Komentarz: Wydarzenia luty 2021

Przyszła pora na kolejne podsumowanie wydarzeń miesiąca. Podobnie jak w styczniu, także luty dostarczył nam mnóstwo materiału, nad którym warto się pochylić. Dla większej przejrzystości, postaram się go uszeregować tematycznie i zacząć od spraw nam bliższych.
27-02-2021
1. Pandemia
To już oficjalne, wchodzimy w trzecią falę pandemii. Tym razem sytuację utrudniają odkryte we wrześniu 2020 roku nowe mutacje wirusa, tzw. odmiana brytyjska (B.1.1.7) i południowoafrykańska (501.V2). Nowe warianty są o 50-70% bardziej zaraźliwe, a w połączeniu z coraz większą dezynwolturą społeczną, zmęczeniem psychicznym skutkującym nie stosowaniem się do zaleceń, przekładają się na znaczny wzrost zachorowań. Dodatkowo, wiadomo że szczepionki firm Astra-Zeneca, Johnson&Johnson oraz Novavax są mniej skuteczne w stosunku do wariantu 501.V2. Występują też poważne problemy z dostawami preparatów, przez co szczepienia przebiegają z trudnościami, w dużo wolniejszym od zakładanego tempie.

W Polsce sytuacja nie jest relatywnie aż tak zła jak w innych europejskich krajach (np. Czechy, Słowacja, Portugalia), ponieważ udało się zaszczepić ponad 1 mln osób podwójną dawką na ponad 3 mln szczepień w ogóle. W tym całą służbę zdrowia i sporą część wiekowych grup ryzyka (lat 70+) czy nauczycieli. Zaczyna się szczepienie przewlekle chorych. Takie tempo pozwoli na jako taką stabilizację najwcześniej na koniec bieżącego roku, ale to i tak byłby dobry wynik. Niemniej, na razie wracamy do jesiennego punktu wyjścia, w którym mierzyliśmy się z przeciążeniem szpitali skutkującym kilkudziesięcioma tysiącami zmarłych. Liczba zainfekowanych pod koniec lutego (dziennie ponad 12.000-14.000 osób) ponownie doprowadzi do ich zablokowania w najbliższych tygodniach. W szczycie prawdopodobną realną liczbą zachorowań może być między 50.000 a 100.000 osób, przy czym nie zostanie to potwierdzone testami z uwagi na zbyt małą wydolność laboratoriów. Pocieszeniem niech będzie fakt, że tym razem większość lekarzy i obsługi medycznej pozostanie na posterunku, co w połączeniu z szeregiem czynników: szczepieniami, odpornością po przechorowaniu i nadchodzącą wiosną powinno proporcjonalnie zmniejszyć liczbę ofiar w stosunku do tragedii z końcówki zeszłego roku. Słońce będzie naszym najlepszym sprzymierzeńcem choć martwić musi wysoki poziom zajętości łóżek szpitalnych z jakim wchodzimy w kolejną falę. W obecny szczyt zachorowań przechodzimy płynnie z poprzedniego (drugiego październik – grudzień). Czy czeka nas kolejna tragedia? Tego nie wiemy choć są ku temu przesłanki. Nawet jeśli lekarze pozostaną przy łóżkach, może być ich zbyt mało w stosunku do potrzeb. Powracamy też do dylematu z nieobsługiwaniem innych rodzajów schorzeń, często groźniejszych. Wiadomo natomiast, że rośnie opór społeczny wobec obostrzeń co na pewno przełoży się na poziom zachorowań, w rezultacie większą liczbę zgonów. Niestety, racjonalne argumenty nie znajdują u wielu osób zrozumienia, a podstawowym problemem pozostaje ograniczenie możliwości zarobkowych całych sektorów gospodarki. Wydaję się też, że potencjalna liczba ofiar przestała mieć znaczenie dla protestujących przeciw obostrzeniom.
W moim odczuciu, w tej chwili istnieją niewielkie szanse na radykalną poprawę w dostępności szczepionek i polepszenie warunków gospodarczych, także z uwagi na zachowania społeczne. Pozostanie nadrabianie strat w cieplejszych miesiącach, te powinny być spokojniejsze pod względem zdrowotnym. Naturalnie nie tylko w Polsce, ale całej Europie. Wątpliwe by przyznane w zeszłym roku fundusze na odbudowę postpandemiczną były wystarczające, szczególnie że ta nadal przecież trwa i ciągle zwiększa koszty.
