Atak na Wenezuelę

Wygląda na to, że Donald Trump jest zdeterminowany do przeprowadzenia interwencji zbrojnej w Wenezueli i usunięcia Nicolása Maduro z urzędu.


24-10-2025


Od kilku miesięcy narasta napięcie na Morzu Karaibskim, gdzie amerykańska marynarka gromadzi siły, podejmując walkę z kartelami narkotykowymi. Głównym celem tej operacji są organizacje wywodzące się z Wenezueli, z czego Waszyngton nie czyni żadnej tajemnicy nakładając presję na reżim Maduro. Co więcej, po raz pierwszy do zwalczania handlarzy narkotyków użyto regularnych sił zbrojnych, które działają w warunkach wojennych eliminując wskazane cele cywilne. W przeszłości, marynarka pełniła rolę co najwyżej pomocniczą w stosunku do służb policyjnych. Teraz bierze na siebie cały ciężar działań, który może objąć swoim zasięgiem nie tylko Wenezuelę, ale także inne państwa regionu, jak np. Kolumbię.

Zgromadzona na Morzu Karaibskim amerykańska flota liczy dziesięć okrętów (Ian Ellis podaje liczbę 12 razem z mniejszymi jednostkami), w tym trzy grupy desantowej USS Iwo Jima wraz z 22 Jednostką Ekspedycyjną Piechoty Morskiej (22 MEU) liczącą oficjalnie ok. 2200 żołnierzy (nieoficjalnie ponad 3000), cztery niszczyciele, krążownik, okręt walki przybrzeżnej (LCS) oraz okręt podwodny. Towarzyszy im także statek wsparcia – MV Ocean Trader, baza wypadowa do prowadzenia operacji specjalnych. Łączna liczebność marynarzy i żołnierzy to ok. 10 000 ludzi. Do Portoryko przerzucono dodatkowo dziesięć samolotów F-35, rozpoznawcze P-8 Posejdon oraz drony MQ-9 Reaper. W razie potrzeby, w pogotowiu czekają też elementy 82 Dywizji Powietrznodesantowej (4500 spadochroniarzy) gotowych do przerzucenia w rejon działań w kilkanaście godzin od wydania rozkazu.

Amerykańska piechota morska podczas ćwiczeń. W tle desantowce USS Boxer i USS Portland. Źródło: US Navy.

Cały ten kontyngent to pokaźna siła zdolna do przeprowadzenia natychmiastowej operacji zbrojnej nie tylko przeciwko kartelom narkotykowym, ale także wenezuelskim siłom zbrojnym i rządzącemu krajem Nicolásowi Maduro. Rozkaz może paść już w najbliższych kilkunastu godzinach.

**

Przygotowania do przeprowadzenia operacji ruszyły w sierpniu, choć amerykańska marynarka działa na mocy rozporządzenia wykonawczego nr 14157 podpisanego przez Donalda Trumpa już w pierwszym dniu urzędowania, 20 stycznia tego roku.

Na tej podstawie latynoamerykańskie kartele narkotykowe uznane zostały za zagraniczne organizacje terrorystyczne (Foreign Terrorist Organizations – FTO), a więc zrównano ich status z typowymi organizacjami ekstremistycznymi jak np. Al-Kaida. Na listę tę pod koniec lipca wpisany został „Cartel de los Soles” mający być pod pełną kontrolą wenezuelskich władz, w tym kierującego krajem Nicolása Maduro. Dowodem świadczącym za prawdziwością tych oskarżeń stały się zeznania byłego szefa wenezuelskiego wywiadu wojskowego – Hugo Carvajala. Posłużyły one za powód do zaktualizowania wydanego jeszcze w 2020 roku listu gończego za Maduro, w tym podniesienia nagrody za informacje mogące posłużyć do jego aresztowania aż do 50 mln dolarów.

Nagranie przedstawia zniszczenie łodzi przemytników narkotyków na M. Karaibskim przez siły amerykańskie. 17.10.2025. Źródło: US War Department

Decyzja o aktywowaniu marynarki do walki z kartelami podjęta została 8 sierpnia (podaję za The New York Times), a od początku września rozpoczęto ataki na należące do nich łodzie, którymi transportowane miały być narkotyki. Do chwili publikacji tego artykułu zatopiono przynajmniej dziewięć jednostek, zabijając przy tym ponad 37 osób. Działania te wzbudziły wiele kontrowersji, ponieważ amerykańskie władze nie przedstawiły żadnych szczegółowych informacji ani dowodów winy zabitych. W opisanych przypadkach nie podjęto prób aresztowania, ani nie podano tożsamości ofiar. Nie dostarczono nawet szczątków zatopionych łodzi lub nagrań mogących świadczyć o faktycznym przemycie narkotyków. Mimo to, sekretarz wojny Pete Hegseth w każdym z przypadków zapewniał, że byli oni „narkoterrorystami”.

