Druga faza wojny
Ukraina może wygrać wojnę z Rosją. Nie tylko wypchnie agresora z większości terenów na północy i północnym wschodzie, ale też południu – Chersonia i Zaporoża. Co więcej, ma niewielką szansę na… odbicie przynajmniej części Donbasu.
02-04-2022
Na ile taki scenariusz jest możliwy i dlaczego uważam, że na jego realizację są spore szanse? Trzy tygodnie temu wydawało mi się, że obrona Kijowa zakończy się sukcesem, jeśli Rosjanie nie dokonają szybkiej zmiany priorytetów. Podjęcie decyzji zajęło im blisko 20 dni, a opieszałość ta ściągnęła na nich widmo katastrofy. Właśnie dokonał się „Cud nad Dnieprem”. Więcej o tym było w artykule „Ukraina – kto wygra?”.
Ilość odbitych w ostatnich dniach wsi i miasteczek idzie w dziesiątki. Na północy skrócenie przez Rosjan frontu przemienia się czasem w paniczną ucieczkę. Wojska ukraińskie siedzą im na plecach i niszczą wycofujące się kolumny ogniem artylerii oraz w zasadzkach. To kolaps, który właściwie wykorzystany może za chwilę spowodować efekt domina.
Na razie rosyjska rejterada odbywa się w sposób umiarkowanie uporządkowany, choć niezwykle pospieszny. Odzyskanie przez Ukraińców w dniu 1 kwietnia Iwankowa, znajdującego się na północ od Kijowa powoduje odcięcie worka w rejonie Buczy. Podobne tworzą się w rejonie Sumy, na północ od miejscowości Pryłuki oraz w kilku innych punktach. To oznacza, że jeśli jakiekolwiek rosyjskie jednostki jeszcze nie opuściły zagrożonych odcięciem rejonów, to już nie będą w stanie tego zrobić. Zostawmy jednak Kijów i Czernihów.
Ważniejsza gra zaczęła się na dalekim południu i wschodzie. Kto pierwszy przerzuci siły do Donbasu? Rosjanie na razie nie notują większych sukcesów, a akcje taka jak zniszczenie przez (prawdopodobnie) ukraińskie śmigłowce składów paliwa w rosyjskim Biełgorodzie, jeszcze utrudni im zadanie.
Trwa więc wyścig o Donbas. Kto dotrze tam pierwszy z uwolnionymi na północy zasobami? Czy Rosjanie zdołają przegrupować siły by uderzyć zanim dotrą tam ukraińskie odwody? Plotki głoszą, że może to być nawet ok. 40 tyś. żołnierzy, kilka brygad zmechanizowanych, oraz wszystkie operujące dotąd w obwodzie kijowskim jednostki specjalne. Na razie, po bitwie niedaleko Hulajpola Ukraińcy wzięli kilka wsi w stronę Mariupola, ale nie posuwają się dalej. Oblężone miasto nadal walczy.
Nikt nie wierzy w ratunek dla Mariupola, choć w nocy z 30 na 31 marca cztery helikoptery Mi-8 oraz jeden Mi-24 wykonały rajd z zaopatrzeniem, a następnie wywiozły rannych. Prawdopodobnie dwa (na pewno jeden) zostały strącone w drodze powrotnej. Szalona i bardzo ryzykowna akcja, zakończyła się więc tylko częściowym sukcesem. Wiemy, że doleciały na miejsce więc dowiozły ładunek, niestety przynajmniej kilkanaście osób zginęło w w katastrofie w drodze powrotnej. Sytuacja obrońców Mariupola jest beznadziejna, ale ich opór ma znaczenie:
#1 Absorbuje rosyjskie siły.
#2 Blokuje połączenie Donbas-Krym (jedyna droga).
#3 Rosjanie ponoszą tu dotkliwe straty.
Pytanie jak długo miasto wytrwa? Może dzień, a może tydzień. Póki jest niezdobyte, Kreml nie zawiesi ognia. Kijów ma więc bardzo małe okienko czasowe na całkowite rozbicie agresora, zanim Rosja przegrupuje swoje siły na wschodniej Ukrainie.
Za bardzo istotny element całej układanki uważam aspekt psychologiczny. Rosyjski kolaps na północy ma ogromny wpływ na morale u obydwu stron. Dla Ukraińców to wielkie zwycięstwo, porównywalne w rozmiarze do obrony Warszawy w 1920 roku. Dla rosyjskich żołnierzy to dowód na własną słabość i ostatni akord długiego upadku morale. Podobnie, atak na skład paliwa w Biełgorodzie stał się szokiem dla ufających oficjalnej propagandzie cywili. Ukraińskie lotnictwo miało być już od wielu dni zniszczone, a „operacja specjalna” odnosić same sukcesy. Tymczasem dwa Mi-24 praktycznie bezkarnie wdarły się na kilkadziesiąt kilometrów wgłąb rosyjskiego terytorium.
Symptomem rozprężenia w rosyjskiej armii jest to, jak żołnierze rabują i uciekają z pola bitwy porzucając sprzęt wojskowy. Na tyłach wybuchają bunty, grupy rezerwistów odmawiają wyjazdu na Ukrainę. Dowództwo ma poważne trudności w pozyskaniu uzupełnień osobowych. W Donbasie powołano emerytów w wieku ponad 65 lat. Lekkomyślna taktyka Rosjan w pierwszych tygodniach wojny doprowadziła do wykrwawienia się spadochroniarskiej elity, najlepiej uszykowanej części armii. Te istotne straty próbuje się łatać innymi formacjami. Tyle, że tzw. kadyrowcy okazali się pętakami-pozerami, którzy nie znają się na wojaczce. Ściągnięto też np. Osetyńców, zapowiedziano przerzut Syryjczyków, ale wszystkie te ruchy są niewiele warte. Co prawda właśnie ogłoszono coroczny wiosenny pobór około 135 tyś. ludzi, ale takie wojsko jeszcze przez kilka tygodni (a raczej miesięcy) nie będzie nadawać się do walki.
Ergo, ściągnięte z północy teatru działań oddziały mogą nie wystarczyć na realizację planu minimum Kremla, tj. zdobycia całości Donbasu oraz uzyskania lądowego korytarza komunikacyjnego na Krym, choć niewiele brakuje. A w każdym razie, nie w krótkim horyzoncie czasowym. Stąd Ukraińcy mają teraz szansę na kompletne rozbicie rosyjskich linii i wejście na tyły jednostek prących z południa do odcięcia sił ATO w Donbasie. Na ich korzyść przemawiają:
1. Słabe morale i wyczerpanie sił rosyjskich.
2. Inicjatywa operacyjna, wysokie morale, uwolnione odwody idące po wewnętrznych liniach komunikacji (szybko).
3. Sukcesy w obwodzie charkowskim i chersońskim, to kluczowe bo zagraża rosyjskim flankom.
Za bardzo ważny uważam zarówno obwód jak i miasto Chersoń, gdzie duże znaczenie ma przeprawa przez Dniepr. Druga, położona jest w Nowej Kachowce.
To nie będzie proste zadanie, ponieważ przeprawy są zaminowane (na pewno chersoński most), ale gdyby się udało Ukraińcy wejdą na tyły oddziałów rosyjskich. Biorąc Melitopol, w którym nieustannie trwają antyrosyjskie protesty, siły ukraińskie znowu przetną korytarz na Krym, przez co utrata Mariupola przestanie mieć tak duże znaczenie.
Dlatego sukces w obronie stolicy trzeba wykorzystać póki sprawa jest świeża. Odwrót sił rosyjskich, zabici, jeńcy, tony sprzętu to wszystko ma ogromny ładunek destabilizujący sytuację w Rosji. Zostawieni sami sobie, Rosjanie mogą w lecie rozpocząć dogrywkę.
Pamiętajmy o negocjacjach. Im więcej odbitego terenu tym silniejsza pozycja Zełenskiego, a słabsza Putina. Totalna propaganda ma to do siebie, że jej zdemaskowanie powoduje szok w społeczeństwie. Wojna informacyjna musi maksymalnie wykorzystać i ten efekt. W takich okolicznościach powtórka z rewolucji 1917 r. stanie się niewykluczona. Kijów nie może czekać.
Niestety, okrążenie sił ATO przekreśli ten scenariusz. Dopiero co ukraiński sztab potwierdził utratę strategicznie ważnego Izium, czasu jest więc coraz mniej. Jeśli jednak do zamknięcia worka nie dojdzie, przebicie rosyjskich linii w Chersoniu i rajd z Zaporoża w kierunku Donbasu może skończyć się wejściem na teren separatystycznych republik. Na tyłach rosyjskich linii nie ma bowiem żadnych zorganizowanych jednostek, które mogłyby stawić opór.
Niezależnie od tych zmagań, walki w samym Donbasie będą bardzo krwawe. Jeśli Ukraińcom uda się wytrzymać na liniach, jednocześnie przekroczyć Dniepr i wykorzystać po raz kolejny manewr w walkach na przestrzeniach obwodów zaporoskiego i chersońskiego, mogą liczyć na całkowite pobicie Rosjan i odebranie im choćby minimalnego zwycięstwa.
Oby starczyło im sił.
Niniejsza strona jest utrzymywana z wpłat darczyńców i dzięki wsparciu Patronów.
Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ.
https://patronite.pl/globalnagra
0 komentarzy