Odnośniki:
https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-na-swiecie,poludniowoafrykanski-szczep-koronawirusa-sars-cov-2–co-o-nim-wiemy—wyjasniamy-,artykul,40767239.html
https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawirus-w-polsce,brytyjski-wariant-koronawirusa—piec-rzeczy–ktore-musisz-wiedziec,artykul,05196135.html
2. Protesty.
Luty obfituje w różnorakie protesty społeczne wybuchające w wielu różnych krajach. Podłoże ich jest różnorakie, ale warto je pokrótce odnotować:

Gruzja – trwają zmagania po ostatnich (listopadowych) wyborach parlamentarnych. Dla przypomnienia, wygrała je rządząca partia „Gruzińskie Marzenie” oligarchy Bidziny Iwaniszwilego. Opozycja ich nie uznaje z uwagi na fałszerstwa. Mimo to, udało się wyłonić rząd na czele z Grigorim Gacharią, a Iwaniszwili oświadczył, że odsuwa się od polityki. Jednakże faktycznie zachował on całkowitą kontrolę nad partią, a w ostatnim czasie doszło do działań państwa wymierzonych w opozycję. We wtorek (23.02) aresztowano szefa Zjednoczonego Ruchu Narodowego Nikiego Meliego. Dokonano szturmu na jego biuro, było kilkanaście osób rannych i ponad 20 zatrzymanych. Podstawę prawną stanowiło nie stosowanie się do wyroku sądu (kara grzywny plus dozoru policyjnego). Na znak protestu do dymisji podał się premier rządu. Opozycja żąda powtórzenia wyborów. Sytuację w kraju destabilizuje bardzo trudna sytuacja gospodarcza. Warto obserwować.
https://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artykuly/8103473,gruzja-protest-zatrzymanie-lidera-opozycji.html

Armenia – tymczasem w sąsiedniej Armenii sytuacja jest nawet gorsza. Trwa tumult polityczny po przegranej wojnie o Górski Karabach. Pod koniec miesiąca (25.02) do usunięcia Paszyniana ze stanowiska szefa rządu wezwał Naczelnik Sztabu Generalnego. Premier nazwał odezwę puczem, a na ulicę wylegli zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy polityka. Sytuacja jest rozwojowa i niezależnie kto wyjdzie ze starcia zwycięsko, tumult ten zaszkodzi będącemu w bardzo trudniej sytuacji gospodarczo-politycznej państwu. Do rozwiązania sporu konieczny będzie kompromis. Na rękę Rosji byłoby na pewno usunięcie prozachodniego Paszyniana, ale póki co cieszy się on nadal poparciem części obywateli.
Birma (Mjanma) – jeśli już przy puczach jesteśmy, warto odnotować jeden z nich, do którego doszło na początku miesiąca (01.02) w azjatyckiej Birmie. Armia spełniła swoje groźby i aresztowała premier Aung San Suu Kyi oraz licznych działaczy partii Narodowej Ligii dla Demokracji. Zamach, wobec dominującej roli wojskowych w państwie, przeprowadzony został bez ofiar i większego oporu. Do czasu. Wieści o wydarzeniach prędko dotarły do społeczeństwa, które w dużej części (szczególnie wśród ludzi młodych) stanęło za obaloną premier. Od połowy lutego w kraju dochodzi już do zamieszek, blokad i manifestacji. Armia użyła siły, w tym ostrej amunicji. Padły pierwsze ofiary. W dniu 22 lutego ogłoszono strajk generalny. Z geopolitycznego punktu widzenia na przychylności Birmy zależy Chinom, to ważny przyczółek w tym rejonie, dlatego po cichu wspierają lokalnych wojskowych. Świat tzw. demokratyczny, potępia zamach i nakłada sankcje na generalicję. Na logikę, armia ma wszelkie argumenty by zdusić bunt jednakże żyjemy w czasach wielkich zmian, także pokoleniowych. A to w moim odczuciu czyni wynik tego przesilenia politycznego mniej oczywistym, choć być może nie ma co oczekiwać rozstrzygnięcia w krótkiej perspektywie czasowej. Spodziewane jest dalsze zaognienie sporu, a to spowoduje dalsze ofiary.
Więcej na temat opowiada dr Michał Lubina, prawdopodobnie najlepszy w kraju specjalista od Birmy:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2105111,1,mjanma-chce-demokracji-trzy-mozliwe-scenariusze.read
Europa – warto także spojrzeć co dzieje się w kontekście protestów na naszym kontynencie. Gotować zaczęło się jeszcze pod koniec stycznia. Pomijając zawirowania w Rosji (o których pisałem w „Obywatel Nawalny”), wyjątkowo niespokojnie było np. w Holandii. Kilkudniowe zamieszki związane z ograniczeniami pandemicznymi, nałożyły się jeszcze na podanie się do dymisji przez premiera oraz zniesienie godziny policyjnej przez sąd. Do podobnych starć z policją doszło też w Austrii, Francji, a nawet w pewnym stopniu w Polsce (pamiętna hulanka na Krupówkach). Z kolei największe od 2017 roku zamieszki wybuchły w stolicy hiszpańskiej Katalonii – Barcelonie. Powodem do ich wszczęcia było aresztowanie (za obrazę króla i gloryfikację terrorystów ETA) katalońskiego muzyka. W tle lokalne wybory, wygrane jak zawsze przez koalicję separatystów. Madryt nadal nie znalazł sposobu na zduszenie katalońskiego buntu, ale też nie ma się co dziwić, poza powtarzającymi się kryzysami politycznymi Hiszpania zmaga się ze skutkami pandemii i mocno komunizującą polityką socjalistycznego rządu Pedro Sancheza. Być może tym należy tłumaczyć stały, powolny wzrost popularności nacjonalistycznej partii VOX. Czy to moment katalońskiego przesilenia? Raczej nie, ten bunt tli się od dawna i na razie nie wygląda na to, by miał się przerodzić w pożar.
3. USA
Po styczniowych szaleństwach na Kapitolu, wypełniony po brzegi przez Gwardię Narodową Waszyngton ostatecznie przywitał nową głowę państwa. Była to dość nietypowa inauguracja, w otoczeniu wojska oraz bez szerokiego udziału publiczności, ale przynajmniej nie doszło do kolejnych incydentów. Chwilę później fiaskiem zakończyło się drugie postępowanie ws. impeachmentu byłego już prezydenta Donalda Trumpa. Wniosek, tak jak poprzednim razem, został zablokowany w Senacie. Trwają wewnętrzne przepychanki w Partii Republikańskiej i coraz bardziej prawdopodobny wydaje się jej rozpad na zwolenników i przeciwników Trumpa. Wybory uzupełniające do Kongresu odbędą się za niecałe 2 lata, a do tego czasu partia musi określić swoją przyszłość.
W lutym stan Teksas nawiedzony został przez największą od 1946 roku anomalię pogodową polegającą na oddziaływaniu tzw. wiru polarnego. Ulice pokryła gruba warstwa śniegu, a temperatura spadła do –20 stopni. Co gorsza, przeciążeniu uległa sieć energetyczna oraz infrastruktura wodociągowa. Warto pamiętać, że w tym położonym na dalekim południu USA stanie nie wykonuje się izolacji budynków czy rurociągów, w rezultacie ludzie zamarzali we własnych domach ponieważ nie dało się ich ogrzać bez prądu, a np. woda zamieniała się w lód jeszcze w dostarczających ją rurach. Wyłączeniu uległo także szereg rafinerii, wstrzymano eksport i dostawy ropy oraz gazu.
Generalnie, emocje społeczne póki co opadły, nie tylko w wyniku powyborczego rozluźnienia ale też z uwagi na grubą warstwę studzącego je śniegu. Prezydent Biden skupiony był głównie na zapewnieniu większej dostępności szczepionek, a liczba ofiar zarazy przekroczyła w USA poziom pół miliona. Poza tym w Waszyngtonie prowadzony jest szeroki przegląd kadr, działań oraz wdrażanych już projektów administracji mający ujawnić faktyczną kondycję państwa. Biden zrealizował część swoich zapowiedzi z zakresu polityki międzynarodowej: powrócił do porozumienia klimatycznego, wstrzymał budowę rurociągu Keystone XL z Kanady, zablokował redukcję wojska w bazach RFN oraz przedłużył o 5 lat traktat o redukcji i ograniczeniu zbrojeń strategicznych, tzw. New START z Rosją. Jednocześnie Ameryka wyraźnie gorzej radzi sobie na arenie międzynarodowej.
4. Geopolityka
W lutym odbył się szereg ważnych spotkań politycznych. Zacznijmy od Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (19.02), która w tym roku odbyła się w trybie zdalnym. Gwoździem programu miało być wystąpienie Joego Bidena, który obwieścił „America is back!”, a następnie scharakteryzował główne zagrożenia dla światowego bezpieczeństwa. Wspominał o pandemii, zmianach klimatu, ścieraniu się demokracji z autorytaryzmem, rywalizacji z Chinami, rewizjonizmie Rosji oraz zapewnił o silnych więzach transatlantyckich i woli powrotu do ścisłej współpracy z Europą. Wystąpienie było takie jak oczekiwano – koncyliacyjne ale jednocześnie w dużej części pokrywające się z diagnozami poprzedniej administracji oraz wyborczymi zapowiedziami samego Bidena. Brak jednak w nim było konkretów, co przynajmniej u mnie zrodziło obawy.
Odczucia te zostały wzmocnione w kilka dni później (22.02) na spotkaniu szefów resortów spraw zagranicznych państw UE, na którym odbyto telekonferencję z sekretarzem stanu Anthonym Blinkenem. Chwilę wcześniej Blinken wystosował odezwę do inicjatywy Trójmorza, w której wyraził dla niej uznanie i udzielił moralnego wsparcia, nie deklarując jednakże nic ponadto. Tymczasem ani Niemcy i Francja nie wycofały się ze wsparcia projektu NordStream 2, ani USA nie nałożyły w tej sprawie praktycznie żadnych (istotnych) nowych sankcji, na które liczyły państwa naszego regionu. Co więcej, wyjątkowo skromne okazały się też te wobec osób zaangażowanych w skazanie Aleksieja Nawalnego. Nie dotyczyły bezpośredniego otoczenia Putina, może poza będącym już od dłuższego czasu na celowniku amerykańskich służb W. Progożinem (tzw. kucharzem Kremla). Równie lekko potraktowano władze Białorusi, zresztą ku wielkiej dezaprobacie opozycji.
Warto w tym kontekście nadmienić, że tak słaba odpowiedź Zachodu nastąpiła w dwa tygodnie po fatalnej wizycie unijnego szefa dyplomacji Josepa Borella w Moskwie (4-6.02), gdzie został on wręcz upokorzony na konferencji przez Sergieja Ławrowa. Za podobne (choć brutalniejsze w formie) testowanie granic dopuszczalności uznać należy ostrzał amerykańskich celów w Iraku przez szyickie milicje. Rakiety spadły na kurdyjskie miasto Irbil, a także bazę lotniczą Balad. W spóźnionej o kilka dni odpowiedzi, Amerykanie zbombardowali infrastrukturę szyickich milicji znajdującą się po drugiej stronie granicy w Syrii. Uczynili to jednak w oszczędny sposób, celowo próbując uniknąć większej liczby ofiar (zginąć miał jeden szyicki bojownik, kilku raniono). Już w trakcie przeprowadzania nalotu Amerykanie poinformowali o nim Rosjan.
Nie mogę uciec od wrażenia, że Waszyngton jeszcze nie do końca wie jak poradzić sobie z wyzwaniami chwili, działa przez to reaktywnie wobec zagrożeń. Nie posiada też gotowej oferty wobec sojuszników. Tymczasem Chińska Republika Ludowa po raz kolejny testuje tajwańskie siły zbrojne poprzez naruszenia przestrzeni powietrznej w rejonie atolu Dongsha, a inspekcja WHO mająca wyjaśnić źródła pandemii zamienia się w farsę gdy po tygodniach odmów w końcu dociera do Wuhan. Amerykanie co prawda próbują demonstrować swoją siłę poprzez rejsy okrętów przez cieśninę tajwańską oraz manewry na Morzu Południowochińskim ale status Tajwanu pozostaje tradycyjnie niejasny.
Z kolei Rosja, za niemieckim przyzwoleniem, przystąpiła do kolejnych prac wykończeniowych gazociągu Nordstream 2 i przeprowadziła wspólne z Iranem manewry na Oceanie Indyjskim (co staje się powoli tradycją). Jeśli Waszyngton chce odzyskać inicjatywę, musi postawić na większą stanowczość i przedstawić konkretny plan działania. Nakreślić czerwoną linię i bezwzględnie karać za jej przekroczenie. A na razie ośmielony ich biernością Iran z jednej strony nawołuje do podjęcia rozmów na temat przywrócenia umowy JCPOA, z drugiej ustami ajatollaha Chamenei grozi wzbogaceniem uranu do 60%, zrywa też tzw. protokół dodatkowy, pozwalający Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) na dokonywanie zapowiedzianych z niewielkim tylko wyprzedzeniem inspekcji swoich ośrodków (tzw. short notice inspections). Wszystkie te działania obliczone są na wywarcie presji negocjacyjnej oraz zbudowanie narracji pod zbliżające się wybory prezydenckie w Iranie, szczególnie w kontekście porażki jaką było zabójstwo szefa programu nuklearnego w ubiegłym miesiącu. W moim odczuciu, Teheran jest bliski uzyskania broni atomowej i być może już zdecydował o jej opracowaniu. Zgodnie z tym co pisałem w „Upadek Saudów, Triumf Persów”, praktyczna możliwość zbudowania pierwszej perskiej bomby atomowej jest oddalona najwyżej o kilka miesięcy.
Zarówno Izrael jak i Arabia Saudyjską są więc w zrozumiały sposób zaniepokojone. Izraelskie lotnictwo co i rusz dokonuje nalotów na perskie cele w Syrii. W odpowiedzi (26.02) domniemane siły irańskie ostrzelały należący do izraelskiego armatora frachtowiec „Helios Ray”, który otrzymał trafienie rakietą w Zatoce Omanu. Także siły saudyjskie informują o ciągle powtarzających się atakach dronowych z terytorium Jemenu. Jednakże Tel Awiw na razie skupiony jest na uzyskaniu (jako pierwszy kraj świata) odporności populacyjnej, przy okazji prowadząc także własną politykę szczepionkową (rozdzielając nadwyżki wśród zaprzyjaźnionych państw). Powinno dojść do niej w ciągu najbliższych tygodni i dopiero wtedy, władze skupią się na zaadresowaniu problemu z Iranem. Tymczasem w Rijadzie niespodziewaną przeszkodą okazało się ujawnienie tajnego raportu amerykańskich służb, które jednoznacznie przypisały ks. Mohammedowi bin Salmanowi odpowiedzialność (poprzez przyzwolenie) za brutalne zabójstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdziego („Krwawy Książę”) w stambulskim konsulacie. To duży problem dla dworu, choć Amerykanie wyraźnie starali się oddzielić kontakty sojusznicze od „problemu księcia”. Niemniej, pojawiają się doniesienia o sporym ochłodzeniu, m.in. wstrzymaniu dostaw broni innej niż o charakterze defensywnym. To ciekawe, bo wobec perskiej agresji może zmusić Saudów do poszukania nowego protektora. Warto obserwować.
Także pod koniec miesiąca odbyła się wizyta Aliksandra Łukaszenki w Soczi, gdzie rozmawiał z Władimirem Putinem. Trudno o szczegóły, ale można podejrzewać, że panowie na razie utrzymują sojusz „zainteresowań”. Presja rosyjska na Mińsk nieco zelżała po tym jak do wystąpień społecznych zaczęło dochodzić także w Rosji. Ona również dotknięta jest skutkami pandemii i ta kwestia wydaje się pochłaniać gro uwagi zarówno USA, Europy jak i Rosji. Tymczasem Alieksiej Nawalny zesłany został do łagru, gdzie odbędzie karę 2.5 lat pozbawienia wolności.
https://www.consilium.europa.eu/pl/meetings/fac/2021/02/22/
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-02-08/wizyta-josepa-borrella-w-moskwie
https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-02-19/misja-who-w-wuhan
To tyle o lutym, następny raport w marcu! Udaje mi się robić je regularnie i tego zamierzam się trzymać 😉
0 komentarzy