Równolegle narastała presja zbrojna na rząd w Caracas. Od sierpnia piechota morska szkoli się w desantach z morza i śmigłowców, a od września amerykańskie lotnictwo wykonuje szereg lotów patrolowych oraz treningowych. Część z nich stanowiła pokaz siły, jak np. przelot w dn. 15 października trzech bombowców strategicznych B-52H w eskorcie dwóch F-35B, albo była wyraźną próbę zastraszenia, jak przelot dwóch bombowców B-1B z 23 października, które z włączonym transponderem zbliżał się do wenezuelskiej Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej (AIDZ), by następnie gwałtownie zawrócić.

Siły wenezuelskie postawione zostały w stan gotowości wojennej. Zmobilizowano 125 000 żołnierzy i wielu członków BMN (Boliwariańska Milicja Narodowa), słabo uzbrojonej formacji ochotniczej, liczącej nawet 4.5 mln członków. Maduro grzmiał w przemówieniach oskarżając USA o dążenie do obalenia jego władzy, przejęcia zasobów ropy oraz odżegnując się od związków z handlem narkotykami. Wezwał społeczeństwo do stanięcia w obronie suwerenności kraju.

**

W dniu 16 października prezydent Trump przyznał, że autoryzował operacje CIA na terenie Wenezueli. Zgodę argumentował zagrożeniem narkotykowym, oraz celowym wysyłaniem do USA groźnych przestępców (zwolnionych z więzień) mających destabilizować sytuację wewnętrzną. Argumentacja ta poddawana była w wątpliwość przez ekspertów i rządowych analityków. W maju 2025 r. Dyrektor Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard (DNI) zwolniła dwóch urzędników z Narodowej Rady wywiadu (NIC), w tym jej szefa Richarda Collinsa, za raport kwestionujący powiązania Maduro z kartelami „Tren de Aragua” i „Cartel de los Soles”. Biały Dom prezentuje spójną narrację, której nie pozwala negować. Niezależnie od tego co mówią eksperci.

To uparte przekonanie i głośne wiązanie Maduro z kartelami jest doskonale słyszane w Caracas wywołując ogromny niepokój. Jak podają media, Wenezuela przez kilka miesięcy prowadziła z USA potajemne negocjacje. Wysłannicy Maduro mieli zaproponować Stanom Zjednoczonym daleko idące ustępstwa. Pierwsza propozycja zakładała wygaszenie napięć w zamian za ograniczenie współpracy z Rosją, Chinami i Iranem, oraz dopuszczenie amerykańskich koncernów naftowych do eksploatacji wenezuelskich surowców (źródło: The New York Times).

Prezydent Maduro podczas spotkania z oficerami sił zbrojnych z okazji XX rocznicy powołania Strategicznego Dowództwa Operacyjnego (CEOFANB). Sierpień 2025. Źródło: Służby prasowe prezydenta Wenezueli.

Druga miała iść dalej. Maduro miał zrzec się władzy i przekazać ją wiceprezydent Delcy Rodríguez (źródło: Miami Herald) lub rządowi tymczasowemu złożonemu z Rodríguez i emerytowanego gen. Miguela Rodrígueza Torresa. Sam Maduro miałby uzyskać azyl w Katarze. Żadna z nich nie została jednak przyjęta ponieważ nie gwarantowała obalenia całego socjalistycznego systemu politycznego zbudowanego przez zmarłego w 2013 roku Hugo Cháveza. Nic dziwnego, kraj jest mocno podzielony, od lat trawiony przez głęboki kryzys gospodarczy, a gotowość bojowa wenezuelskiej armii poddawana jest w wątpliwość. O ile liczne służby policyjne utrzymują w ryzach buntującą się opozycję, o tyle nie są one wystarczające do odparcia amerykańskiego ataku. Stąd potajemne negocjacje, które prawdopodobnie utwierdziły Trumpa w przekonaniu, że reżim załamie się przy odpowiednio silnej presji zewnętrznej.

Masowy przemyt narkotyków i działalność karteli faktycznie stanowią dla Stanów Zjednoczonych poważny problem, ale nie ma wątpliwości, że argument ten służy za pretekst do przeprowadzenia próby zmiany reżimu w Wenezueli. Przypomnieć należy, że za pierwszej kadencji Trumpowi nie udało się odsunąć Maduro od władzy. Głównie dlatego, że od interwencji zbrojnej powstrzymany został przez najbliższe otoczenie. Dziś jednak lojaliści w Białym Domu nie stawiają podobnych ograniczeń. Przeciwnie, sekretarz stanu Marco Rubio z uwagi na swoje latynoskie pochodzenie jest gorącym orędownikiem radykalnych zmian. To prawdopodobnie on zakończył dalsze negocjacje z reżimem.

**

Zgromadzone na Morzu Karaibskim siły są wyraźnie zbyt małe, aby myśleć o większej operacji wojskowej w rodzaju inwazji lądowej po której nastąpi okupacja. Wystarczą jednak do wykonania nalotów i przeprowadzenia punktowych desantów lub misji specjalnych. Czy tak ograniczona interwencja zbrojna może się udać? Inaczej niż w przypadku, np. Iranu, w Wenezueli działa dość aktywna opozycja, która mimo represji nadal pozostaje koherentną siłą o dużym poparciu społecznym. Możliwe, że wygrałaby ona wybory w lipcu 2024 roku gdyby nie ich sfałszowanie przez reżim.

Leopoldo Lopez, Juan Guaido i Maria Machado połączeni inicjatywą „La Salida”, rok 2014. Autor zdjęcia: Claret Vegas.

Od czasu Juana Guaidó, mianowanego na głowę państwa przez Zgromadzenie Narodowe (2019), opozycja kontynuuje tradycję alternatywnego przywództwa. W tej roli funkcjonował następnie Edmundo González Urrutia (obecnie na emigracji), a kolejną figurą może stać się popularna laureatka tegorocznej pokojowej nagrody Nobla – María Corina Machado. Teoretycznie więc istnieją podstawy społeczne do wywołania rewolty. W poprzedniej kadencji, problemem było poparcie Maduro przez struktury siłowe, teraz może być inaczej.

Jeśli narastająca presja przerodzi się w ataki lotnicze, które eliminować będą nie tylko członków karteli, ale także chawistowskich aparatczyków, kalkulacje establishmentu mogą ulec radykalnej zmianie. Ewentualne usunięcie samego Maduro mogłoby doprowadzić do rozpadu kleptokratycznego systemu władzy. W ostateczności, pokaz siły i nękanie Wenezueli w sposób podobny do tego, w jaki doszło do czerwcowego nalotu na Iran, może okazać się presją wystarczającą aby doprowadzić do przełomu. Jak pokazał przykład miesięcznego bombardowania Jemenu, amerykański prezydent chętnie sięga po lotnicze środki bojowe w walce z „terrorystami”, ale mniej skłonny jest do interwencji lądowych. Przy czym w każdym przypadku woli ograniczenie kosztów i zawarcie jakiegoś rodzaju porozumienia, niż angażowanie się w długotrwałe starcie nie przynoszące rozstrzygnięcia.

Dlatego ze zdziwieniem przyjęto najnowszą prezydencką deklarację. W czwartek 23 października, podczas rozmowy z dziennikarzami, Donald Trump po raz kolejny zapewnił, że po operacjach powietrznych przyjdzie kolej na operacje lądowe. Ostrzegł, że o takowym planie może powiadomić Kongres, chociaż tak naprawdę nie musi tego robić. Dał jasno do zrozumienia, że Wenezuela stanowić będzie jedynie początek. Walka z kartelami obejmie państwa takie jak Kolumbia czy Meksyk. Wtórował mu siedzący obok sekretarz wojny Pete Hegseth ostrzegając członków karteli słowami: „Wytropimy was i zabijemy”.

Wypowiedź Donalda Trumpa zapowiadającego operacje lądowe, konferencja z dn. 23.10.2025. Źródło: The White House

Wygląda więc na to, że lada chwila będziemy świadkami powrotu amerykańskiego interwencjonizmu w regionie. Działalności, która była bardzo negatywnie odbierana w destabilizowanych nią państwach latynoamerykańskich. Czy tak będzie i teraz, czy też zmęczone bezprawiem społeczeństwa zareagują z entuzjazmem? Być może, chociaż równie dobrze amerykańska operacja może trwać całe lata i zakończyć się niczym. Kartele dysponują ogromnymi funduszami, z pomocą których będą mogły odbudować każde laboratorium czy placówkę i dalej ukrywać się w dżungli. Nierzadko stanowią też jedyne źródło utrzymania dla lokalnych społeczności. Pod tym względem obalenie Maduro stanowiłoby natychmiastowy sukces. Dla Trumpa to nisko wiszący owoc, domagający się zerwania i wyrównanie starych rachunków. Nie bez znaczenia byłby tez dostęp do wenezuelskiej ropy, co ma znaczenie w globalnej konfrontacji.

Po drugiej wojnie światowej główną pobudką Waszyngtonu prowadzącą do ingerencji w sprawy Ameryki Południowej była chęć zabezpieczenia zachodniej hemisfery przed rozprzestrzenianiem się komunizmu. Dzisiaj powody są zbliżone, niezależnie o to czy chodzi o walkę z potężnymi kartelami narkotykowymi, czy też usunięcie znienawidzonego Maduro, Amerykanie dążą do zabezpieczenia swojego bezpośredniego sąsiedztwa i wyrzucenia z niego chińskich wpływów. Działanie to było zapowiadane przez Trumpa jeszcze w trakcie kampanii. Zaczęliśmy rok od napięcia w relacjach z Kanadą, rozmowach o aneksji Grenlandii czy Panamy, a kończymy go patrząc na południe.

To dopiero początek drogi do regionalnej dominacji, niezależnie od tego czy atak na Wenezuelę w ogóle nadejdzie, czy też stanie się to w najbliższych godzinach, dniach lub tygodniach.


Globalna Gra jest wspierana przez Patronów.

Wsparcie łączy się z szeregiem przywilejów (zależnych od wysokości wpłaty), m.in. wieczystym dostępem do zamkniętej grupy dyskusyjnej, wglądem do sekcji premium i upominkami. Chcesz wiedzieć więcej? Sprawdź TUTAJ

Możesz też postawić mi kawę:

buycoffe.to/globalnagra/

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Symbol zastępczy awatara

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *