspomniany przeze mnie wyżej 3 Korpus Armijny (ochotniczy) liczy zaledwie ok. 15 tysięcy ludzi z planowanych 30 tysięcy. Co więcej, pierwotnie takich korpusów miało być kilka, ale ich uformowanie stało się niemożliwe z powodu braku chętnych. Porażki odnoszone na froncie jedynie wzmagają niechęć do podjęcia lub kontynuowania służby, a niekompetencja dowództwa wywołuje powtarzające się bunty.

Kolejną kwestią jest odzyskanie zdolności bojowych w zakresie posiadanej techniki. O ile rosyjski przemysł wojskowy pracując siedem dni w tygodniu remontuje znaczne ilości uszkodzonego na froncie i wyciągniętego z magazynów sprzętu wojskowego, o tyle z powodów sankcji nie jest w stanie produkować nowoczesnych środków walki. Pełna zależność od zachodnich, nawet najprostszych komponentów spowodowała konieczność ich pozyskiwania na czarnym rynku. Wysłannicy przemysłu kupują co mogą, płacąc podobno złotem, ale jest to skala niewystarczająca do potrzeb armii – konfliktu o tak wysokiej intensywności. Dla przykładu, wobec własnej słabości znaczną ilość dronów bojowych i rozpoznawczych zakupiono w Iranie, a o dostawy amunicji zwrócono się do Korei Północnej.

Być może dla części Czytelników informacja ta będzie nowością, ale Federacja Rosyjska nie będzie w stanie podtrzymać zdolności bojowych ani lotnictwa, ani wojsk rakietowych czy pancernych, chyba że otrzyma pomoc technologiczną i przemysłową od Chińskiej Republiki Ludowej. Nawet gdyby tak się miało stać, co jest prawdopodobne ale dopiero gdy Rosja faktycznie zacznie upadać (komu potrzebny sojusznik, gdy można mieć wasala?), to dostarczenie chińskich technologii choćby jutro, nadal nie pozwoli rosyjskiej armii na odzyskanie inicjatywy. Wdrożenie nowych rozwiązań przemysłowych, nowego typu komponentów, wymagałoby przebudowy całej struktury wytwórczej, od procesu technologicznego po projekt konstrukcji. A nawet gdyby Chiny (co uważam za niemożliwe) dostarczyły Rosji swój własny sprzęt wojskowy, nie miałby go kto obsługiwać.

Zresztą Pekin stał się wyjątkowo ostrożny w stosunku do Rosji, ponieważ nie chce antagonizować Zachodu. Sam przechodzi poważne problemy wewnętrzne i nie jest gotowy do prawdziwej konfrontacji z Zachodem. Nawet w sprawie tak ważnego dlań Tajwanu ograniczył się jedynie do teatralnej demonstracji, która nie przyniosła żadnych poważnych konsekwencji (patrz: „Kryzys w cieśninie”). Ale to nie wszystko. Słabość Federacji Rosyjskiej ma charakter strukturalny.

Jest to temat rzeka, choć wart zgłębienia. Ponieważ niniejszy artykuł i tak jest już dość długi nie chciałbym go nadmiernie rozbudowywać. Dlatego gorąco polecam Państwu publikację, będącą fragmentem książki „Failed State: A Guide to Russia’s rupture” Janusza Bugajskiego, który porusza temat upadku Rosji, widzianego jako ostatni akord rozpadu imperium sowieckiego. Pomocny będzie także przegląd specyfiki rosyjskiej państwowości umieszczony w wątkach autorstwa Kamila Galijewa.

Sam postaram się opisać problem możliwie skrótowo. Całkowicie skorumpowany system władzy doprowadził do zdefraudowania środków na rozbudowę armii, oraz faktycznego rozkradzenia majątku przez kadrę oficerską. Obnażył jej fasadowość, w której to niewielka część elitarnych jednostek maskowała bezbrzeżną dezynwolturę większości. Udawanie gotowości bojowej przed przełożonymi, zapisywanie pełnych stanów w zupełnie pustych magazynach, czy odbywanie szkoleń, których jedynym celem było zrobienie zdjęcia żołnierzom na strzelnicy, po czym wszyscy mieli wolne – to tylko niektóre przykłady z życia rosyjskiej armii. Ta specyfika dotyczy także innych zagadnień – przemysłu czy nauki. Niedopuszczanie do krytyki, nie pozwala na poprawę sytuacji, a ta jest konieczna do rekonstrukcji sposobu w jaki funkcjonuje państwo. Petryfikacja tego stanu rzeczy jest już zresztą zbyt silna, by poddała się reformie.

W 2023 roku sankcje wprowadzone na Rosję zaczną być boleśnie odczuwane przez przeciętnych obywateli. Pojawią się istotne deficyty produktów i kartki na towary, bardzo wysoka inflacja i bezrobocie. Ich destrukcyjny wpływ znakomicie pokazuje badanie przeprowadzone przez Yale University.

Dokuczać będzie wzmożona przestępczość zorganizowanych grup zbrojnych, rekrutowanych spośród byłych żołnierzy wracających z ukraińskiego frontu. Obwody graniczące z Ukrainą (kurski, biełgorodzki, woroneski) dotkną skutki prowadzonych działań zbrojnych, w tym także bezpośrednich. Tym bardziej, że im większe będzie rosyjskie barbarzyństwo względem Ukrainy, tym większa będzie szansa na symetryczną odpowiedź na terytorium Rosji. Deficyty, recesja oraz nieproporcjonalnie duże straty w żołnierzach ponoszone przez regiony składowe Federacji doprowadzą do cichego secesjonizmu, to jest połączenia protestów z emancypacją lokalnych kacyków, co podzieli Rosję na nieprzychylne sobie regiony pod iluzoryczną władzą Kremla. Okaże się, że lokalne władze działają bardziej autonomicznie i nie chcą się podporządkowywać wszystkim poleceniom płynącym z centrum.

Związek przyczynowo-skutkowy jest tutaj dość prosty. Władza centralna nie obsługuje potrzeb obywateli (zdrowie, komunikacja, bezpieczeństwo, edukacja, praca, godne życie itd.), którzy akceptowali autorytarne rządy ponosząc osobistą ofiarę na rzecz marzeń o wielkim imperium. Wyrzeczenia te okazały się daremne, a nieformalny układ ze społeczeństwem – oszustwem. Garstka uwłaszczających się na publicznym majątku elit, nie będzie w stanie przeciwstawić się frustracji ogółu. Szok zderzenia z rzeczywistością, w której to dumna rosyjska armia sromotnie przegrywa z mniejszym sąsiadem wywoła ogromne, trudne do opanowania emocje społeczne. Rosjanie w dużej mierze pozostają zwolennikami mocarstwowej polityki kraju i trudno oczekiwać by sama tylko porażka na froncie mogła ich z tych poglądów wyleczyć. Na to potrzebny będzie czas. Niemniej, złość skierowana będzie ku elicie, co może mieć bardzo gwałtowny przebieg. Co ważniejsze, Federacja Rosyjska jest państwem kolonialnym, o zróżnicowanej strukturze etnicznej. W chwili, gdy jedyne, neoimperialne spoiwo wieloetnicznych składowych federacji przestanie istnieć, różnice w dobrobycie, traktowaniu przez Moskwę i ponoszonych kosztach okażą się nie do przeskoczenia, osłabiając kontrolę skompromitowanej władzy centralnej.

W chwili obecnej dają się zauważyć nieliczne głosy rosyjskich samorządowców, żądających ustąpienia Władimira Putina z funkcji. Z czasem należy oczekiwać wzmożenia protestów, nawet mimo drakońskich kar i działań OMON’u. Wątpliwe, by mogły pozbawić Putina władzy, natomiast możliwe, że skłonią go do przeprowadzenia głębokich czystek wśród elit i armii, na wzór działań Stalina, co może dać mieszane rezultaty. Na razie czystki ograniczają się do zabójstw ludzi związanych z biznesem surowcowym.

Osobiste wpływy Władimira Putina mogą okazać się niewystarczające do trwałego opanowania narastającego chaosu. Być może z pomocą propagandy i zabiegów politycznych uda mu się jeszcze przez jakiś czas utrzymać kontrolę nad sytuacją, jednakże z każdym miesiącem będzie się ona pogarszać razem z wykładniczym namnażaniem problemów wewnętrznych i zewnętrznych. Śmierć Putina rozpocznie zaś okres długotrwałej smuty, w której poszczególne grupy interesu walczyć będą o władzę nad rozsypanymi elementami rosyjskiej państwowości. Jest ona nieunikniona, nawet w kontekście biologicznym, ale może nastąpić w wyniku zamachu. Nawet gdyby wyznaczył swojego następcę (czego nie zrobił), nie zdoła on zbudować podobnego autorytetu w warunkach wewnętrznej wojny podjazdowej o schedę po carze. Pamiętajmy na przykład o postaci czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, który ślubował wierność wyłącznie Putinowi, a nie Federacji.


VIII. Konsekwencje międzynarodowe

Rozbójnicza polityka Kremla, oraz ewidentna słabość, tak militarna jak i wewnętrzna, zachęcą kolejne kraje sąsiadujące z Rosją aby za wszelką cenę odsunąć się od niej politycznie. Jedne z obawy a drugie, ponieważ sojusz z nią przestanie przynosić profity. Niektóre obrócą się ku Europie, inne ku Chinom. Widać to dzisiaj po europejskich aspiracjach Mołdawii czy odwracającym się od Kremla Kazachstanie. Mimo, że kazachski prezydent Kasym-Żomart Tokajew sam doszedł do władzy posługując się rosyjską interwencją pod egidą OUBZ, plotki donoszą, że zamierza z niej wystąpić. Co ważniejsze, rosyjska zapaść skłoni liczne państwa do odzyskania utraconych ziem. Dotyczy to mołdawskiego Naddniestrza, gruzińskiej Osetii Południowej i Abchazji, a także wszystkich eksklaw Azerbejdżanu. W tym ostatnim przypadku już w tej chwili możemy obserwować, jak wykorzystując rosyjskie niepowodzenia na Ukrainie, armia azerska przystąpiła do ataku na Armenię właściwą, której integralność państwowa gwarantowana jest przez Federację Rosyjską i kontrolowaną przez nią Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Zarówno Turcja jak i Chiny, są żywotnie zainteresowane Azją Centralną i zrobią wiele by pomniejszyć w niej rosyjskie wpływy.

Nie należy także zapominać o Białorusi. Aliksander Łukaszenka utrzymał się na stanowisku wyłącznie dzięki poparciu Rosji. Gdyby nie to, zostałby zmieciony przez sierpniowe protesty powyborcze 2020 roku. W ramach zapłaty, pozwolił na podporządkowanie Białorusi Rosji, a następnie wspólnie z nią dokonał agresji na Ukrainę. Fakt ten nigdy nie został w Kijowie zapomniany i w chwili, gdy wojna zostanie rozstrzygnięta na korzyść Ukrainy, przyjdzie czas na rozliczenie Mińska. Pamiętajmy, że w ukraińskiej wojnie obronnej walczy pułk im. K. Kalinowskiego, złożony wyłącznie z wolnych Białorusinów, którzy już teraz deklarują chęć wyzwolenia swojego kraju spod władzy dyktatora. Uważam za wysoce prawdopodobne ich wniknięcie na terytorium Białorusi i podjęcie próby obalenia Łukaszenki, co najpewniej wywoła krótkotrwałą wojnę domową.

Żołnierz białoruskiego pułku im. Konstantego Kalinowskiego. Źródło: BelWarriors

Podsumowując, kolaps zapadającej się do wewnątrz Rosji spowoduje rozchwianie jej całego pogranicza, od Europy, przez Kaukaz po Azję Centralną. Wszędzie tam dojdzie do nowego rozdania, nierzadko z użyciem siły. Będzie to proces trwający lata, nasilający się tym bardziej, w im większym chaosie wewnętrznym znajdować się będzie Rosja.

Kreml rzutem na taśmę spróbuje jeszcze podpalić Bałkany (rozpad Bośni i Hercegowiny, konflikt Serbii z Kosowem), przetrącić Mołdawię w kontekście Naddniestrza oraz ugryźć burzący się Kaukaz (wzrost separatyzmu – np. w Czeczenii), ale najpewniej poniesie porażkę z uwagi na przerost liczby punktów zapalnych nad możliwościami działania.

Destabilizacja Europy Wschodniej, Kaukazu i Azji Środkowej, będzie dużym wyzwaniem także dla naszego kraju. Dobrze by było, żeby nasi politycy mieli tego świadomość. Nie unikniemy tego wyzwania, ponieważ jako największy kraj regionu będziemy musieli wziąć na własne barki odpowiedzialność za jego stabilizację. O perspektywach dla Polski i świata w kontekście przegranej Rosji napisał zespół ekspertów: Józef Lang, Jakub Jakóbowski, Krzysztof Strachota oraz Jan Smuga (pseudonim) na łamach Klubu Jagiellońskiego, w wyczerpującej analizie pt. „Rozpad starego świata”. Gorąco polecam tę lekturę.


IX. Podsumowanie

Federacja Rosyjska to nie Związek Sowiecki. To państwo będące jedynie cieniem dawnej potęgi, stąd myślenie o nim w kategoriach wielkiego imperium jest drogą donikąd. Ma kurczącą się w zatrważającym tempie demografię, niewydolną gospodarkę i kończące się, łatwo dostępne zasoby paliw kopalnych. W dodatku w wyniku wojny znacznie nasiliło się zjawisko emigracji specjalistów i ucieczki kapitału.

Jedyną nadzieją Putina była ucieczka do przodu, uzależnienie Europy od surowców, w zamian za co otrzymywał zachodnią technologię i kapitał. Zamiast jednak przeznaczyć te środki na modernizację państwa, rozbudowę gospodarki i poprawę infrastruktury przyczyniając się do wzrostu zamożności wszystkich obywateli, wybrał drogę marzeń o odbudowie dawnego imperium. Rozpad ZSRS traktował jak tragedię, podobną do traumy Niemiec po Wersalu. Marzył o powrocie do dawnej chwały.

Z początku, używał do tego celu szantażu, agentury wpływu oraz umiejętnie prowadzonej polityki zagranicznej. Z czasem, do narzędzi tych dołączył też działania zbrojne. To na nie szły największe środki z budżetu państwa. Nie przewidział jednak, że zbudowany przez niego kleptokratyczny autorytaryzm będzie strukturą aż tak niewydolną. W sytuacji, w której armia rosyjską poniesie całkowitą klęskę, nie będzie posiadać już żadnych atutów, za pomocą których mógłby kontrolować sytuację.

W ten sposób wojna na Ukrainie stanie się katalizatorem ostatecznego rozpadu Federacji Rosyjskiej. Potrwa on wiele lat i trudno dzisiaj ocenić jaki porządek wyłoni się po opadnięciu kurzu, ale stwierdzenie, że to nastąpi wydaje się dzisiaj pewne jak jeszcze nigdy wcześniej.

X. Materiały

Dla wygody dodaję listę co ważniejszych odnośników, które pojawiły się w tekście.

Statystyki strat:
https://datastudio.google.com/reporting/dfbcec47-7b01-400e-ab21-de8eb98c8f3a/page/p_gqerfsjkyc?s=tWeosgYXPTU

Artykuł gen. Załużnego:
https://www.ukrinform.ua/rubric-ato/3566162-ak-zabezpeciti-voennu-kampaniu-u-2023-roci-ukrainskij-poglad.html

Artykuł Janusza Bugajskiego (fragment książki „Failed State: a guide to Russia’s rupture”)
https://arc.ua/en/mapowanie-procesu-dezintetgracji-rosji/

Zebrane wątki nt. Rosji autorstwa Kamila Galijewa:
https://threadreaderapp.com/thread/1568991857039777795.html

Badanie wpływu sankcji gospodarczych na Rosję, Yale University:
https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=4167193

Raport Klubu Jagiellońskiego – skrót w 55 punktach:
https://klubjagiellonski.pl/2022/08/24/wielkie-szanse-jeszcze-wieksze-zagrozenia-polska-i-swiat-pol-roku-po-pol-roku-wojny-w-55-punktach/


Niniejsza strona jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

38 komentarzy

biki · 2023-11-30 o 19:49

No cóż miało być tak cudownie a wyszło jak zwykle. Potwierdzają się słowa Bismarka „Rosja nigdy nie jest tak silna ani tak słaba jak się wydaje” Do tego cała europa w ciągu roku zamiast obiecanego 1 miliona pocisków artyleryjskich dostarczyła chyba 300 000…. Natomiast Korea Północna rosji 300 000 pocisków artyleryjskich a rosja również z problemami ale roskręca przemysł militarny

Michał Sykutera · 2023-10-04 o 17:13

Bardzo dobra analiza, dziękuję. Jeżeli Federacja Rosyjska naprawdę zaliczała kolaps w najbliższych kilku latach, będzie to dla Polski wspaniała wiadomość.

    b.kozak · 2023-12-08 o 02:43

    Człowieku, przecież ta „analiza” to kompletnie nieaktualne bzdury mające się nijak do rzeczywistości. Zejdź na ziemie.

Yaro · 2023-09-13 o 10:03

No cóż artykuł się właśnie sam zweryfikował trafiając do kategorii „bzdet” co było zresztą do przewidzenia od początku jak się ukazał. Dziwię się skąd biorą się takie tuzy myśli które za grosz nie mają pojęcia o świecie i o globalizmie. W sumie dobrze dla autora, że dołączył do grona dziennikarzy z wp, gazeta, onet i skazał siebie na śmieszność, ale nic nie przeszkadza aby zobaczyć klęskę takiego życzeniowego myślenia i wreszcie napisać coś co ma umocowanie w rzeczywistości a nie w matrixie.

wiki · 2022-09-25 o 21:53

Jestem więcej niż przekonany, że gdyby Putinowi i jego bandzie nie przeszkadzano w ograbianiu państwa nie było by żadnej wojny z Ukrainą. Oni nie mieli wyjścia. Musieli jakoś się obronić przed wielce prawdopodobną odpowiedzialnością. Oczywiście nie sądzono, że operacja specjalna przerodzi się w konflikt zbrojny na taką skalę. Była wręcz pewność powtórki z rozrywki – jak na Krymie. Świadczy o tym kompletny brak przygotowania do inwazji na wszystkich poziomach. Putin jest przekonany, że każdego można kupić. Był pewien, że kupiono kogo trzeba, przede wszystkim na Ukrainie. Takie miał zapewnienia. Nie wiedział i nie wierzył, że jego też okradają. Rosjan okradziono, otumaniono, oszukano, zastraszono, uwięziono. Będą wychodzić z tego latami. Jest niebezpiecznie gdyż zagrożona banda jest pod ścianą. Tam nie ma żadnej strategii, żadnego logicznego myślenia.

PM2011 · 2022-09-17 o 02:54

Co jeśli obecny rząd lub większość parlamentarna zmieni się w USA,?

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-17 o 09:43

    Niewiele, konsensus jest na tyle duży, że wsparcie powinno być utrzymane (Biały Dom nadaje ton). Zresztą, lend-lease już został zaimplementowany.

      Jakub · 2022-09-20 o 23:47

      Pytanie PM2011 jest zasadne a Pan się z niego wykręcił, nieładnie. Nie ma żadnej nieodwracalności lend-lease w przypadku Trumpa, wszyscy dobrze wiemy jaki poziom populizmu jest w stanie rozpalić i jak prorosyjskie działania podjąć (wycofanie z Syrii, rozbijanie NATO, niedopuszczalne kontakty i powiązania z Putinem). Zatrzymanie pomocy dla Ukraimy wydarzyło by się na pewno. Obecnie całość polityki zachodu wobec inwazji Rosji na Ukrainę zbudował, spaja i utrzymuje Joe Biden, bez niego to się posypie. Niestety w przypadku ponownego dojścia do władzy Trumpa, co nie jest niestety wykluczone, sytuacja geopolityczna może się radykalnie zmienić. Zatrzymanie dostaw nowoczesnej broni, głownie ze Stanów przecież, doprowadziło by niechybnie do załamania ukraińskiej obrony i dało by niestety szansę Rosji na podbój Ukrainy. Całość obecnej przewagi technologicznej Ukrainy pozwalającej na opisaną przez Pana kontrofensywę, nie opisuję tu przewag moralnej, odwagi, poświęcenia itp Ukraińców, chylę po prostu przed Nimi czoła, oparta jest na dostawie kluczowych systemow i amunicji do nich ktorych w Ukrainie się puki co nie da wyprodukuwać. Jak przyjdzie Trump (oby go szlak trafił wcześniej 😉 dostawy amunicji zostaną wstrzymane niestety nagle.

      Co do zachowania polskich władz to sa one raczej wymuszane postawami i opiniami Polaków co widać w pierwszych dniach jak się dowiedzili (listopad 2021), że wojna jest nieunikniona (romansowanie z politykami i partiami jawnie proputinowskimi, artykuły antyukraińskie, wywiad ambasadora Rosji u braci brazowych języków, potem inicjatywa Kaczyńskiego w Kijowie itp), widać to również po wielkości agentury wpływu wokół obecnych władz naszego kraju, a może w samym środku (Macierewicz, Dworczyk, Morawiecki conajmniej choć to oczywiście na inną dyskusję) . PIS został zaskoczony nie tylko determinacją Ukraińców i zachodu we wsparciu ala nastrojami własnych obywateli. Jakby Trump doszedł ponownie do władzy to niestety połykałby Pan język kilka razy dziennie niestety. Warto by może było odpowiedzieć nie na odczepnego na pytamnie PM2011 …

        Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-21 o 15:55

        Proszę Pana, to nie jest odpowiedź na odczepnego. Jest krótka, ale wyczerpuje temat i myślę, że interlokutor to zrozumiał. Listopadowe wybory będą cząstkowe, wie Pan jak działa ten system? Jedynie pewna część miejsc się zmieni, być może Demokraci stracą większość, ale nie na tyle, żeby nie dało się utrzymać ponadpartyjnego konsensusu ws. Ukrainy. Grupa „prorosyjska” jest relatywnie mała.

        Natomiast wybory prezydenckie będą dopiero w listopadzie 2024. Do tego czasu wojna będzie dawno skończona. Gdyby nawet nie, to magazyny wojskowe będą do tego czasu zapełnione pod korek. To jest na tyle odległa perspektywa, że nie ma sensu brać jej pod uwagę. A na marginesie, Trump może nie mieć szans nawet na próbę powrotu do władzy, bo o ile wykręcił się od „puczu” o tyle ciężko mu będzie uniknąć skazania za wyprowadzenie i przetrzymywanie dokumentów rządowych w swojej posiadłości. Jest na to zbyt wiele dowodów.

        A te opinie o prorosyjskim PiSie, agenturze Dworczyka i Morawieckiego, to już mi się nawet nie chce komentować i na przyszłość nie będę w ogóle zatwierdzał takich wpisów. Ta strona to nie 'sok z buraka’ i chciałbym żeby tak pozostało. Pozdrawiam.

Adrian · 2022-09-16 o 13:28

Archery ? Szwedzi dopiero teraz zastanawiają się nad ich wysłaniem

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 21:39

    Fakt, pomieszałem z Caesarem.

Kornel · 2022-09-16 o 11:12

Ciekawy jest aspekt rozpadu. Bardzo trudno znaleźć proponowane nowe granice. Pomijając oderwanie się nacji kaukazu. Polityką Polski powinno być budowanie tożsamości narodowej w Kalinigradzie, Petersbugu i Krasnodarze. No i oczywiście odbicie Białorusii. Tak czy inaczej będziemy umoczeni w ten rozpad na wiele lat. Nie wiem czy to dobra wróżba.

pfg · 2022-09-16 o 08:32

Nie ze wszystkim się zgadzam. Po pierwsze, nie sądzę, że Ukraina odzyska Krym. Nie sądzę nawet, że będzie próbować, choć oczywiście na tym etapie wojny twardo mówi co innego. To, że Ukraina ostrzeliwała (?) rosyjskie bazy wojskowe, lotniska i składy paliw na Krymie, wynika z logiki wojny, nie z logiki podboju.
Po drugie, argumenty o nieuchronnym rozpadzie Rosji brzmią dla mnie nieprzekonująco. Owszem, to, że poszczególne regiony Rosji mogą się zautonomizować, przestać we wszystkim słuchać centrali i zacząć prowadzić chaotyczną, wzajemnie niechętną politykę, jest możliwe. Ale jak długo stan ten, jeśli zaistnieje, będzie trwał i do czego ostatecznie doprowadzi, trudno przewidzieć.
Natomiast to, że Rosja itraci swoje wpływy w Azji Środkowej i na jej kaukaskim pograniczu, jest pewne jak w banku. Już traci.

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 09:07

    Ad 1 – proszę przeczytać przytoczony artykuł gen. Załużnego, dość dokładnie wykłada tam co i jak Ukraina zrobi. Btw. to nie „podbój” Krymu tylko wyzwolenie 😉

    Ad 2 – Wskazuję związek przyczynowo-skutkowy, przegrana wojskowa->upadek polityczno-społeczno-gospodarczy->osłabienie władzy->ruchy odśrodkowe. Mówimy przecież, że ZSRS upadł a następnie uległ rozpadowi, a mamy FR, prawda? Wydaje mi się, że będzie podobnie. Znowu coś odpadnie, a nowy kraj pt. „Rosja” będzie innym niż ten poprzedni.

      Paweł · 2022-09-16 o 10:54

      Moim zdaniem analiza jest trafna. Proszę spojrzeć jak rozpadł się ZSRR, dokładnie w tym samym schemacie:
      przegrana wojskowa (wyścig zbrojeń z Reganem + Afganistan) -> upadek społeczno-polityczno-gospodarczy II poł lat 80. (z tym że tu była próba ratowania przez Gorbaczowa) -> osłabienie władzy (końcówka lat 80.) ->ruchy odśrodkowe (rozpad ZSRR i powstanie nowych Państw, najpierw małych (Gruzja, Azerbejdżan, Armenia, Litwa) a potem dużych (Ukraina i Białoruś w 91).
      Sądząc po timingu, jesteśmy gdzies w połowie lat 80. ale widać ze dzieje się to o wiele szybciej…

        Muchor · 2022-09-18 o 00:43

        Dodajmy, że kolaps Rosji w 1917/18 latach przebiegał podobnie. Przegrana wojna, próba reform, ucieczka krajów podbitych, chaos i anarchia. Ale nie uważam, że to przesądzone. Może jeszcze wyjść z tego jakiś nowy Stalin i chwycić Rosjan ponownie za gardło. Wielu go poprze, bo tak widzą szansę na imperialność, bez której nie potrafią wyobrazić sobie Rosji.

          Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-19 o 18:16

          Żeby wyrósł Stalin, musiałby pojawić się Lenin.. a wcześniej mienszewicy itd. Ogólnie, nie wierzę że pojawi się tak charyzmatyczna i akceptowana przez wszystkich postać zdolna połączyć wszystkie grupy interesu.

Wojciu · 2022-09-16 o 08:31

Moim zdaniem trafna analiza która się spełni szybciej niż nam się wydaje

Mikołaj · 2022-09-16 o 07:27

1. Sewastopol. Jaki może być jego status po odzyskaniu Krymu przez Ukrainę? 2. Jaki los czeka Armenię, która swoją obecną, stabilną sytuację w regionie zawdzięcza głównie Rosji?

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 09:09

    1. Trudno powiedzieć. Nie napisałem tego w analizie, ale co do zasady Ukraińcy wcale nie muszą szturmować dużych miast. Łatwiej jest zmuszać Rosjan do ucieczki. Być może Sewastopol pozostanie taką oblężoną twierdzą aż do podpisania rozejmu.
    2. Nieciekawy. Jedyną nadzieją Armenii jest Iran, a nie słaba Rosja. Niestety.

      AB · 2022-10-20 o 15:51

      Chyba nie będzie tak źle. Amerykanie nie odpuszczą Gruzji i Armenii. Widzą co się dzieje z Erdoganem i jego ambicjami, nie wspominając o Iranie. Z punktu widzenia Amerykanów i nie tylko ich (również nas), „zagospodarowanie” tych dwóch krajów będzie kluczowe w celu ograniczenia turecko- irańskich apetytów. Zresztą mając Krym, Bałkany i w/w kraje wręcz kapitalnie kontroluje się całe M. Czarne,w tym szlaki transportowe (gaz, ropa) z M.Kaspijskiego. W ogóle mając te dwa kraje po swojej stronie utrzymuje się równowagę w tym rejonie. A w przyszłości ten region może być kluczowy dla Europy.

JD · 2022-09-16 o 02:37

Świetne opracowanie.
Jedna mała poprawka – zachodni brzeg Dniepru to jego lewy brzeg, nie prawy.
Pozdrawiam

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 09:10

    Dniepr o ile mi wiadomo płynie z północy na południe i wpada do Morza Czarnego, także jego prawy brzeg patrząc z biegiem rzeki, znajduje się na zachodzie 😉

    Radek · 2022-09-16 o 10:52

    Nie, zachodni brzeg Dniepru to prawy brzeg.
    Dniepr i większośc ukraińskich rzek płynie z północy na południe, w przeciwieństwie do Polski, gdzie rzeki płyną z południa na pólnoc. Dla przykładu, centrum Warszawy jest na zachodnim, lewym brzegu Wisły, a centrum Kijowa też jest na zachodnim, ale jednak na prawym brzegu Dniepru.

Michał · 2022-09-16 o 00:57

W ogóle nie uwzględnił Pan w swojej analizie ryzyka użycia przez Rosję broni atomowej, co w świetle oficjalnej Rosyjskiej doktryny wydaje się oczywiste w razie wkroczenia sił zbrojnych Ukrainy na Krym, który przez Rosję jest uznawany za część kraju. Rozumiem, że pana zdaniem Rosja jej nie użyje. Czy może Pan wyjaśnić dlaczego?

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 09:14

    Wspominam o tym w artykule, może użyć, ale nie zmieni to już biegu wojny. Zagadnieniu temu poświęcę osobny tekst. Generalnie dokonując takiego aktu, poza kontrowersjami natury humanitarnej i globalnej (proliferacja BJ, złamanie doktryny defensywnego użycia itp. = pełna izolacja), Rosja narazi się na proporcjonalny odwet. Ukraina „znajdzie” swój ładunek w skarpetce, a do wielkiej anihilacji atomowej nikt nie dopuści (USA/Chiny) z oczywistych względów. Co więcej, waląc BJ w Ukrainę, w chwili gdy rosyjska armia będzie rozbita, to prosty przepis na rajd ukraińskich zagonów pancernych na rosyjskie miasta. Alternatywnie, użycie BJ nastąpi i tak jak już wojna będzie przegrana. Ewentualne wymuszenie rozmów pokojowych, odbywać się będzie z Rosją pobitą w tej wojnie.

      Wojtek · 2022-09-17 o 13:42

      Do tego mozna jeszcze dodac inny aspekt, w przypadku uzycia BJ na Ukrainie, wspominal o tym propagandysta/bloger Girkin, w ostatnim chyba podkascie, wielu Rosjan uwaza Ukraincow za zbuntowanych wprawdzie, ale jednak Rosjan i zamienienia ukrainskiej ziemi w pustynie, nawet tylko malej jej czesci nie zostaloby przyjete dobrze przez rosyjskie spoleczanstwo.

        Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-17 o 14:19

        Girkin jest zalinkowany w tekście dokładnie z tą wypowiedzią.

      robpur · 2022-09-19 o 20:28

      Co ma Pan na myśli pisząc o ukraińskim ładunku jądrowym „znalezionym w skarpetce”? Przypuszcza Pan, że UA posiada broń jądrową?

        Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-19 o 21:37

        Sugeruję, że uzyskanie takiej broni nie będzie stanowiło problemu jeśli odpowiednie czynniki uznają, że Rosji należy się nauczka. Nie będzie też problemem, tak naprawdę, jeśli sami Ukraińcy zaprą się w sobie. Akurat o energetyce jądrowej wiedzą bardzo dużo. Mówiąc inaczej, Rosja nie powinna zakładać, że Ukraina nie będzie mogła symetrycznie odpowiedzieć.

Jacek · 2022-09-15 o 22:42

Trafna ocena sytuacji. Wolna Białoruś i niepodległy Kaliningrad to najlepszy dla nas scenariusz.

    Inga · 2022-09-23 o 08:10

    Przecież Kaliningrad jest totalnie proputinowski i rosyjski do cna. Toż to jedna wielka baza wojskowa, a większość tam żyjących jest powiązana z wojskiem, i albo to są sami wojskowi, albo ich rodziny, albo pracownicy cywilni sektora wojskowego. Ludzi spoza tego kręgu jest tam naprawdę niewiele. Marzenia o 4 kraju nadbałtyckim to mrzonki z lat 90tych.

Db · 2022-09-15 o 22:36

Sprostowanie Archer jest szwedzki a francuski Caesar. Co do reszty miejmy nadzieję że tak się sprawy potoczą.

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-15 o 23:18

    Poprawione, dzięki

    Db · 2022-09-16 o 17:36

    Tak jak generał Skrzypczak wspominał że nie da sobie obciąć że Ukraina niema broni jądrowej. Ukraina ma materiały i ludzi którzy potrafią to zrobić. Mogło by wyjaśnić ruski rajd na elektrownie i być może znaleźli poszlaki wskazujące na kroki podjęte w tym kierunku(możliwe że fałszywe).

      Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-16 o 21:40

      W zasadzie to powiedział „że mają” z tego co pamiętam. W ogóle, pan generał ma bardzo podobne postrzeganie sytuacji.

Marek · 2022-09-15 o 20:08

Witam.
W opisach mapek przedstawiających operację kupiańsko-iziumską wkradł się błąd. Jest sierpień a powinno wrzesień.
Pozdrawiam.

    Filip Dąb-Mirowski · 2022-09-15 o 23:19

    Poprawione 🙏

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *